Legenda, przyjaciel Leo Messiego. Wielki piłkarz wraca na Camp Nou

Getty Images / Na zdjęciu: Luis Suarez
Getty Images / Na zdjęciu: Luis Suarez

Podczas pożegnania z Barceloną uronił niejedną łzę. Został skreślony przez Ronalda Koemana, jednak "El Pistolero" udowadnia, że to był błąd. Luis Suarez po wielu miesiącach wraca na Camp Nou. Paradoks jest taki, że Barca wciąż płaci jego pensję.

W 2014 roku trafił do Barcelony za 81 mln euro. Wielkie pieniądze nie zostały jednak wyrzucone w błoto. Wprost przeciwnie. Już w pierwszym sezonie zdobył z klubem potrójną koronę (Liga Mistrzów, La Liga, Puchar Króla). Luis Suarez okazał się brakującym elementem w układance Dumy Katalonii, stworzył wielkie trio z Neymarem i Lionelem Messim.

Skoro było tak dobrze, to czemu oddano go bez żalu? Suarez w ostatnim sezonie w trykocie Barcelony miał wiele wzlotów i upadków. Kontuzje kolana sprawiały, że był coraz wolniejszy, a cały zespół popadł w marazm. Nowy trener Ronald Koeman chciał zdecydowanie odmłodzić zespół. Pozbył się Suareza, oszczędzając kilka milionów na jego pensji.

- Usłyszałem od klubu, że nie jestem już potrzebny. Ronald Koeman nie uwzględnił mnie w swoich planach. Nie spodziewałem się tego. Nie chciałem, aby moje dzieci widziały, jak odchodzę z Barcelony - stwierdził rozgoryczony Suarez.

Koszmarny błąd

Jego pożegnanie było bardzo emocjonalne. Urugwajczyk nie ukrywał wielkiego wzruszenia. Kamery uchwyciły łzy na jego twarzy, gdy opuszczał budynek klubowy. Odejście Suareza było wielkim ciosem także dla Messiego, który prywatnie przyjaźni się z "El Pistolero". Obaj dogadują się znakomicie, a bliską więź utrzymują także ich rodziny.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się wydarzyło? Chciał tylko wybić piłkę rywalowi

"Zasłużyłeś, by pożegnać cię tak, jak na to zapracowałeś. Jako jednego z najważniejszych piłkarzy w historii klubu, z wybitnymi osiągnięciami zarówno w drużynie, jak i indywidualnie. Nie natomiast na to, jak cię wyrzucono. Prawda jest jednak taka, że nic mnie już nie zaskakuje" - napisał wprost Messi.

Argentyńczyk potrzebował kilku tygodni, aby otrząsnąć się po odejściu Suareza. Wcześniej razem jeździli na treningi i wybudowali nawet obok siebie dwie restauracje. Teraz codziennie są ze sobą w kontakcie, choć tylko telefonicznym.

Messi po odejściu Suareza gra kapitalnie. A Urugwajczyk? 34-latek szybko udowodnił, że Barcelona zrobiła ogromny błąd. Strzelał gola za golem dla Atletico, ma 19 bramek w 28 spotkaniach. Po raz ostatni trafił do siatki rywali 21 marca, jednak potem leczył kontuzję. Teraz wraca do gry i do hitowego starcia będzie przygotowany w 100 procentach.

"Jeśli policzymy tylko mecze, w których jego gole były decydujące, okaże się, że 19 z 76 punktów dla Atletico zdobył sam Suarez" - podsumował dziennik "Mundo Deportivo".

Barca zapłaci za triumf Atletico?

Barcelona może sobie pluć w brodę nie tylko z powodu bramek Suareza. Duma Katalonii nie dość, że oddała go praktycznie za darmo, to jeszcze... płaci jego połowę pensji. To nie żart. W sobotę 34-latek może zrobić wielki krok w kierunku mistrzostwa dla Atletico, a Barca mu jeszcze za to zapłaci. Dla kibiców Blaugrany dobrą informacją jest jednak fakt, że niekompetentny zarząd już dawno odszedł w zapomnienie.

Pod względem indywidualnym, Suarez zapisał piękną kartę w historii Barcelony. Łącznie we wszystkich rozgrywkach zdobył 198 goli, co daje mu trzecie miejsce w klasyfikacji wszech czasów klubu. Lepsi są od niego jedynie Cesar (232 gole) oraz genialny Leo Messi.

Suarez Barcelonie zawdzięcza bardzo dużo, ale teraz zrobi wszystko, aby ją pogrążyć. - Luis ma wspaniałą historię i potwierdził swoją klasę. Robi to, czego niektórzy się nie spodziewali - podkreślał trener Diego Simeone.

- Z pewnością jest to dość dziwne dla niego i dla naszych zawodników. Suarez długo występował w Barcelonie, ale jesteśmy profesjonalistami i każdy daje z siebie wszystko dla swojej drużyny - przyznał Koeman.

Początek meczu Barcelona - Atletico w sobotę o godz. 16:15. Transmisja w Canal + Premium.

Zobacz także:
Z ziemi włoskiej do Polski. Droga do marzeń Nicoli Zalewskiego
Krzysztof Piątek odpalił pistolety. Hertha Berlin wydostała się ze strefy spadkowej

Komentarze (0)