Wydawało się, że przenosiny z Dinama Zagrzeb do Eibaru to kontynuacja harmonijnego rozwoju Damiana Kądziora i kwestią czasu jest wykonanie przez niego kolejnego kroku naprzód. W Hiszpanii nic nie poszło jednak po jego myśli. Uzbierał w LaLidze ledwie 194 minuty i po pół roku odszedł do Alanyasporu, czyli zrobił krok w tył.
By przekonać do siebie Jose Luisa Mendilibara, zrezygnował nawet z udziału w listopadowym zgrupowaniu reprezentacji Polski. Na nic się to jednak zdało. Stracił miejsce w kadrze na dłużej, a przed wypożyczeniem do Turcji nie uchronił go nawet dobry występ przeciwko Barcelonie.
- Naprawdę trudno wytłumaczyć, dlaczego Kądzior i Mendilibar nie odnaleźli wspólnego języka. Polak dostał kilka szans na początku swojego pobytu, ale nie przekonał do siebie trenera. Potem, dość niespodziewanie, właściwie bezpośrednio po meczu z Barceloną - swoim najlepszym w Eibarze - został wypożyczony do Turcji - mówi WP SportoweFakty Letizia Gomez z dziennika "El Diario Vasco".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gol stadiony świata. I to w wykonaniu kobiety!
Niedoszła gwiazda
Nieudane podejście Kądziora do Eibaru zabolało kibiców tego baskijskiego klubu. Reprezentant Polski kosztował 2 mln euro i choć to kropla w morzu pełnym pieniędzy, jakim jest dzisiejsza piłka, to dla Eibaru to znaczny wydatek.
Kądzior był w sezonie 2020/21 jedynym pozyskanym za gotówkę nabytkiem. To w połączeniu z dobrą opinią, jaką polski skrzydłowy zabrał ze sobą, odchodząc z Dinamo, rozbudziło apetyty na zdecydowanie więcej niż zaledwie kilka występów.
- Kibice sporo spodziewali się po tym transferze. Kądzior to jedyny zawodnik, za którego Eibar zapłacił przed tym sezonem jakiekolwiek pieniądze. Pozytywnych emocji było jednak jak na lekarstwo. Dziś temat Damiana jest owiany tajemnicą i brakiem zrozumienia - mówi Gomez.
Eibar symbolem upadku
Wypowiedź baskijskiej dziennikarski pokazuje, że Kądzior nie był w oczach kibiców piłkarzem bezużytecznym. Zdecydowana większość z nich liczyła na przebudzenie Polaka do samego końca. Niewykluczone, że nie doszło do niego między innymi ze względu na gęstą atmosfera wewnątrz klubu.
Forma drużyny Jose Luisa Mendilibara od dawna pozostawia wiele do życzenia. Kulminację kryzysu obserwatorzy LaLigi mogli widzieć już po odejściu Kądziora. Od tamtej pory Eibar nie wygrał nawet jednego meczu. Efektem 4 remisów i 8 porażek jest spadek na ostatnie 20. miejsce w ligowej tabeli.
- W trakcie pandemii kibice zostali pozostawienie sami sobie. Klub właściwie nie odpowiada na żadne pytania, nawet te zadawane przez dziennikarzy. W ostatnim czasie Eibar radzi sobie bardzo źle. Nie funkcjonuje praktycznie żadna komunikacja - opowiada Gomez.
Nie ma po co wracać
Zatrważająca dyspozycja Eibaru sprawia, że zupełnie inaczej patrzy się na wypożyczenie Kądziora do Turcji. Polak w barwach Alanyasporu rozegrał już 12 spotkań, a jego zespół zajmuje 6. miejsce w Super Lig. Mając te wszystkie aspekty na uwadze, rodzi się pytanie, czy Kądzior ma po co wracać na Półwysep Iberyjski?
- Wciąż ma obowiązujący kontrakt z Eibarem, ale musimy pamiętać, że klub może za chwilę wylądować w Segunda Division. Uważam, że reprezentant Polski nie ma tu czego szukać i może zacząć już teraz planować swoją przyszłość w innym miejscu - prognozuje Gomez.
Ważne dla przyszłości Kądziora będą najbliższe tygodnie. Co prawda zabrakło go na pierwszym zgrupowaniu Paulo Sousy, ale wciąż może liczyć na udział w Euro 2020. Jako uczestnik mistrzostw Europy będzie bardziej łakomym kąskiem na rynku transferowym.
- Dobra gra Kądziora na mistrzostwach Europy raczej niewiele zmieni w kwestii jego powrotu do Eibaru, bo klub znajduje się na równi pochyłej. Polak co najwyżej odejdzie za większe pieniądze - puentuje Gomez.
Czytaj także: Serie A: Inter Mediolan testował cierpliwość kibiców. Piękna seria trwa
Czytaj także: Czesław Michniewicz śpiewał, że kocha Lecha, a dziś wraca do Poznania pogrążyć dawną miłość