W poniedziałek ogłoszono powstanie Superligi. To nie tylko rewolucja pod względem sportowym, ale też finansowym. Dzięki potężnemu inwestorowi kluby piłkarskie zarobią ogromne pieniądze.
Zdaniem Grzegorz Kity, eksperta ds. marketingu sportowego i prezesa Sport Management Polska, zarobione kwoty nie pójdą tylko na sport. Wszystko przez "pandemiczne dziury w budżetach".
- Pandemia pokazała, że budżety klubów są mocno napięte, dziurawe wręcz a wynagrodzenia przeszacowane. Rozumiem, że kluby chcą zarabiać więcej, ale wcale nie spodziewałbym się, że oni to wszystko chętnie wydadzą na sport - mówi WP SportoweFakty Grzegorz Kita.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nożyce, którymi zachwyca się cały świat. Uderzył idealnie!
- Pandemiczne dziury w budżetach też trzeba pokryć. Poza tym, jeżeli faktycznie w tle tego całego projektu są agresywne kapitały i fundusze inwestycyjne, to ja rozumiem, że to właśnie one nie dopuszczą do przejadania pieniędzy i znaczna część przychodów powędruje do ich kieszeni - dodaje.
Nieoficjalnie mówi się, że w nowy projekt zostanie zainwestowane prawie pięć miliardów dolarów. Wszystko za sprawą nowego sponsora - JP Morgan, który jest jednym z największych holdingów finansowych na świecie.
- JP Morgan to nie tyle sponsor, co raczej partner biznesowy, może inwestor, a w każdym razie podmiot finansujący początek tego przedsięwzięcia. Dla nich to inwestycja, okazja do dużego zarobku. Sporo pieniędzy nie inwestują, a jedynie pożyczają klubom - twierdzi prezes Sport Management Polska.
- Sądzę, że dobrze sobie to policzyli, że taki projekt wygeneruje im konkretne, kolosalne przychody telewizyjne i marketingowe. Kwoty, o których się obecnie mówi pewnie są pochodną tych wyliczeń i spodziewanych przychodów - dodaje.
Zainwestowane przez JP Morgan pieniądze na pewno przekonały dwunastu gigantów, którzy biorą udział w projekcie. Zdaniem Grzegorza Kity w przyszłości ekipy Superligi mogą się zdziwić. Przyczyną jest brak umiejętności współpracy klubów piłkarskich z agresywnym kapitałem.
- Jestem ciekawy konsekwencji tego romansu agresywnych kapitałów z klubami piłkarskimi. To dwa różne światy, różne motywacje. Sądzę, że na dłuższą metę kluby nie potrafią współpracować z agresywnym kapitałem. Inne filozofie istnienia. Docelowo mogą się zresztą po prostu zdziwić jakie rzeczy są zapisane w umowach albo do czego są zobowiązane - twierdzi.
Nowe rozgrywki mają być alternatywą dla Ligi Mistrzów. UEFA narażona jest na utratę sponsorów. Wszystko zależy od tego czy Superliga będzie atrakcyjna dla firm i do jakiego grona odbiorców dotrze.
- Dla sponsora nie ma swoistego zakazu konkurencji. Dla sponsorów i marek liczy się dotarcie, zasięgi, działania nabywcze konsumentów. Jeśli Superliga wygeneruje więcej zasięgów, a co za tym idzie dotarcia do fanów i efektywności reklamowej i zakupowej, to sponsorzy pójdą też tam - tłumaczy nasz rozmówca.
Zobacz też:
Szef UEFA ostrzega piłkarzy, którzy mają zamiar zagrać w Superlidze. Nie będzie litości
Znamy plany zaszczepienia sportowców przed Euro i igrzyskami