Argentyński klub Boca Juniors poinformował o śmierci jednej ze swoich legend. To Alfredo Graciani, który był gwiazdą w latach 80. Przykre wieści potwierdzają także argentyńskie media, a okoliczności są wstrząsające.
"Śmierć przyszła do Alfredo Gracianiego tak, jak on strzelał bramki: szybko i z zaskoczenia" - pisze portal pagina12.com.ar.
Niespełna dobę temu 56-latek oglądał pierwszy mecz Boca Juniors w Copa Libertadores. Na Twitterze życzył swojemu dawnemu klubowi zwycięstwa z The Strongest. Chwilę później źle się poczuł, a następnie doszło do zatrzymania akcji serca.
Na ratunek było już za późno. Graciani zmarł w chwili, kiedy jego ukochana drużyna wygrała z rywalem z Boliwii 1:0. Dla wszystkich to wielki cios, ale przede wszystkim dla fanów słynnego klubu z Buenos Aires.
W Boca Juniors rozegrał ponad 250 meczów, w których strzelił 83 bramki. Nigdy jednak nie udało mu się wywalczyć z tym klubem mistrzostwa Argentyny. Grał także m.in. w Racingu Club, Deportivo Espanol, Argentinos Juniors, a karierę kończył w wenezuelskim Caracas FC. Na koncie miał także dwa występy w młodzieżowej reprezentacji kraju.
Boca Juniors despide con dolor a Alfredo Graciani, delantero que marcó una época en la década del 80 con sus 250 partidos, 83 goles y 2 títulos. El club acompaña a sus familiares y amigos en este triste momento. Hasta siempre... pic.twitter.com/sYQXaZm0vy
— Boca Juniors (@BocaJrsOficial) April 21, 2021
Polak atakowany przez kolegę. Duńczyk nie wymawia jego nazwiska >>
Zbigniew Boniek pokazał swoje wpływy. Wystarczył jeden jego pomysł, aby Superliga dostała mocny cios >>