Zbigniew Boniek 46 lat w dużej piłce. Od wielkiego piłkarza do wiceprezydenta UEFA

Agencja Gazeta / Jakub Orzechowski / Na zdjęciu: Zbigniew Boniek
Agencja Gazeta / Jakub Orzechowski / Na zdjęciu: Zbigniew Boniek

Zbigniew Boniek cały czas pnie się w europejskiej hierarchii futbolowej. Prezes PZPN został właśnie wiceprezydentem UEFA. Nigdy wcześniej żaden Polak nie miał tak znaczącej pozycji w świecie piłki.

W tym artykule dowiesz się o:

Niektórzy mówią, że życie zaczyna się po czterdziestce. Dla Zbigniewa Bońka jako działacza zaczęło się grubo po pięćdziesiątce i bardzo dobrze się rozwija. "Zibi" dość niespodziewanie pnie się w hierarchii europejskiej piłki.

Boniek w dużej piłce jest nieprzerwanie od 46 lat. Najpierw piął się jako piłkarz, gdzie w końcu - jako zawodnik Juventusu - osiągnął w piłce międzynarodowej sukcesy, jakich nie miał nikt przed nim. Potem spadał w przepaść jako szkoleniowiec. Działał w biznesach związanych z piłką, był wiceprezesem PZPN w latach 1999-2002, potem selekcjonerem reprezentacji. Ta ostatnia przygoda była wielkim rozczarowaniem i kosztowała go wielkie straty wizerunkowe. Trudno jednak znaleźć w polskiej piłce kogoś, kto tak często upadał i zawsze się podnosił, niczym Wańka Wstańka, popularna niegdyś zabawka dla dzieci.

Dominująca osobowość i wieczna bardzo ostra krytyka rywali sprawiały, że o Bońku przez lata mówiono w Polsce, iż jest niewybieralny na prezesa PZPN. Wizerunek przegranego selekcjonera nie pomagał. Ale ostatecznie "Zibi" wrócił na białym koniu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jak on to zrobił?! To może być najpiękniejszy gol roku!

W końcu w 2012 roku piłkarski kraj zmęczony rządami Grzegorza Laty postawił na Bońka. "Zibi" głosił konieczność przeprowadzenia rewolucji w szkoleniu, dokonania wielkich reform w polskiej piłce. Ostatecznie skończyło się na planach. Tzw. "reformy" Bońka budziły wielkie kontrowersje. Powiększenie rozgrywek ligowych czy wprowadzenie przepisu o młodzieżowcu nigdy nie zostały przyjęte dobrze przez większą część środowiska, mimo starań grupy zaprzyjaźnionych dziennikarzy. Reform szkolenia ostatecznie za kadencji Bońka nie wprowadzono. Związek ograniczył się do kilku mało znaczących programów.

O ile sportowo za jego rządów polska piłka klubowa się nie rozwinęła, to na pewno wielkim sukcesem Bońka było odbudowanie dobrego wizerunku kadry. Związek świetnie wykorzystał sukces Roberta Lewandowskiego i reprezentacji Polski. Dzięki swoim wpływom w UEFA załatwił też kilka znaczących imprez: dwa finały Ligi Europy oraz Mistrzostwa Europy do lat 21.

Boniek jednocześnie dał się poznać jako sprawny negocjator. Otoczył się grupą wiernych pretorian, opornych działaczy przekabacił albo odsunął. Świetnym przykładem był Ryszard Niemiec, szef Małopolskiego ZPN. W latach 90. zaciekły krytyk Bońka, początkowo opozycjonista, ostatecznie entuzjasta. Świetnym przykładem sprawnej dyplomacji Bońka było "wyciszenie" Jana Tomaszewskiego. Zawsze groźny rywal, mający wpływ na kibicowskie masy, nagle zaczął być doceniany przez związek, przeciągnięty na drugą stronę mocy.

Jednocześnie Boniek piął się w hierarchii europejskiej piłki. W 2017 roku został członkiem komitetu wykonawczego UEFA i w końcu - we wtorek - wiceprezesem. Trzeba przyznać, że sam też mocno ewoluował, czego świetnym przykładem może być rozwój piłki kobiecej. Od lekceważenia tej dyscypliny i w ogóle kobiet w piłce, aż do jej mocnego propagowania. Jako że promocja piłki kobiecej jest jednym z ważnych projektów europejskiej federacji, Boniek okazał się tu sprawnym zadaniowcem, który potrafi w imię wspólnego dobra przezwyciężyć różne ograniczenia.

Podobnie wyglądało to na krajowym podwórku, gdzie potrafił dogadywać się z premierem pochodzącym z PiS, choć sam zawsze był zdecydowanie bliższy drugiej strony sceny politycznej. W przeszłości wspomagał Unię Wolności. Dostosowywanie się do otoczenia jest jego ważną umiejętnością.

Boniek dziś staje się najwyżej postawionym polskim działaczem sportowym w historii. Oczywiście przede wszystkim dlatego, że jest ważnym sprzymierzeńcem Aleksandra Ceferina, obecnego szefa UEFA. Na pierwszy ogień musiał zmierzyć się z projektem Superligi i jednym z jej twórców, Andreą Agnellim, synem Gianniego, szefa Juventusu, tego samego, który ochrzcił Bońka mianem "Bello di Note". Oczywiście jego udział był skromny, ale jako członek zwycięskiej drużyny może sobie wpisać do CV pierwszy wielki sukces - pokonanie Superligi. Całkiem nieźle jak na kilka godzin w nowej pracy.

Źródło artykułu: