Liga Mistrzów. Konsekwencja Realu i koszmarny błąd bramkarza pogrążyły Atalantę

PAP/EPA / JuanJo Martin / Na zdjęciu: piłkarze Realu Madryt cieszą się z bramki
PAP/EPA / JuanJo Martin / Na zdjęciu: piłkarze Realu Madryt cieszą się z bramki

Real Madryt pokonał Atalantę Bergamo 3:1 i awansował do 1/4 finału Ligi Mistrzów. Goście zaczęli nieźle, ale pękli się po fatalnym błędzie bramkarza, po którym wynik otworzył Karim Benzema. Później oglądaliśmy już jednostronne widowisko.

Możesz grać dobrze przez 20, 40, a nawet 85 minut, ale gdy rywalizujesz w 1/8 finału Ligi Mistrzów, a twoim rywalem jest jeden z najbardziej utytułowanych zespołów na świecie, nie możesz popełniać takich błędów, jak ten Marco Sportiello z 34. minuty. Złe wybicie z własnego pola karnego, Luka Modrić przejmuje piłkę, asystuje, Karim Benzema strzela i Real Madryt zyskuje nieprawdopodobny komfort.

Od tego momentu przewaga Królewskich nie podlegała żadnej dyskusji. Atalanta wyglądała bardzo dobrze przez kwadrans, może dwadzieścia minut. Wtedy gra gości naprawdę mogła się podobać. Wysoki pressing, zagęszczenie środka boiska, zawodnicy Realu byli zmuszeni do dłuższych podań, po których następowała strata piłki. Brakowało jednak konkretów w ofensywie, a Thibaut Courtois nie miał zbyt wiele pracy. Tak naprawdę pierwszy raz Belg musiał wykazać się na kwadrans przed końcem spotkania, gdy znakomicie spisał się w sytuacji sam na sam Duvanem Zapatą.

Atalanta musiała ruszyć agresywnie od samego początku i tak też zrobiła. Ich postawę determinował oczywiście wynik z pierwszego meczu (0:1). Z drugiej jednak strony można powiedzieć, że to Real dał się - mówiąc kolokwialnie - wyszumieć Włochom, a gdy gospodarze zobaczyli, że ich rywalom nie idzie za dobrze, to sami zabrali się do pracy. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Madrytczycy bardzo szybko podkręcili tempo, a po strzelonym golu byli już stroną zdecydowanie przeważającą.

ZOBACZ WIDEO: Paulo Sousa idealnie przygotowany. "Cytował papieża i dziękował za każde pytanie"

Wysokie tempo, gra na jeden kontakt, szybkie przenoszenie gry z obrony do ataku. Widać było luz i swobodę w grze Realu. Koncert grał m.in. Vinicius Junior, który wykorzystywał każdy, nawet najmniejszy błąd Atalanty w rozegraniu piłki i natychmiast ruszał z kontrą. To po jego rajdzie sędzia Danny Makkelie podyktował rzut karny, a parę minut wcześniej Brazylijczyk w tylko sobie znany sposób nie wykorzystał znakomitej sytuacji po kilkudziesięciometrowym rajdzie. Tym niemniej, z rzutu karnego nie pomylił się Sergio Ramos i stało się jasne, że w Real awansuje do ćwierćfinału.

Królewscy nie zagrali wybitnego meczu, ale byli wyrachowani, konsekwentni. I najważniejsze - praktycznie nie popełniali błędów w defensywie, czego nie można powiedzieć o przyjezdnych. Zwycięstwo jest bezdyskusyjne, w pełni zasłużone. Mogło być nawet wyższe, ale jednej z okazji nie wykorzystał m.in. Benzema (z paru metrów strzelił w słupek).

Trzeba jednak oddać przyjezdnym, że walczyli do samego końca. Wspomnieliśmy o sytuacji Zapaty, a w 83. minucie pięknym strzałem z rzutu wolnego popisał się Luis Muriel i dosłownie na chwilę drużyna z Włoch mogła wierzyć, że cud w Madrycie jest możliwy. No właśnie, dosłownie na moment, bo chwilę później wynik ustalił dopiero co wprowadzony na boisko Marco Asensio.

Real Madryt - Atalanta Bergamo 3:1 (1:0)
1:0 Karim Benzema 34'
2:0 Sergio Ramos 60' (k.)
2:1 Luis Muriel 83'
3:1 Marco Asensio 84'

Składy:

Real: Thibaut Courtois - Nacho, Sergio Ramos (64' Eder Militao), Raphael Varane, Ferland Mendy - Fede Valverde (82' Marco Asensio), Toni Kroos, Luka Modrić - Lucas Vazquez, Karim Benzema, Vinicius Junior (69' Rodrygo).

Atalanta: Marco Sportiello - Rafael Toloi (61' Jose Luis Palomino), Cristian Romero, Berat Djimsiti - Joakim Maehle, Marten De Roon, Matteo Pessina (83' Mattia Caldara), Robin Gosens (57' Josip Ilicić) - Rusłan Malinovskij, Mario Pasalić (46' Duvan Zapata) - Luis Muriel (84' Aleksey Miranchuk).

Żółte kartki: Valverde, Nacho, Kroos (Real) oraz Toloi (Atalanta).

Sędzia: Danny Makkelie (Holandia).

CZYTAJ TAKŻE:
Możliwe zmiany w składzie Bayernu Monachium. Hansi Flick liczy na kontynuację
Liga Mistrzów. Innowacyjne rozwiązanie w meczu Bayern - Lazio. Fani otrzymają kinowe wrażenia

Komentarze (2)
avatar
kaziu1950
17.03.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie redaktorku , nie jeden z najbardziej utytułowanych tylko najbardziej utytułowany zespół. Jak się coś chce napisać to trzeba najpierw się zastanowić. 
Butch
17.03.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Co to za językowy bełkot, jak można używać takiego języka " pękli się", moze lepiej napisz od razu redaktorze matole " zesrali się " Zapisz się do szkoły analfabeto.. Poniżej cytat. Czytaj całość