ŁKS oszukany w derbach, zwolnią trenera?!

Piłkarze Łódzkiego Klubu Sportowego długo nie mogli pogodzić się z porażką w 59. derbach Łodzi. - Zostaliśmy oszukani przez sędziego! - wściekali się po meczu. Czy błąd, którego dopuścili się sędziowie, wypaczył wynik piątkowego spotkania z Widzewem?

Piotr Tomasik
Piotr Tomasik

W 49. minucie po dobrym dośrodkowaniu Piotra Klepczarka i błędzie w kryciu Piotra Kuklisa, piłkę do siatki efektownym szczupakiem skierował Mariusz Mowlik. Zanim Widzew otrząsnął się po utracie pierwszego gola, futbolówka ponownie wylądowała w siatce Macieja Mielcarza.

Piłkę spod nóg Tomasza Ostalczyka ślizgiem wybił Kuklis, a ta trafiła do niepilnowanego Adriana Świątka, który pokonał Mielcarza. Owszem, piłkarz ŁKS znajdował się za obrońcami gospodarzy, co wychwycił arbiter liniowy, ale... - W sytuacji, gdy futbolówkę zagrywa rywal, nie ma mowy o pozycji spalonej - słusznie tłumaczyli goście.

- Najpierw PZPN nas skrzywdził, nie pozwalając na grę w ekstraklasie, a teraz wyznaczył kogoś takiego do sędziowania derbów Łodzi - denerwował się Marcin Adamski. - Arbiter ewidentnie się pomylił, nie uznając nam drugiego gola. Wszyscy to widzieli. Pan zapewne też. Musiał pan widzieć - mówił nam Ostalczyk, jeden z bohaterów tamtej akcji.

ŁKS zamiast prowadzić różnicą dwóch goli, miał więc tylko jednobramkową zaliczkę. Na pomyłce sędziego Piotra Wasilewskiego skorzystali widzewiacy, bo szybko wzięli się do pracy i dwukrotnie pokonali Wyparłę, zapewniając sobie zwycięstwo.

- Czego zabrakło do wygranej? Uznania nam słusznie strzelonej bramki. Tylko tego - nie miał wątpliwości Adamski. Defensor ŁKS jeszcze ponad pół godziny po meczu ledwo opanowywał emocje.

Większe problemy miał z tym Mladen Kascelan, który zaraz po końcowym gwizdku arbitra, jeszcze długo z nim dyskutował. Od Wasilewskiego próbował go odciągać trener Wesołowski, ale na nic się nie zdało. Czarnogórzec swoimi argumentami nie przekonał sędziego i otrzymał czerwoną kartkę. Z trybun wyglądało to tak, jakby za chwilę miało dojść do rękoczynów. - Bez przesady, aż tak źle nie było - uśmiechał się Ostalczyk.

Porażka w derbach może oznaczać początek rewolucji kadrowej klubie. Do Piasta Gliwice przenosi się Jakub Biskup, lada dzień do Karpat Lwów trafi Kascelan. Niepewna jest też przyszłość Wesołowskiego. - Liczę się z tym, że mogę zostać zwolniony - przyznał.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×