Polska Ekstraklasa maruderem piłkarskiej Europy. Tak źle jeszcze nie było

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: piłkarze Legii Warszawa
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: piłkarze Legii Warszawa

Fajnie ogląda się europejskie puchary, szkoda tylko, że bez polskich drużyn. W rankingu lig europejskich znajdujemy się obecnie na 30. miejscu. Ten wynik to coś więcej niż kompromitacja.

Europejskie puchary są dla nas co roku drogą przez mękę. Polski kibic budzi się z zimowego snu z poczuciem pustki. O ile faza pucharowa Ligi Mistrzów została zdominowana przez kluby z lig TOP 5, to już w Lidze Europy drzwi dla drużyn spoza tej elity są otwarte. Aż 19 z 32 zespołów, które zakwalifikowały się do rozgrywek wiosennych, wywodzą się spoza pięciu najlepszych lig Europy.

Polskich drużyn próżno tu szukać. W ciągu 5 ostatnich sezonów tylko raz udało się przedstawicielowi PKO Ekstraklasy zagrać w pucharach wiosna. Efekt? Nasza liga zajmuje 30. miejsce w rankingu lig europejskich UEFA.

Nie ma jednego czynnika, którym ta zapaść jest spowodowana. Na pewno na pierwszy plan wysuwa się katastrofalne zarządzanie klubami. W pierwszej kolejność "winowajcami" są Legia Warszawa i Lech Poznań. To kluby, które wcześniej tworzyły ranking, a dziś kompromitują się w Europie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sędzia zatrzymał strzał do niemal pustej bramki

Koszmarne zarządzanie

Brak jasnej koncepcji, zmiany planów co kilka miesięcy, brak mocnych pionów sportowych, a co za tym idzie coraz bardziej przypadkowe transfery. Zwłaszcza Legia ze swoją przewagą finansową nie potrafi zbudować drużyny na miarę Europy. Do tego zatrudnianie przez lata nieprzygotowanych do dużej piłki trenerów zrobiło swoje.

Oczywiście obwinianie Legii i Lecha jest znacznym uproszczeniem. Mimo wyraźnego kryzysu naszych dwóch najlepszych klubów, przez 5 lat żaden inny nie zdołał się przebić do fazy grupowej Ligi Europy.

Liczba awansów klubów z wybranych europejskich lig w europejskich pucharach w ostatnich 5 sezonów:

Faza grupowa LMfaza pucharowa LMSukcesy w LMFaza grupowa LEfaza pucharowa LESukcesy w LE
Holandia 6 1 Ajax - półfinał 10 5 Ajax - finał
Belgia 6 - - 13 8 Anderlecht i Genk - 1/4 finału
Szwajcaria 3 1 Basel - 1/8 finału 10 2 Basel - 1/4 finału
Austria 2 - - 13 6 RB Salzburg - półfinał
Czechy 2 - - 9 5 Slavia - 1/4 finału
Szkocja 2 - - 6 4
Serbia 2 - - 4 3
Dania 2 - - 3 3 FC Kopenhaga - 1/4 i 1/8 finału
Chorwacja 2 - - 3 2 -
Bułgaria 1 - - 5 3 -
Węgry 1 - - 2 - -
Polska 1 - - 1 1 -
Izrael - - - 6 2 -
Cypr - - - 6 1 -
Rumunia - - - 5 3 -
Norwegia 5 1
Szwecja - - - 3 3 -
Słowacja 2

W ostatnich latach nasze drużyny przegrywały w eliminacjach europejskich pucharów z przeciwnikami z krajów takich, jak Kazachstan, Mołdawia, Luksemburg (Legia), Macedonia, (Cracovia), Azerbejdżan (Jagiellonia), Słowacja (Legia, Górnik, Cracovia), Łotwa (Piast).

Masowe drenowanie Ekstraklasy to mit

Katastrofalne zarządzanie klubami ligowymi to kluczowa sprawa, ale nie jedyna. Inną jest jakość zawodników. Często można wyczytać, że nasza liga nie może być mocna, bo zawodnicy cały czas wyjeżdżają za granicę.

W wywiadzie dla TVP prezes PZPN Zbigniew Boniek tłumaczy: -Trudno mieć w garażu dobre samochody, gdy codziennie pan sprzedaje te najlepsze, a sprowadza używane zza granicy. I to jest nasz problem. Chcemy co roku grać w europejskich pucharach, ale co roku się osłabiamy. Sprzedajemy najlepszych, żeby przetrwać, a sprowadzamy piłkarzy przeciętnych.

Tymczasem fakty są inne. Według danych z 2019 roku poza granicami Polski przebywało 93 piłkarzy z Polski. Dla porównania Serbów było 458, Chorwatów 374, Portugalczyków 279, Holendrów 277 a Belgów 217. Jeśli chodzi o Polaków w ligach TOP 5, to również daleko nam do największych eksporterów.

