Można było usnąć - relacja z meczu Znicz Pruszków - GKP Gorzów Wielkopolski

O meczu Znicza Pruszków z GKP Gorzów Wielkopolski ciężko jest cokolwiek napisać. Piłkarze obu zespołów rozegrali bardzo słabe zawody, a mecz stał na naprawdę niskim poziomie. Fani zgromadzeni na stadionie często zastanawiali się czy, aby na pewno przyszli oglądać mecz o mistrzostwo I ligi.

Mateusz Lis
Mateusz Lis

Wydaje się jednak, że jeszcze przed spotkaniem kibice mogli spodziewać się czegoś więcej po obu zespołach. W końcu Znicz to drużyna, która od dwóch sezonów walczyła o najwyższe cele w lidze i dwukrotnie była bliska awansu do ekstraklasy. Z kolei GKP do ligowych potentatów z pewnością nie należy. Poprzedni sezon zakończył zwycięskimi barażami o utrzymanie z Gawinem/Ślęzą Wrocław. Od początku tegorocznych rozgrywek prezentował jednak wysoką formę i wygrał dwa pierwsze spotkania, a w ostatniej kolejce dość niespodziewanie ograł Pogoń Szczecin.

Jednak już pierwsze minuty spotkania pokazały, że w niedzielę kibice z pewnością nie zobaczą wielkiego widowiska. Od początku meczu żadna z drużyn nie kwapiła się do ataku. Gra toczyła się głównie w środku pola. Piłkarze wzajemnie się nie oszczędzali i często dochodziło do ostrych starć czy spięć pomiędzy zawodnikami, ale sędzia nie zdecydował się na pokazanie żółtej kartki.

Pierwszy warty uwagi strzał na bramkę można było odnotować dopiero po 25 minutach gry. Na strzał z większej odległości zdecydował się Brain Marcellinus Obem, ale to uderzenie poprawniej byłoby nazwać podaniem do bramkarza. Kolejnych kilka minut to znów ospała gra obu zespołów. Ze snu kibiców próbował wyrwać Adrian Łuszkiewicz. Jego strzał zasługuje już na większą uwagę niż „wyczyn” Obema. Piłka po strzale pomocnika GKP zmierzała w samo okienko bramki, ale świetnie spisał się Adrian Bieniek, który wybronił ten strzał.

Gdy mogło wydawać się, że gorzowianie powoli zaczną osiągać nieznaczną przewagę bramkę zdobyli gospodarze. Chwila nieuwagi, faul 25 metrów przed własną bramką i już w 36. minucie Kamil Majkowski precyzyjnym uderzeniem z rzutu wolnego rozstrzygnął losy spotkania. W pierwszej połowie już żadnych ciekawych akcji nie było. Kibice mogli co najwyżej wybuchnąć śmiechem gdy piłka po strzale Łuszkiewicza zamiast do bramki trafiła w chłopca od podawania piłek.

I tak po pierwszych trzech kwadrans półtora tysięczna widownia zgromadzona na stadionie w Pruszkowie mogła odnieść wrażenie, że znajduje się na meczu klasy okręgowej. Choć czasami nawet w tych klasach można zobaczyć więcej walki i zaangażowania, czy też przeżyć większe emocje.

Można było mieć nadzieje, że w drugiej odsłonie mecz będzie ciekawszy, bo goście w końcu muszą rzucić się do odrabiania strat. Nic bardziej mylnego. Piłkarze obu zespołów sprawiali wrażenie jakby nie zdawali sobie sprawy z tego, że walczą o ligowe punkty. Można było odnieść wrażenie, że GKP poddał się już po straconej bramce i w ogóle nie miał zamiaru zmieniać losów spotkania. Po dwudziestu minutach drugiej połowy przebudził się Mouhamadou Traore, ale po tym jak jego strzały dwukrotnie trafiły wprost w ręce dobrze ustawionego Bieńka i on zrezygnował z ataków.

W całym meczu GKP stworzyło sobie jedną groźną sytuację. Oczywiście po dość przypadkowej akcji piłka wylądowała pod nogami jednego z napastników gości pięć metrów od bramki Znicza, ale piłkarz z Gorzowa fatalnie przestrzelił. Później szczęścia szukał również rezerwowy Sebastian Janusiński, ale jego lekki, płaski strzał nie mógł zaskoczyć Bieńka. W odpowiedzi niecelnie uderzał Paweł Kaczmarek.

Po raz ostatni gorzowianie zerwali się do ataku w doliczonym czasie gry. Gdy jeden z piłkarzy GKP wywalczył rzut rożny w pole karne rywala powędrował nawet bramkarz Sławomir Janicki. Niedokładna centra padła jednak łupem Adriana Bieńka. Golkiper Znicza wznowił jeszcze szybko grę licząc na to, że jego partnerzy pokwapią się jeszcze o ostatni kontratak, ale nad kibicami zlitował się sędzia i zakończył ten nudny pojedynek.

Mecz pomiędzy Zniczem Pruszków a GKP Gorzów Wielkopolski to jeden z tych, o których za kilka dni nikt już nie będzie pamiętał. Oba zespoły powinny o tym pojedynku jak najszybciej zapomnieć, bo z pewnością chluby im on nie przynosi.

Znicz Pruszków - GKP Gorzów Wlkp. 1:0 (1:0)
1:0 - Majkowski 36'

Składy:

Znicz:
Bieniek - Januszewski, Ptaszyński, Klepczarek, Jędrzejczyk, Osoliński, Majkowski (72' Mikołaj Rybaczuk), Kaczmarek, Ekwueme, Owczarek, Chałas (91' Bylak).

GKP: Janicki - Truszczyński, Jakosz, Wojciechowski, Ziemniak (60' Wan), Andruszczak (34' Maliszewski), Obem, Łuszkiewicz (71' Janusiński), Kaczorowski, Piątkowski, Traore.

Żółte kartki: Jędrzejczyk (Znicz) oraz Kaczorowski (GKP).

Sędzia: Jacek Walczyński (Lublin).

Widzów: 1500.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×