Liga Mistrzów: w Manchesterze emocje w końcówce. Wciąż wszystko jest możliwe

PAP/EPA / PETER POWELL / Na zdjęciu: Manuel Akanji (z lewej) i Bernardo Silva
PAP/EPA / PETER POWELL / Na zdjęciu: Manuel Akanji (z lewej) i Bernardo Silva

W pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów Manchesteru City z Borussią Dortmund padły trzy gole. Po wygranej 2:1 przed rewanżem w lepszej sytuacji znajduje się zespół z Anglii.

Liga Mistrzów wchodzi w decydująca fazę. W Manchesterze w pierwszym ćwierćfinale wicemistrz Anglii i wkrótce zapewne mistrz kraju City podejmował Borussię Dortmund. Łukasz Piszczek zasiadł na ławce ławce rezerwowych.

W premierowej odsłonie piłkarze, co dziwić w potyczce o taką stawkę nie może, nie stworzyli zbyt pasjonującego widowiska. Więcej uwagi poświęcano defensywie. Aktywniejsi starali się być miejscowi.

Angielska drużyna sporo uwagi poświęcała Erlingowi Haalandowi. Norweg w 7. minucie urwał się defensywie gospodarzy, zagrał do Jude Bellinghama, którego strzał obronił Ederson.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dostał powołanie do kadry i... zwariował ze szczęścia! Wszystko nagrała kamera

W 19. minucie Manchester City objął prowadzenie. Gospodarze przeprowadzili szybką akcję. Kevin De Bruyne ruszył z piłką, rozegrał akcję z partnerami, a po chwili Riyad Mahrez zagrał na piąty metr skąd Belg uderzył nie do obrony.

Jedenaście minut później miejscowi przez moment mieli nadzieję na większy spokój w meczu. Sędzia podyktował rzut karny po, jego zdaniem, faulu Emre Cana. Po konsultacji z VAR-em arbiter jednak decyzję zmienił.

Na osiem minut przed końcem premierowej odsłony piłka znalazł się w bramce City. Sędzia słusznie gola nie uznał. Aktywny Bellingham zagrał nakładką i dzięki temu odebrał piłkę Edersonowi. W "nagrodę" Anglik obejrzał żółtą kartkę.

Trzy minuty po zmianie stron Borussia powinna wyrównać. Haaland wygrał walkę o piłkę z obrońcą i znalazł się w sytuacji sam na sam z Edersonem. Norweg jednak uderzając tracił równowagę i to ułatwiło golkiperowi interwencję. Bramkarz odbił piłkę nogami.

Niemiecki zespół starał się coś zdziałać, ale dobrze zorganizowana była obrona City. Gospodarze momentami atakowali rywala już na jego połowie. Manchester City powinien postawić się w jeszcze lepszej sytuacji przed rewanżem w 65. minucie. Po dograniu De Bruyne z ok. ośmiu metrów płasko uderzył Phil Foden. Marwin Hitz nogą odbił piłkę. Z kolei na niespełna kwadrans przed końcem po raz kolejny pokazał się De Bruyne. Po indywidualnej akcji Belg płasko uderzył sprzed pola karnego. Pomylił się o metr.

Borussia do końca starała się coś zdziałać pod bramką Edersona. Swoich szans szukał także Manchester City. To goście dopięli swego na sześć minut przed końcem. Haaland zagrał do Marco Reusa, a ten sytuacji sam na sam pokonał Edersona.

Miejscowi nie podłamali się i w 90. minucie ponownie wyszli na prowadzenie. Dalekie dogranie w pole karne w okolicach przedpola przejął Ilkay Gundogan i zagrał do Fodena. Reprezentant Anglii z zimną krwią pokonał Hitza i po chwili utonął w objęciach kolegów.

Manchester City szczęśliwie wygrał, ale przed rewanżem w Dortmundzie wszystko jest jeszcze możliwe.

Manchester City - Borussia Dortmund 2:1 (1:0)
1:0 - Kevin De Bruyne 19'
1:1 - Marco Reus 84'
2:1 - Phil Foden 90'

Składy:

Manchester City: Ederson - Kyle Walker, John Stones, Ruben Dias, Joao Cancelo - Rodri, Ilkay Gundogan, Riyad Mahrez - Kevin De Bruyne, Phil Foden, Bernardo Silva (59' Gabriel Jesus).

Borussia Dortmund: Marwin Hitz - Mateu Morey (81' Thomas Meunier), Manuel Akanji, Mats Hummels, Raphael Guerreiro - Jude Bellingham, Emre Can, Mahmoud Dahoud (81' Thomas Delaney) - Ansgar Knauff (63' Giovanni Reyna), Erling Haaland, Marco Reus.

Żółte kartki: Bellingham, Can (Borussia).

Sędzia: Ovidiu Hategan (Rumunia).

Czytaj także:
Manchester United ma spore problemy. Kolejnego zawodnika czeka przerwa w grze
Niemieckie media podały nową datę powrotu Lewandowskiego. "Jest nadzieja dla Bayernu"

Komentarze (0)