Cudzoziemcy w ligach TOP 5:

Holandia 62
Portugalia 62
Belgia 43
Serbia 37
Austria 36
Szwajcaria 36
Chorwacja 30
Dania 26
Polska 25
Szkocja 19
Czechy 15
Szwecja 15
Norwegia 13
Rumunia 11
Słowacja 10
Węgry 6
Bułgaria 3
Izrael 3
Cypr 0

Tu widać jak na dłoni inny problem. Polska nie produkuje jakościowych piłkarzy. Cała piramida jest wadliwa. Potwierdzeniem są kwoty zarabiane przez polskie kluby w stosunku do klubów z innych lig. Z jednej strony jest tu spory postęp w stosunku do lat poprzednich, ale też cały rynek transferowy w Europie poszedł mocno w górę.

Zobaczmy na sumy, za jakie sprzedano zawodników z wybranych lig w ostatnich 5 latach:

Ligakwota w mln euro
Polska 178,45
Holandia 1100,95
Belgia 925,05
Austria 395,36
Szwajcaria 321,98
Dania 88,15
Portugalia 1778,47

Polski piłkarz nie jest konkurencyjny

W wywiadzie z nami Artur Płatek, dyrektor sportowy Górnika Zabrze i skaut Borussii Dortmund tłumaczył: - Gdy pod koniec lat 90. zaczynałem grać w Niemczech, na trzech najwyższych poziomach było wtedy ok. 90 zawodników z Polski. Dziś jest ich zdecydowanie mniej, gdyż polski piłkarz nie jest wystarczająco dobrze wyszkolony technicznie ani nie wytrzymuje tego poziomu intensywności, który jest w Niemczech.

Do tego dochodzi zjawisko rozumienia gry. W wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" Bartłomiej Pawłowski opowiadał: - Gdy trzeba było szybko pobiec, byłem jednym z najszybszych w drużynie. (...) Z dryblingiem też nie miałem problemu, wyróżniałem się. Kłopot robił się wtedy gdy trzeba było wyjść na boisko i zagrać 11 na 11. Nie rozumiałem gry. W boiskowym myśleniu w reakcji na sytuacje byłem co najmniej o poziom niżej.

Jedynym krajem, który ściąga masowo polskich piłkarzy są Włochy. Na dwóch najwyższych poziomach rozgrywek we Włoszech mamy 23 zawodników, z czego 13 w Serie B.

Właśnie tu widać jak na dłoni zaniedbanie PZPN dotyczące szkolenia młodych zawodników, o czym piszemy od lat. Polski piłkarz nie jest wszechstronny, słaby technicznie, mało inteligentny. Ciekawą rzecz powiedział mi jeden z agentów: - Od lat co roku jeżdżę na kilka tygodni do Hiszpanii pooglądać mecze w niższych ligach. Nikt tam nie ma problemu z podstawowymi elementami jak przyjęcie czy podanie. U nas większość zawodników sprawia to problemy. Nasi piłkarze pod względem edukacji są daleko w tyle.

Goncalo Feio, drugi trener Rakowa Częstochowa, tłumaczy: - Młodzi piłkarze w Portugalii wiedzą więcej o grze, uczą się w klubach dziecięcych pewnych zachowań, pewnych rzeczy, do których polski piłkarz często musi dojść z czasem, sam.

Z tego dalej wynikają dalsze konsekwencje. Mniejsze zyski to mniej pieniędzy do wydania na jakościowe transfery. W ciągu ostatnich 5 sezonów polskie kluby przeznaczyły na transfery 46 mln euro. Przykładowo Portugalczycy 693 mln euro, Holendrzy 480 mln euro, a Belgowie 582 mln euro. To samonapędzająca się maszyna, której absolutną podstawą jest wysoki poziom wykształcenia rodzimych zawodników.

Teoretycznie sprawę ujednolicenia programu i podniesienia poziomu mógłby załatwić program certyfikacji szkółek piłkarskich, ale błędy na etapie wprowadzania programu spowodowały, że dziś jest w nim około 5 proc. szkółek.

PZPN próbował forsować młodych polskich zawodników wprowadzając przepis o młodzieżowcu. Efekt? W 2020 roku średni wiek zawodnika w Ekstraklasie zmniejszył się o 0,05 roku. Czyli raczej kolejny strzał kulą w płot.

I kolejny problem to jakość trenerów. O tym mówił choćby właściciel Lecha Piotr Rutkowski: - Brakuje nam trenerów z doświadczeniem gry w fazie grupowej w pucharach europejskich. Którzy mieliby większe doświadczenie niż na krajowym podwórku.

Tymczasem dwie kadencje Bońka to zamknięcie rynku trenerskiego. Kluby od Ekstraklasy do II ligi mogą prowadzić jedynie trenerzy z licencją UEFA Pro, a liczba osób na kursie jest bardzo ograniczona. Z kolei kryteria przyjęcia na kursy niejasne, kluczowa jest rozmowa z komisją. A to oznacza, że wielu świetnych trenerów nie może marzyć o karierze.

Polska ma 40 mln mieszkańców, dobry rynek kibicowski, fantastyczne stadiony, kilkanaście tysięcy orlików i boisk szkolnych, 600-700 tysięcy osób uprawiających piłkę nożną. Mamy wszystko, by być mocnym europejskim krajem, a tułamy się od lat w ogonie Europy i nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższych latach miało się to zmienić.

ZOBACZ inne teksty autora

Źródło artykułu: