Gorący tydzień w sporze Robert Lewandowski - Cezary Kucharski. Zaczęło się od tego, że w środę były agent piłkarza Bayernu Monachium napisał na Twitterze, że zamówiona przez niego ekspertyza wykazała, że nagrania dostarczone do prokuratury (te, w których Lewandowski nagrał Kucharskiego) były montowane, co już podważa ich wiarygodność.
Już następnego dnia nadeszła riposta z obozu Lewandowskiego. - To bzdura. Nagrania są nietknięte! - odpowiada mecenas Tomasz Siemiątkowski, jeden z reprezentantów kapitana kadry. - Nie było ingerencji w żadną z trzech rozmów, które trafiły do prokuratury. Pan Kucharski zamieścił w sieci "ćwiartkę" jakiejś fotografii. W takim razie chętnie zapoznalibyśmy się z całością tej opinii. Powtarzam: sugerowanie, że była ingerencja w nagrania, jakieś wycinanie fragmentów, to nieprawda - powiedział (całość TUTAJ).
W sobotę w rozmowie z Sebastianem Staszewskim z Interii Kucharski jeszcze raz podkreślił, że była ingerencja w taśmy przez co "nie mają one żadnej wartości, bo są nieautentyczne". Dodał także: - Doceniam zorganizowaną akcję poszerzenia zarzutów przez tzw. obóz Lewandowskiego. Już kilka minut po wyjściu z prokuratury w mainstreamowych portalach ukazały się pierwsze teksty. Byłem nawet gwiazdą paska "Wiadomości" TVP. Czułem się więc jak VIP. I to wszystko zawdzięczam temu, że kiedyś byłem posłem Platformy Obywatelskiej, a mój przeciwnik procesowy jest aktualnie pupilkiem władzy.
"Kucharski kłamie"
Siemiątkowski twierdzi, że Kucharski nie mówi prawdy i "próbuje manipulować opinią publiczną". Stwierdził, że były agent piłkarza pokazywał dokumenty dziennikarzowi Rafaelowi Buschmannowi z tygodnika "Der Spiegel" przez co powstały niekorzystne publikacje na temat Lewandowskiego i jego żony.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłka leciała, leciała i leciała. Gol z 90 metrów!
Kucharski twierdzi jednak w wywiadzie, że nie pokazywał żadnych dokumentów. - Ale to i tak nie ma znaczenia dla sprawy: co komu przekazywałem, co było już dawno ujawnione, a co ktoś już wcześniej posiadał. Ja nie złamałem prawa - mówi Kucharski.
Uważa także, że prokuratura jest "głucha" na argumenty z jego obozu i liczy, że przed sądem to się zmieni. - Mamy jeszcze wiele innych argumentów, niestety prokuratura jest na nie głucha. Od miesięcy nie rozpoznaje wniosków obrońców, pomimo że ma obowiązek robić to niezwłocznie. Gdy prześledzi się różne sprawy z nagraniami w tle, to w każdej z nich jest biegły z zakresu fonoskopii. Czemu w mojej prokurator tak się przed nim opiera? - pyta retorycznie.
Nie będzie ugody
Kucharski w rozmowie z WP SportoweFakty mówił wprost: - Na dziś ugoda jest niemożliwa.
Podobnego zdania jest mecenas Siemiątkowski. - Jak pisał Gabriel Garcia Marquez w książce "Sto lat samotności": "minuta pojednania więcej znaczy niż całe życie przyjaźni". Ale... Zostaliśmy brutalnie zaatakowani medialnie i najpierw druga strona musiałaby podjąć refleksję na temat swojego zachowania, a dopiero później można by się zastanowić. Niemniej jeśli słowa Marqueza są prawdziwe, to wszystko jest możliwe - powiedział.
O co chodzi w tym sporze?
Przypomnijmy: spór Lewandowskiego i Kucharskiego dotyczy dwóch kwestii. Z jednej strony były agent Roberta wytoczył mu proces, domagając się 39 milionów złotych w ramach rozliczeń między nimi, a z drugiej przedstawiciele piłkarza powiadomili prokuraturę, że ich klient był szantażowany przez Kucharskiego.
Szantaż miał polegać na tym, że gdyby Lewandowski nie rozliczył się z Kucharskim, to odpowiednie organy miałyby się dowiedzieć, że Robert i Anna są, jak to określił Kucharski, "oszustami podatkowymi". W następstwie tych zdarzeń Kucharski został zatrzymany i usłyszał zarzuty.
Zobacz także: Nowe zarzuty ws. Kucharski kontra Lewandowski. "Fakty są szokujące