Z informacji Sky Sports wynika, że w ostatnich tygodniach w Manchesterze City trwa burza mózgów dotycząca strategii transferowej. Jak nie trudno się domyślić, jednym z jej podstawowych założeń jest zakup napastnika. Wśród najpoważniejszych kandydatów wymienia się nazwisko klubowego kolegi Jana Bednarka.
Danny Ings, bo o nim mowa, miałby zasilić szeregi Manchesteru City po zakończeniu sezonu 2020/21. Zawodnik Southampton nie jest jednak pierwszym wyborem The Citizens. Obecność 28-latka na szerokiej liście życzeń Pepa Guardioli jest uwarunkowana przede wszystkim względami finansowymi. Może się bowiem okazać, że Ings będzie dla City bardzo atrakcyjną alternatywą.
Kogo więc Obywatele chcą zakontraktować w pierwszej kolejności? Odpowiedzi na to pytanie należy szukać na boiskach Bundesligi, a konkretnie rzecz ujmując w Dortmundzie. Barwy miejscowej Borussii wciąż reprezentuje Erling Haaland. Norweg w mniemaniu wielu - w tym także działaczy z City of Manchester Stadium - idealnie odnajdzie się w Manchesterze City.
Warto zaznaczyć, że poszukiwania snajpera do gry w niebieskiej części Manchesteru są w dużej mierze uwarunkowane sytuacją kontraktową Sergio Aguero. Umowa Argentyńczyka z klubem obowiązuje tylko do końca czerwca bieżącego roku. To oznacza, że za kilka miesięcy w ekipie Pepa Guardioli najprawdopodobniej zwolni się miejsce. Prawdopodobieństwo wzmocnień rośnie również za sprawą Gabriela Jesusa. Przyjęło się, że Brazylijczyk nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań.
Zanim okaże się czy do Manchesteru City rzeczywiście zawita nowy napastnik, z całą pewnością minie jeszcze kilka miesięcy. W tej chwili klub koncentruje się na zakończeniu sezonu z przytupem. Obywatela mają szanse na triumf w aż czterech rozgrywkach - Premier League, Lidze Mistrzów, Pucharze Anglii oraz Pucharze Ligi Angielskiej.
Czytaj także: Tragiczne informacje ze Szkocji. Polak zamordowany maczetą po derbach Glasgow
Czytaj także: Klich miał bliski kontakt z Lewandowskim. Wirusolog: Zakażenie jest wypadkową odległości i czasu
ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Michał Listkiewicz: Minęły czasy, gdy baliśmy się Węgrów. Teraz to oni się nas obawiają