30 marca Zagłębie Sosnowiec oświadczyło, że Patryk Małecki został zawieszony w prawach zawodnika przez klub. "W związku ze zdarzeniami mającymi miejsce po meczu Zagłębie Sosnowiec - Stomil Olsztyn, w tym naruszeniem nietykalności cielesnej i kierowania gróźb karalnych przez zawodnika Patryka Małeckiego wobec członka sztabu szkoleniowego Zagłębia, Klub zdecydował się na rozpoczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec zawodnika, a także zawieszenie Patryka Małeckiego w prawach zawodnika Klubu" - czytaliśmy w komunikacje.
Jak podaje sosnowiecka redakcja "Gazety Wyborczej", Małecki ma już w ogóle nie zagrać w barwach Zagłębia. Ujawniono też szczegóły zajścia między piłkarzem a sztabem szkoleniowym. "Z nieoficjalnych informacji wynika, że piłkarz miał emocjonalną wymianę zdań z Łukaszem Matusiakiem, drugim trenerem zespołu, którego wsparł w tym sporze Kazimierz Moskal, pierwszy trener Zagłębia" - czytamy. W swoich wersjach zdarzeń obie strony obwiniają siebie nawzajem o eskalację konfliktu.
Małecki nie widzi winy po swojej stronie
Z perspektywy Małeckiego wygląda to tak, że Matusiak nagle zaczął być negatywnie nastawiony do zawodnika. - Mieliśmy zwykłe ćwiczenie, rozgrywanie chyba 4 na 3 czy 3 na 2, coś takiego. Zapytałem się młodego chłopaka, czy mam pressować Piotra Polczaka, czy Dawida Ryndaka. Trener Matusiak wtrącił się: "A co, ty nie wiesz?". Powiedziałem, że nie, bo to nowe ćwiczenie, ale zaraz się dowiem. Koniec tematu - mówił w rozmowie z portalem weszlo.com.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nawet Lewandowski nie powstydziłby się takiego gola! Wow!
W sprawę wmieszał się trener Kazimierz Moskal i bronił Matusiaka. - Na drugi dzień przychodzi trener Moskal, strasznie wkurzony. Widziałem, że był zagotowany. Nagle mówi, że to, że on czegoś nie mówi, to nie znaczy, że tego nie widzi. Z niezbyt fajnym wyrazem twarzy zaczął mnie pytać, czy wiem, co się dzieje na treningach. Powiedziałem, że to była normalna sytuacja boiskowa, zapytałem, wielu piłkarzom tłumaczy się takie rzeczy. Ale nie wiedziałem, co w zasadzie trener Matusiak powiedział trenerowi Moskalowi. Bo że coś powiedział, to wiem, bo się przyznał. Pewnie coś na mnie nagadał - opowiedział Małecki.
Sytuacja znacznie się pogorszyła w czasie meczu ze Stomilem. Doszło do nieporozumienia przed zmianą. - Później był mecz ze Stomilem, zostałem przywołany do ławki. Trener Matusiak jest odpowiedzialny za stałe fragmenty gry. Powiedział mi, gdzie wchodzę i poprosił, żebym przekazał Joao Oliveirze, że ma się gdzieś przestawić, już nie pamiętam gdzie. To była 82. czy 83. minuta, widziałem, że Patrik Misak ma skurcze i chciałem bardzo szybko wejść na boisko. Powiedziałem, żeby sam mu to przekazał, bo ja nie mówię po angielsku. Koniec tematu. Wracam po meczu do szatni, przed szatnią stoi trener Matusiak, w szatni był prezes i drużyna. Od razu do mnie powiedział tak: "Jak coś ci się nie podoba, to poszukaj sobie nowego klubu" - zdradził.
Trener obrażany przez piłkarza
Z kolei Matusiak wskazuje Małeckiego jako winnego zamieszania. Krytykował ćwiczenia wykonywane na treningach. - Było ćwiczenie faz przejściowych, Patryk stał na boisku i powiedział pod nosem: wszystko fajnie, ale nikt nic nie rozumie. Usłyszałem to, a po treningu zawsze robimy analizę, trener Moskal pyta asystentów o opinie. Powiedziałem o tym, trener przekazał to na forum drużyny. Na drugi dzień Patryk nie chciał mi podawać ręki, był obrażony - komentował na łamach "Weszło".
Przy zmianie w meczu ze Stomilem zawodnik miał nie słuchać zaleceń taktycznych trenera. - Patryk Małecki wchodził na boisko, a ja przekazywałem mu informacje o zachowaniu przy stałych fragmentach gry. Wiadomo, że ja nie wejdę na murawę i nie będę krzyczał do nikogo, co ma robić. Zawodnik, który wchodzi, musi przekazywać te polecenia. Powiedziałem, żeby dał znać Durisce, żeby powiedział Goncalo, że ma stanąć w drugiej strefie na długim słupku. "Mały" mi odburknął w swoim stylu, zlał mnie i odszedł ode mnie, bo niby się śpieszył. Tak nie wygląda zawodnik, który chce pomóc drużynie, a liczy się dobro klubu. Ale nic wielkiego nie powiedziałem - mówił Matusiak.
Część zespołu poprosiła trenera o jak najszybsze wyjaśnienie sprawy. Matusiak miał rozmawiać z Małeckim, ale piłkarz nie był skłonny do załagodzenia konfliktu. Po meczu obrażał trenera.
- Starsi zawodnicy zawołali mnie, żebym przyszedł i to wyjaśnił, żeby nie było zgrzytów. Wszedłem do szatni i mówię do "Małego": "Mamy ten sam herb na koszulce, musimy się szanować. Czy ci się podoba, czy nie, jestem twoim trenerem". Patryk nie rozmawiał, zaczął mnie wyzywać: roz...s, konfitura, frajer, c...a, p...ł. Stałem w szatni, zszokowało mnie to, bo nie jestem żadną z tych osób. Ale jestem tylko asystentem trenera, co mogłem zrobić? Cieszę się, że o tym pamiętałem, bo niewykluczone, że gdybym był piłkarzem, to nie rozmawialibyśmy w ten sposób. Ma szczęście, że nie uraził mojej rodziny. Ja dumę schowałem do kieszeni - opowiedział Matusiak.
Patryk Małecki ma ważny kontrakt z Zagłębiem do końca czerwca tego roku.
Czytaj też:
Lechia pożegnała Krzysztofa Krawczyka
Zaskakujące słowa piłkarza Legii