Pogoń Szczecin - Darzbór Szczecinek 2:0 (trenerski dwugłos)

Darzbór Szczecinek postawił największy opór Pogoni z dotychczasowych rywali w tej rundzie. - Ten pojedynek pokazał, że nie możemy przed spotkaniem dopisać trzy punkty. Musimy być maksymalnie skoncentrowani w każdym meczu - powiedział po spotkaniu Mariusz Kuras. Oba gole dla szczecinian zdobył Marek Kowal.

W tym artykule dowiesz się o:

Jan Kępa (Darzbór Szczecinek): Gratuluję mojemu przyjacielowi Mariuszowi Kurasowi, któremu całym sercem dopinguję od początku jego kariery zawodniczej i trenerskiej. Uważam, że jest to jeden z najzdolniejszych szkoleniowców młodej generacji. Tak się gra jak przeciwnik pozwala. W pierwszej połowie Pogoń nam pozwoliła grać i dlatego jej przebieg wyglądał na w miarę wyrównany. Portowcy osiągnęli optyczną przewagę. Jest to zespół z wyższej półki. Poza tym drużyna, która rozwija atak pozycyjny włączając obrońców, to znaczy, że musi posiadać jakąś klasę. Było widać, że ten wariant jest szkolony i dopracowany. To mnie się bardzo w Pogoni podobało. My mogliśmy przeciwstawić się tylko ambicją i wolą walki. Stworzyliśmy kilka sytuacji, ale nie ulega wątpliwości, że wynik jest zasłużony. Gdyby ten mecz zakończył się wynikiem 5:2, to by w stu procentach odzwierciedlał to co się działo na boisku. Będę się starał w miarę możliwości pomagać Pogoni. W Szczecinku obiecałem siódme miejsce, a żeby to osiągnąć musimy ogrywać konkurentów szczecinian, czyli Astrę i Błękitnych.

Mariusz Kuras (Pogoń Szczecin): Ja przede wszystkim dziękuję trenerowi gości za te ciepłe słowa i gratulację. My dzisiaj nie rozegraliśmy wielkich zawodów, ale tak jak szkoleniowiec Darzboru powiedział: ?Gra się tak, jak przeciwnik pozwala?. Darzbór Szczecinek był najgroźniejszym rywalem z jakim dotychczas graliśmy. Jeżeli będzie on grał w przyszłych meczach tak jak z nami, to trener Kępa obietnicy daną w klubie dotrzyma. Mój zespół się męczył. Chcieliśmy strzelić szybko bramkę, ale piłka nie wpadła do siatki po sytuacji Chi Fona. Darzbór także miał w pierwszej części dwie dobre sytuacje, po których mógł zdobyć bramkę, a wtedy ten mecz wyglądałby zupełnie inaczej. Przed meczem, w szatni powiedziałem swoim zawodnikom, że największym zagrożeniem dla nas w tym i każdym następnym meczu jesteśmy my sami. Te kolejne zwycięstwa mogą wprowadzić zbyt dużą pewność siebie, a później w trakcie meczu jest ciężko zmienić to myślenie. Ten pojedynek pokazał, że nie możemy przed spotkaniem dopisać trzy punkty. Musimy być maksymalnie skoncentrowani grając z każdym rywalem. Dwie bramki strzelił Marek Kowal, my dopisaliśmy sobie trzy punkty i bardzo się z tego cieszę.

Źródło artykułu: