Piłkarzom Legii Warszawa wyraźnie się nie chciało, zawodnicy Wisły Kraków nie mieli jakości. Efekt zgodny z oczekiwaniami - bezbramkowy remis po nudnej i słabej grze.
Zaraz po przyjściu Petera Hyballi gra Wisły Kraków znacznie się poprawiła, zwłaszcza w ofensywie. Ale miesiąc miodowy okazał się zdecydowanie za krótki i drużyna szybko wróciła do codzienności. Zwykłej, siermiężnej ligowej kopaniny. Czasem trafi się jakiś przebłysk. W pierwszej połowie meczu z Legią były to dwa strzały Yawa Yeboha . To by było na tyle. Nie jest łatwo być kibicem krakowskiego klubu, zwłaszcza jeśli pamięta się erę wielkich sukcesów.
Hyballa i jego zawodnicy przyjechali tym razem do Warszawy oglądać klub, który przeżywa swoje lata chwały właśnie w tej chwili. Piłkarze Wisły utworzyli nawet dla legionistów symboliczny szpaler honorowy. Jest to co prawda tylko chwała lokalna, krajowa, ale zawsze coś. Zawodnicy Legii Warszawa, którzy na boisko wyszli jako świeżo koronowani mistrzowie Polski, zagrali z Wisłą na pół gwizdka.
ZOBACZ WIDEO: Polski trener od lat wszystko dokładnie zapisuje. "Sporządzam książkę co pół sezonu"
Wystarczyło by zyska sporą przewagę nad rywalem. Legia prowadziła grę, przewaga indywidualna jej zawodników nie podlegała dyskusji. Legioniści nie mieli wielu sytuacji ale mogli i powinni prowadzić. Zwłaszcza po tym jak Tomas Pekhart dostał świetne dośrodkowanie od Bartosza Slisza. Uderzenie czeskiego wieżowca wybronił w sobie tylko wiadomy sposób Mateusz Lis.
Bramkarz Wiślaków w przeszłości miewał niezbyt udane interwencje, ale trzeba mu oddać, że dzięki świetnemu czasowi reakcji zdarza mu się wybronić uderzenia dla innych nieosiągalne. Po zmianie stron, w 52. minucie, młody bramkarz popisał się kolejną świetną interwencją po strzale Pekharta. Bramka dla Legii wisiała jednak w powietrzu. Trener Czesław Michniewicz nie chciał jednak ryzykować i w drugiej połowie wprowadził na boisko Bartosza Kapustkę i Luquinhasa.
I "rozruszali towarzystwo", ale nie na tyle, by na trwałe odmienić Legię. Z kolei Peter Hyballa na ostatnie 10 minut wprowadził Jakuba Błaszczykowskiego. Stosunki między panami nie należą do najlepszych, Hyballa zmarginalizował byłego reprezentanta Polski co prawdopodobnie po sezonie będzie gwoździem do jego trumny. Piłkarze Wisły nie lubią niemieckiego trenera, a Kuba dodatkowo decyduje o jego zatrudnieniu.
Ale remis w Warszawie to mimo wszystko sukces Hyballi i jego drużyny. Oznacza, że musiałaby się wydarzyć jakaś niewyobrażalna katastrofa, by Wisła spadła z ligi.
Legia Warszawa – Wisła Kraków 0:0
Składy drużyn
Legia: Miszta –Wieteska, Jędrzejczyk, Hołownia – Juranović, Slisz (56. Kapustka), Martins, Mladenović (66. Wszołek) – Lopes (79. Jakszibajew), Pekhart, Muci (56. Luquinhas).
Wisła: Lis – Frydrych, Kone, Sadlok (83.Błaszczykowski) – Gruszkowski, Savic, Żukow, Burliga – Yeboah (73.Medved), Brown Forbes, Starzyński.
Sędziował: Szymon Marciniak (Płock)
Żółte kartki: Hołownia – Gruszkowski, Burliga