Jakościowy transfer z drugiej ligi brazylijskiej. Lechia pokazała, że można

PAP / Marcin Bielecki  / Na zdjęciu: Kostas Triantafyllopoulos i Conrado
PAP / Marcin Bielecki / Na zdjęciu: Kostas Triantafyllopoulos i Conrado

- Początki były bardzo trudne. Nie znałem ani polskiego, ani angielskiego, ale z każdym miesiącem czuję się pewniej językowo. W porównaniu z Brazylią żyje mi się tutaj bardzo dobrze - mówi Conrado, skrzydłowy Lechii Gdańsk.

W tym artykule dowiesz się o:

[tag=74828]

[/tag]Conrado jest piłkarzem Lechii Gdańsk od ponad roku. Dołączył do zespołu 9 stycznia 2020 i - patrząc z perspektywy czasu - okazał się dobrym transferem gdańskiego klubu. Przychodził jako boczny obrońca, bo już wtedy mało realne było pozostanie Filipa Mladenovicia. Okazało się jednak, że Brazylijczyk lepiej atakuje niż broni i im dalej jest ustawiany od własnej bramki... tym lepiej dla zespołu.

- Początki były bardzo trudne. Nie znałem ani polskiego, ani angielskiego. Wtedy bardzo pomógł mi Flavio Paixao, zresztą tak jest do dzisiaj. Nie tylko językowo. Początkowo byliśmy we trzech, którzy mówili po portugalsku, bo w drużynie był jeszcze Ze Gomes. Teraz coraz więcej rozumiem po polsku, w szatni, na boisku, podczas odpraw. Czynnie jeszcze nie znam go na tyle, aby swobodnie się porozumiewać, ale biernie już wygląda to lepiej niż na początku. Nawet jeśli wciąż często potrzebuję tłumaczenia, to z każdym miesiącem czuję się pewniej językowo. W porównaniu z Brazylią żyje mi się tutaj bardzo dobrze, również pod względem sportowym - mówi Conrado, cytowany przez oficjalną stronę Lechii.

Mimo iż pod względem językowym od początku nie było kolorowo, to na boisku wejście do drużyny miał wręcz spektakularne. Asysta i dużo energii w debiucie, później parę dobrych występów, jak choćby przeciwko Zagłębiu Lubin czy Śląskowi Wrocław. Z czasem jednak przygasł, a poza tym ma spore problemy z ustabilizowaniem formy. W jednym meczu zagra dobrze, później zaliczy trzy słabe, następnie znów jeden lub dwa dobrze. I tak to się kręci.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przyjrzyj się dokładnie, co on zrobił! Fantastyczny gol piłkarza-amatora

- Każdy mecz jest różny. Czasem masz więcej okazji, czasem przez cały mecz nie masz ani jednej. Są też mecze, które po prostu nie wychodzą tak, jakbym chciał, ale pamiętajmy, że piłka to gra drużynowa, więc dużo zależy również od dyspozycji całego zespołu. Wcześniej, gdy grałem w Brazylii, moja forma była bardziej stabilna. Być może wynikało to z faktu, że grałem jako lewy obrońca i wymagania wobec mnie w ofensywie były zdecydowanie mniejsze. Nie byłem rozliczany z bramek czy asyst po każdym meczu. Inaczej jest teraz, gdy często jestem ustawiany jako skrzydłowy. Od piłkarza na tej pozycji wymaga się liczb za bramki i asysty. To naturalne, że wtedy jestem oceniany przez ten pryzmat - tłumaczy Conrado.

Spójrzmy na wspomniane przez Conrado liczby. Poprzedni sezon, a w zasadzie runda wiosenna? Jeden gol, cztery asysty, trzy asysty drugiego stopnia. Obecne rozgrywki? Trzy gole, cztery asysty. A przecież mówimy o zawodniku, który nie w każdym meczu jest pierwszym wyborem trenera Piotra Stokowca. Oczywiście, rozegrał dwadzieścia spotkań w lidze i dwa w Pucharze Polski, natomiast tylko trzy w pełnym wymiarze czasowym.

Początkowo kibice Lechii sceptycznie podchodzili do transferu, ale Brazylijczyk bardzo szybko przekonał ich do siebie. Okazuje się, że solidnego wzmocnienia można poszukać nawet w drugiej lidze brazylijskiej, bo właśnie stamtąd Conrado trafił do Lechii.

23-latek póki co nie myśli o zmianie otoczenia, choć po dobrych występach pojawia się zainteresowanie zagranicznych klubów. - Chciałbym kiedyś mieć możliwość spróbowania swoich sił w lidze włoskiej lub niemieckiej - mówi Conrado, który w tym momencie skupia się na zrealizowaniu celu drużynowego. - Wciąż stać nas na to, by awansować do europejskich pucharów - zakończył Brazylijczyk.

CZYTAJ TAKŻE:
"Pół Europy chce Piotra Zielińskiego". Napoli podjęło decyzję ws. transferu
"Spowodował kompletny chaos, zrobił głupotę". Były reprezentant mocno o Paulo Sousie

Komentarze (0)