Polacy w końcu dowiedzieli się, gdzie rozegrają mecze podczas tegorocznego Euro. Biało-Czerwoni będą musieli mocno zmienić swoje plany, bo ich wszystkie spotkania odbędą się w innych lokalizacjach.
Zamiast w Dublinie i Bilbao, reprezentacja Polski zagra w Sewilli i Sankt Petersburgu. Oba miasta oddalone są od siebie o około 4500 km.
"Trochę pracy przed nami, zaczynamy od nowa - obóz, przejazdy, cała logistyka" - napisał na Twitterze prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, Zbigniew Boniek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się wydarzyło? Chciał tylko wybić piłkę rywalowi
Pod jego wpisem pojawiły się dziesiątki komentarzy. Kibice mocno skrytykowali decyzję UEFA. "W kleszczach pandemii i milionowych strat w futbolu + globalne ocieplenie, a ktoś każe piłkarzom latać co chwilę z jednego końca kontynentu na drugi, by zagrać mecz", "super jest ten format, przemyślany dla kibiców. Szkoda, że nie było możliwości Edynburg - Baku", "absurd" - to tylko część z nich.
Wśród fanów przeważały krytyczne głosy. Całą sytuację skomentował Mateusz Borek. Komentator telewizyjny również nie jest zwolennikiem nowych lokalizacji. "Było 2000 km z Dublina do Bilbao. Jest 4500 km z Sankt Petersburgu do Sewilli. Dziwne to Euro. Bez kitu" - skomentował dziennikarz.
Mecze w ramach Euro 2020 odbędą się w dwunastu miastach. Polska znalazła się w grupie E, w której zmierzy się z Hiszpanią, Szwecją i Słowacją. Pierwsze spotkanie odbędzie się 14 czerwca (ze Słowacją).
Sewilla i San Petersburg- oficjalnie!!! Trochę pracy przed nami, zaczynamy od nowa- obóz, przejazdy, cała logistyka
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) April 23, 2021
Było 2000 km z Dublina do Bilbao. Jest 4500 km z Sankt Petersburga do Sewilli. Dziwne to EURO. Bez kitu.
— Mateusz Borek (@BorekMati) April 23, 2021
Czytaj także:
- Co za obiekty! Na tych arenach zagrają Polacy. Grzegorz Krychowiak wskazał, czemu jedno z miast jest problematyczne
- Mecz, po którym Zbigniew Boniek przepraszał Lechię Gdańsk