Gdy w sobotę Hansi Flick ogłosił po meczu z VfL Wolfsburg, że po zakończeniu sezonu odejdzie z Bayernu Monachium, sprawa wydawała się przesądzona. Jednak szybko w niemieckich mediach pojawiły się informacje, że odejście trenera z klubu nie będzie takie proste.
Szkoleniowiec ma przecież umowę, która obowiązuje do 2023 roku. I jeśli Bayern postawiłby na swoim, Flick musiałby po prostu dalej tam pracować.
Jeszcze we wtorek media przekonywały, że za zgodę na odejście trenera trzeba będzie zapłacić - czy zrobi to jego nowy klub, czy niemiecka federacja DFB (WIĘCEJ TUTAJ). Flick jest bowiem poważnym kandydatem do przejęcia tamtejszej kadry po Joachimie Loewie.
ZOBACZ WIDEO: To dlatego Bayern i Borussia są poza Superligą. "Panów z Ameryki łatwo skusić pieniędzmi"
W kibicach Bawarczyków tliła się też nadzieja, że Karl-Heinz Rummenigge (odchodzący prezes) i Oliver Kahn (jego następca) zdołają przekonać Flicka do kontynuowania pracy z Robertem Lewandowskim i jego kolegami.
Tymczasem środowe wydanie "SportBild" przekonuje, że nie ma żadnych szans na pozostanie trenera. Wszystkie próby przekonywania Flicka miały spełznąć na niczym. Ponadto Bayern ma nie robić mu tak wielkich problemów z odejściem, jak zakładali dziennikarze.
Przypomnijmy, że główną przyczyną decyzji szkoleniowca jest jego konflikt z dyrektorem sportowym FCB, Hasanem Salihamidziciem (WIĘCEJ TUTAJ).