Eugen Polanski miło wspomina Juliana Nagelsmanna z czasów gry w Hoffenheim (2016-18), choć u szkoleniowca częściej był rezerwowym. W momencie, gdy zespół znalazł się w kryzysie i walczył o utrzymanie w Bundeslidze, drużynę przejął 28-latek bez doświadczenia w seniorskim futbolu i uratował ją przed spadkiem. - Pamiętałem go z meczów drużyn młodzieżowych. Lubiłem zerkać na młodsze roczniki i już wtedy zespół Juliana imponował mi stylem gry - opowiada nam Polanski, obecnie asystent trenera w Borussii M'gladbach.
- Już sam fakt, że Nagelsmann wygrał z Hoffenheim młodzieżowe rozgrywki w Niemczech, wystawia mu świetną recenzję. Później awansował na asystenta trenera do pierwszego zespołu. Pokonał wszystkie szczeble w Hoffenheim i na tym nie poprzestał. Będąc asystentem odważnie przedstawiał swoje pomysły, które pierwszy trener akceptował. Przejęcie przez niego drużyny w kryzysie było naturalną koleją rzeczy - komentuje były reprezentant Polski.
Julian wzór
I wiek nie miał tu znaczenia. Julian Nagelsmann zapowiadał się na niezłego obrońcę, ale mając 21 lat doznał kontuzji kolana. Później pracował jako skaut dla Thomasa Tuchela w Augsburgu i asystent w TSV 1860 Monachium, zanim trafił do Hoffenheim.
ZOBACZ WIDEO: Jacek Magiera zdradził, co wyprowadza go z równowagi. Padły mocne słowa
- Co z tego, że był bardzo młody? Tak naprawdę nikt nie zwracał na to uwagi. Z trenerem jest podobnie jak z piłkarzem. Jeżeli na pierwszych zajęciach widzisz, że gość ma pojęcie i wie, co robi, "kupujesz" go. My Julianowi od razu zaufaliśmy - tłumaczy Polanski.
Nasz rozmówca kończył karierę u Nagelsmanna. W ostatnim sezonie grał znacznie mniej, rozegrał tylko 14 meczów w lidze i pucharach. Pełnił już wtedy rolę prawej ręki trenera, łącznika z zespołem z racji doświadczenia i roli kapitana w drużynie. Dziś nie ma nawet za złe Nagelsmannowi, że częściej siedział na ławce.
- Zawsze przedstawiał sprawę jasno i szczerze, ale też nigdy mnie nie skreślał. Dziś wiele jego treningów odtwarzamy w Borussii, na przykład w grupach młodzieżowych. Julian zawsze zwracał uwagę, by nie grać szeroko, tylko blisko rywala, nawet w momencie gdy atakowaliśmy. Po to, żeby droga do przeciwnika po stracie piłki była jak najkrótsza - wspomina piłkarz.
Pierwiastek dziecka
Polanski widzi przemianę u Nagelsmanna. - Młody Julian lubił wysokie wyniki. Na przykład 5:2, 4:3. Nie zwracał zbytniej uwagi na defensywę. Widzę, że obecnie jest inaczej. To akurat bardzo przyda się Bayernowi, bo w tym sezonie miał spore kłopoty w obronie - zauważa Polanski i dodaje: - To trener myślący ofensywnie, który nie boi się ryzyka. W fajny sposób tłumaczy również taktykę. Skomplikowane kombinacje przekładał zawsze na proste i krótkie zdania.
Jedną z technik szkoleniowych Nagelsmanna jest pokazywanie zawodnikom ich zagrań na dużym ekranie w czasie treningu. - Jest maniakiem, żyje piłką non stop. Pod względem treningu jest bardzo szczegółowy. Pamiętam, że zawsze zwracał uwagę, by wszystko robić na sto procent. Nawet luźne zajęcia regeneracyjne. Nie chciał też korzystać z piłkarzy półkontuzjowanych. Nawet gdy ktoś był gotowy do gry na 80 procent, wolał postawić na gracza w pełni zdrowego - analizuje Polanski.
Były kadrowicz wspomina też zachowanie szkoleniowca. - Ma w sobie coś z dziecka. Na treningi przyjeżdżał często na deskorolce lub motorem. Jest też spontaniczny - jeżeli w danym momencie przypomni mu się piosenka, śpiewa ją sobie na głos. Lubi się śmiać, z siebie też. Ale nie ma tak zażyłego kontaktu z drużyną jak na przykład Jurgen Klopp. Trzyma lekki dystans - opowiada.
- Jest też głośny w bezpośrednim kontakcie. Nie krzyczy, ale mówiąc donośnie zaznacza, że on tu jest szefem - komentuje.
Nie na "chama"
Polanski zastanawia się, czy Nagelsmann może pomóc w rozwoju Lewandowskiemu. - Nie wiem, czy "Lewego" można jeszcze poprawić. Jest już na bardzo wysokim poziomie, może ewentualnie rozwinąć drobne elementy. Na pewno Robert będzie się dobrze czuł w ofensywnej taktyce Juliana. Widząc, jaki potencjał jest w Bayernie i jak zdolnym trenerem jest Julian, wiem jednak, że Nagelsmann zrobi z Bayernu jeszcze większego potwora - twierdzi Polanski.
Decyzją szkoleniowca o przejściu z RB Lipsk do Bayernu nie jest jednak w ogóle zaskoczony. - Zawsze mówił, że jeżeli nadarzy się okazja, to chciałby pracować w Bayernie, ale, jak mówił - nie na "chama". Fajnie, że się rozwija, życzę mu powodzenia - komentuje były piłkarz.
Do trenera na rowerze
Na koniec przyznaje, że dalej ma kontakt ze szkoleniowcem. - Nie wiem, czy kiedyś nasze drogi jeszcze się przetną, ale na pewno dużo nauczyłem się od Juliana. Do dziś często rozmawiamy. Jeżeli będzie chciał ze mną pracować, to przyjadę do niego na rowerze - kończy Polanski.