Marek Wawrzynowski: Upadek Superligi. Stary świat chwilowo uratowany [FELIETON]

Superliga nie powstanie. Przynajmniej na razie. Kibice na całym świecie zatrzymali stworzenie rozgrywek, które całkowicie zmieniłyby kształt futbolu.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
piłkarze Realu Madryt i Liverpool FC Getty Images / John Powell / Na zdjęciu: piłkarze Realu Madryt i Liverpool FC
To dobry dzień dla światowej piłki. Chwilowo udało się zatrzymać powstanie Superligi. Ciężko jednak powiedzieć, na jak długo. Przede wszystkim projekt był słabo przygotowany, mało przejrzysty, jednocześnie zbyt bezczelny.

Był to dość nieudolnie przeprowadzony zamach na światowy futbol. Właściciele i prezesi dwunastu klubów nie stworzyli wystarczająco silnej grupy (brak klubów niemieckich i francuskich), nie przygotowali na ten projekt swoich fanów, nie mówiąc o piłkarzach i sztabach szkoleniowych.

Toni Kroos powiedział, że to dobry moment na zakończenie kariery, James Milner skrytykował to publicznie, a za nim cała grupa piłkarzy Liverpool FC, w końcu Kevin De Bruyne w emocjonalnym wpisie przypomniał, że najważniejsza w sporcie jest rywalizacja. "Pozwólmy fanom marzyć" - zakończył swój wywód.

ZOBACZ WIDEO: To dlatego Bayern i Borussia są poza Superligą. "Panów z Ameryki łatwo skusić pieniędzmi"

Prawda jest taka, że przez ostatnie trzy dekady świat piłki zmienił się nie do poznania. Stary świat, gdzie Steaua Bukareszt czy Crvena Zvezda Belgrad mogły wygrać europejski puchar, a Widzew Łódź i Legia Warszawa zagrać w półfinale najważniejszych europejskich rozgrywek, minęły bezpowrotnie.

Dziś można co najwyżej pomarzyć o tym, żeby polski zespół dostał się do Ligi Mistrzów. Gra powoli robi się bardziej i bardziej elitarna, UEFA stawia małym krajom coraz większe zasieki. Piłka nożna krok po kroku, rok po roku, staje się grą kilku krajów. Czasem komuś uda się wedrzeć do tej elitarnej grupy, wyrwać kawałek tortu. Tak jak w tym roku FC Porto, a niedawno Ajaksowi Amsterdam. Marzyć mogą też fani takich klubów jak Leicester City czy Sevilla FC.

Współczesny świat futbolu to hierarchia ściśle określona poprzez finanse: jest pięć dużych lig, kilka aspirujących z wiszącym nad nimi szklanym sufitem (Portugalia, Holandia, Turcja, Rosja itd.), w końcu cała reszta, która pełni rolę kolonii, dostarczyciela taniej siły roboczej.

Superliga miałaby być zorganizowana na modłę amerykańską, a więc byłaby pójściem krok dalej. Grupa elitarnych super klubów rywalizowałaby między sobą na stałe. Tak jak ma to miejsce w Stanach Zjednoczonych. Różnica jest taka, że w amerykańskich ligach rywalizacja w zamkniętych ligach bez awansów i spadków to tradycja. W krajach europejskich od ponad 100 lat obowiązuje właśnie system awansów i spadków, system w którym - przynajmniej teoretycznie - słaby może pokonać silnego, a zespół z III ligi w pięć sezonów może wygrać Ligę Mistrzów. Powstanie takiej Superligi byłoby zaburzeniem wszystkiego co znamy. Zabrałoby złudzenie. A kibice kochają mieć złudzenia.

Właściciele klubów byli od tej tradycji oderwani. To biznesmeni z całego świata, którzy do piłki weszli z grubymi portfelami. Nie byli wychowani w duchu futbolu, nie dorastali wraz z jego konserwatywnymi wartościami.

Presja publiczna, która powstała, była tak silna, że w połączeniu z groźbami ze strony UEFA i FIFA powstrzymała "potwora". Nie byłbym jednak przekonany, że to ostatnie słowo "puczystów'. Na stole leży zbyt duża kasa do podniesienia, żeby zadłużeni giganci od tak sobie z niej zrezygnowali. Przypomnijmy, że za sam udział klub dostałby więcej pieniędzy niż za wygranie obecnej Ligi Mistrzów. A kluby są zadłużone, zaś pandemia spowodowała narastanie problemów finansowych.

Ważne jest też to, co zauważył Florentino Perez. Otóż piłka nie przyciąga już tak wielu fanów, nowe pokolenie nie śledzi jej z takim zapałem. Trudno powiedzieć, że futbol schodzi do podziemia, ale zaczyna trochę przypominać muzykę rockową, która wciąż jest kochana przez wiele osób, jednak głównie tych ze starszego pokolenia.

Młodzi mają inne rozrywki. Jednocześnie UEFA i FIFA to skostniałe instytucje, które nie są gotowe do wprowadzenia zmian. Ich głównym zadaniem wydaje się być pasienie zasiadających w nich urzędników. Dlatego nie skreślałbym idei Superligi na zawsze. Można przypuszczać, że za jakiś czas wróci. Bardziej przemyślana, w innej formie.

ZOBACZ Polska Ekstraklasa w ogonie Europy

ZOBACZ inne teksty autora

Czy pomysł Superligi wróci w ciągu 5 lat?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×