Tylko Rafał Kurzawa oddał uderzenie do bramki Warty Poznań. Zrehabilitował się w ten sposób za kompromitujące pudło w pierwszej połowie meczu, kiedy z dwóch metrów nie trafił do odsłoniętej siatki. Podobnie dobrych sytuacji podbramkowych nie wykorzystali po przerwie Luka Zahović oraz Kamil Drygas. Pogoń Szczecin była bardzo nieskuteczna i musiała zadowolić się remisem 1:1.
- Jesteśmy niesamowicie zawiedzeni i załamani. W tym sezonie nie widziałem jeszcze takiej reakcji, takiego przeżywania straty punktów. W dwóch ostatnich spotkaniach byliśmy dużo lepsi od rywali, włożyliśmy sporo sił i zdobyliśmy zaledwie punkt - mówi Kosta Runjaić, trener Pogoni.
- Po meczu dość długo rozmawiałem z zespołem. Mieliśmy bardzo wysokie ambicje i zrealizowaliśmy prawie wszystko. Przeciwnik oddał jeden strzał i od razu zdobył bramkę. To, że nikt w szatni nie jest zadowolony z wyniku, jest dobrym znakiem. Zabrakło skuteczności. Musimy w większym stopniu wykorzystywać szanse, które kreujemy - dodaje Niemiec.
ZOBACZ WIDEO: Jacek Magiera szczerze o sytuacji Konrada Poprawy. "Nie może mieć żadnych wątpliwości"
Warta co prawda zdobyła prowadzenie na terenie Pogoni, ale nacieszyła się nim tylko przez sześć minut. Tak przed golem Makany Baku, jak również w końcówce spotkania głównie odpierała ataki Pogoni. Dlatego Piotr Tworek był zadowolony z punktu zdobytego w Szczecinie.
- Zdawaliśmy sobie sprawę, że jedziemy do zespołu dobrze zorganizowanego, poukładanego taktycznie, który umie utrzymywać się przy piłce i stwarzać sytuacje podbramkowe. W pierwszej połowie miało to potwierdzenie na boisku. Na początku przypominała pierwszą część z jesieni w Grodzisku - wspomina Tworek.
- Z czasem nasza gra wyglądała solidniej, ale Pogoń pozostała lepsza. Dlatego remis traktujemy jako zwycięski. Cieszymy się z punktu, bo wiemy ile nas kosztował. Mieliśmy problemy kadrowe, które spowodowały, że nie wszyscy zawodnicy zagrali na swoich pozycjach. Musieliśmy robić wszystko, żeby nie przegrać - podsumowuje szkoleniowiec beniaminka PKO Ekstraklasy.
Czytaj także: Stal się nie żegna. Zaskoczenie w Mielcu
Czytaj także: Stal Mielec uciekła spod topora. Włodzimierz Gąsior: Wydawało się, że "spuścili" nas z ligi