Oddech ulgi w Mielcu. Stal opuściła ostatnie miejsce w PKO Ekstraklasie, pokonując Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1. Po 21. kolejce to Górale znaleźli się w strefie spadkowej.
- Waga spotkania była ogromna. Mecz nie ułożył się po naszej myśli. Popełniliśmy błędy przy stracie gola. Biliński został sam i strzelił bramkę. Musieliśmy gonić wynik. Chwała zespołowi, że walczył. W przerwie po dwóch zmianach wyszliśmy na prowadzenie. Później była dramaturgia. Było sporo walki, ale wygraliśmy i przełamaliśmy się. Nastroje przed kolejnym meczem będą lepsze, zejdzie z nas usztywnienie. Dziewięć meczów do końca, swoją pozycję musimy utrzymać. Przed nami dziewięć kroków - ocenił potyczkę trener gospodarzy Leszek Ojrzyński.
W gorszym nastroju był opiekun Podbeskidzia Robert Kasperczyk. - Mecz wyglądał tak jak się spodziewaliśmy. Wiedzieliśmy, że Stal operuje dalekimi piłkami, liczą na stałe fragmenty gry i przebitki. I właśnie po aucie Forsella straciliśmy gola - narzekał trener Górali.
- Mieliśmy swój moment po pierwszych dwudziestu minutach, kiedy graliśmy to, co sobie założyliśmy. Mieliśmy sprowadzać piłkę do parteru i grać szybko. Brakowało jakości, aby trafić na 2:0. W końcówce przycisnęliśmy, ale w powietrzu nie byliśmy zbyt mocni. Zostało dziewięć meczów i ani Stal, ani Podbeskidzie nie muszą spaść. Z punktu widzenia psychologicznego na pewno porażka chluby nie przyniesie - dodał.
Czytaj także:
PKO Ekstraklasa. Tabela. Zamiana na dnie ligi
Asysty PKO Ekstraklasy. Lider powiększył przewagę
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niecodzienna sytuacja w polu karnym. Przyjrzyj się sędziemu