Po tym, jak Hansi Flick poinformował o odejściu z Bayern Monachium i zgłosił wniosek o przedwczesne rozwiązanie kontraktu, w klubie trwały gorączkowe poszukiwania nowego szkoleniowca. Faworytem był Julian Nagelsmann, który miał ważny kontrakt z RB Lipsk. Kością niezgody była kwota odstępnego, jaką Bayern musiał zapłacić RB.
Według medialnych doniesień, mogło to być nawet 25 milionów euro, co jest transferowym rekordem jeśli chodzi o rynek trenerski. Zarówno Bayern, jak i Nagelsmann nie komentują tej kwestii.
- Musieliśmy znaleźć porozumienie z RB Lipsk, gdyż Nagelsmann miał z nimi ważny kontrakt. Nie wierzcie jednak we wszystkie liczby, o których plotkowano - powiedział w rozmowie z "Abendzeitung" szef Bayernu Herbert Hainer, sugerując, że Bayern zapłacił mniej niż 25 milionów euro.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się wydarzyło? Chciał tylko wybić piłkę rywalowi
- Julian Nagelsmann pochodzi z Bawarii i wielokrotnie podkreślał, że Bayern jest bliski jego sercu. Cieszę się, że tak szybko do nas trafił - dodał Hainer, jednocześnie dziękując Flickowi za sukcesy osiągane za jego kadencji.
Na temat kwoty odstępnego milczał również Nagelsmann. - Człowiek nigdy nie jest wart tego, co się płaci. Tak jest jednak w piłce nożnej - zarówno w przypadku zawodników, jak i trenerów. Trzeba sobie poradzić z presją. Nie muszę się martwić o przelew - stwierdził nowy trener Bayernu.
Czytaj także:
Paulo Sousa wybiera się do Polski. To będzie błyskawiczna operacja selekcjonera
Ryan Giggs - od wzoru męża i ojca, do kobieciarza i damskiego boksera