Ekspert przewiduje poważne problemy klubów Superligi. "To dwa różne światy"

Projekt Superligi dla dwunastu klubów założycielskich wygląda atrakcyjnie. Nowy sponsor wykłada ogromne pieniądze, dzięki którym ekipy zmniejszają swe długi. Zdaniem eksperta ds. marketingu sportowego mogą pojawić się jednak pewne problemy.

Mateusz Byczkowski
Mateusz Byczkowski
Clement Lenglet (z lewej) i Karim Benzema Getty Images / Diego Souto/Quality Sport Images / Na zdjęciu: Clement Lenglet (z lewej) i Karim Benzema
W poniedziałek ogłoszono powstanie Superligi. To nie tylko rewolucja pod względem sportowym, ale też finansowym. Dzięki potężnemu inwestorowi kluby piłkarskie zarobią ogromne pieniądze.

Zdaniem Grzegorz Kity, eksperta ds. marketingu sportowego i prezesa Sport Management Polska, zarobione kwoty nie pójdą tylko na sport. Wszystko przez "pandemiczne dziury w budżetach".

- Pandemia pokazała, że budżety klubów są mocno napięte, dziurawe wręcz a wynagrodzenia przeszacowane. Rozumiem, że kluby chcą zarabiać więcej, ale wcale nie spodziewałbym się, że oni to wszystko chętnie wydadzą na sport - mówi WP SportoweFakty Grzegorz Kita.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nożyce, którymi zachwyca się cały świat. Uderzył idealnie!

- Pandemiczne dziury w budżetach też trzeba pokryć. Poza tym, jeżeli faktycznie w tle tego całego projektu są agresywne kapitały i fundusze inwestycyjne, to ja rozumiem, że to właśnie one nie dopuszczą do przejadania pieniędzy i znaczna część przychodów powędruje do ich kieszeni - dodaje.

Nieoficjalnie mówi się, że w nowy projekt zostanie zainwestowane prawie pięć miliardów dolarów. Wszystko za sprawą nowego sponsora - JP Morgan, który jest jednym z największych holdingów finansowych na świecie.

- JP Morgan to nie tyle sponsor, co raczej partner biznesowy, może inwestor, a w każdym razie podmiot finansujący początek tego przedsięwzięcia. Dla nich to inwestycja, okazja do dużego zarobku. Sporo pieniędzy nie inwestują, a jedynie pożyczają klubom - twierdzi prezes Sport Management Polska.

- Sądzę, że dobrze sobie to policzyli, że taki projekt wygeneruje im konkretne, kolosalne przychody telewizyjne i marketingowe. Kwoty, o których się obecnie mówi pewnie są pochodną tych wyliczeń i spodziewanych przychodów - dodaje.

Zainwestowane przez JP Morgan pieniądze na pewno przekonały dwunastu gigantów, którzy biorą udział w projekcie. Zdaniem Grzegorza Kity w przyszłości ekipy Superligi mogą się zdziwić. Przyczyną jest brak umiejętności współpracy klubów piłkarskich z agresywnym kapitałem.

- Jestem ciekawy konsekwencji tego romansu agresywnych kapitałów z klubami piłkarskimi. To dwa różne światy, różne motywacje. Sądzę, że na dłuższą metę kluby nie potrafią współpracować z agresywnym kapitałem. Inne filozofie istnienia. Docelowo mogą się zresztą po prostu zdziwić jakie rzeczy są zapisane w umowach albo do czego są zobowiązane - twierdzi.

Nowe rozgrywki mają być alternatywą dla Ligi Mistrzów. UEFA narażona jest na utratę sponsorów. Wszystko zależy od tego czy Superliga będzie atrakcyjna dla firm i do jakiego grona odbiorców dotrze.

- Dla sponsora nie ma swoistego zakazu konkurencji. Dla sponsorów i marek liczy się dotarcie, zasięgi, działania nabywcze konsumentów. Jeśli Superliga wygeneruje więcej zasięgów, a co za tym idzie dotarcia do fanów i efektywności reklamowej i zakupowej, to sponsorzy pójdą też tam - tłumaczy nasz rozmówca.

Zobacz też:
Szef UEFA ostrzega piłkarzy, którzy mają zamiar zagrać w Superlidze. Nie będzie litości
Znamy plany zaszczepienia sportowców przed Euro i igrzyskami

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×