FC Barcelona i Real Madryt przyzwyczaili kibiców, że najważniejszy tytuł w Hiszpanii rozdzielają między sobą. Hegemonię dwóch odwiecznych rywali przerwało w 2014 roku Atletico Madryt, a wcześniej dwukrotnie tytuł zdobyła Valencia.
Obecny sezon jest jednak wyjątkowy. Real, Barca i Atletico w dalszym ciągu pozostają na szczycie, a czwartą ekipą do brydża jest Sevilla FC. Wszystko w Hiszpanii zmienia się jak w kalejdoskopie, a wytypowanie mistrza na cztery kolejki przed końcem graniczy z cudem.
To nie tak miało być
Nie oszukujmy się, obecny stan w Hiszpanii jest dużym zaskoczeniem. Przez wiele miesięcy zapowiadało się na najnudniejszy sezon w La Lidze. Od początku rozgrywek dominowało Atletico, a maszyna trenera Diego Simeone wyglądała na taką, która nie ma prawa się wykoleić. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, jednak plany "Los Colchoneros" szybko legły w gruzach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jak on to zrobił?! To może być najpiękniejszy gol roku!
Pierwsza wyraźna rysa pojawiła się na początku 2021 roku, gdy Atletico sensacyjne odpadło z Pucharu Króla z Cornellą. Potem przyszły remisy z Celtą i Levante, odpadnięcie z Ligi Mistrzów z Chelsea oraz porażki na krajowym podwórku z Sevillą czy Athletic Bilbao.
"Atleti" straciło wielką przewagę nad rywalami. Na własne życzenie madrytczycy doprowadzili do emocjonującej końcówki rozgrywek. Oczywiście, w dalszym ciągu są liderem i to oni rozdają karty, jednak mentalnie nie wyglądają jak zespół mistrzów. Drużyna zawodzi w końcówkach, fizycznie jedzie na oparach. Terminarz także nie jest dla nich korzystny, gdyż rywalizować będą z drużynami, które mają jeszcze o co grać.
Atletico już w sobotę może stracić fotel lidera. W wielkim meczu ekipa Simeone zagra na wyjeździe z rozpędzoną Barceloną. Katalończycy grają znakomicie i nawet wpadka z Granadą nie przekreśli jej znakomitego bilansu.
- Chcemy wygrać LaLigę. Ten czwartkowy mecz z Granadą był czymś, co nie powinno się zdarzyć i nie zdarzy się już więcej. Będziemy walczyć do końca - mówił twardo Gerard Pique.
Walka dwóch gigantów zapowiada się kapitalnie. Wydarzeniem meczu będzie powrót na Camp Nou Luisa Suareza, największego przyjaciela Leo Messiego. 34-letni Urugwajczyk zdobył z tym zespołem 13 tytułów (m.in. jedno zwycięstwo w Lidze Mistrzów oraz cztery tytuły mistrza Hiszpanii) i jest trzecim najlepszym strzelcem w historii ze 198 golami. Przed nim są tylko Lionel Messi i Cesar Rodriguez.
Ostatnia szansa Realu
Wielki mecz toczyć się będzie nie tylko w Katalonii, ale także w Madrycie. Real podejmować będzie Sevillę, i o ile Andaluzyjczycy nie mają póki co szans na fotel lidera, to Królewscy jak najbardziej mogą na nim zasiąść.
Real szybko musi powstać z kolan. W środę Królewscy odpadli z Ligi Mistrzów, grając bardzo słabo w rewanżu z Chelsea FC (0:2). Los Blancos muszą podnieść się zarówno pod względem fizycznym, jak również mentalnym. Real przeżył w trakcie sezonu 56 kontuzji, jeden trening z całym zespołem i wiele zachorowań na Covid-19. Mistrzostwo byłoby cudem, jednak trener Zinedine Zidane wielokrotnie udowodnił, że ma w sobie coś z czarodzieja.
Dla Realu La Liga jest ostatnią szansą na zdobycie tytułu, jednak w taki scenariusz nie wierzy były piłkarz Królewskich.
- Real Madryt ma wielkie problemy w ofensywie. Muszą zdecydować się na duże zmiany. Ponadto w ostatnim czasie nie byli w stanie zatrzymać wszystkich swoich zawodników. Odszedł Bale, Odegaard jest na wypożyczeniu, Jović również. W ten sposób niesamowicie osłabili swój skład i teraz potrzebują wzmocnień - mówi Steve McManaman.
FC Barcelona na pole position
Wielki weekend w Hiszpanii nie zdecyduje jeszcze o losach mistrzostwa, ale da nam wiele odpowiedzi na nurtujące pytania. Obecnie liderujące Atletico ma dwa punkty przewagi nad Realem i Barceloną oraz sześć nad Sevillą.
Patrząc na terminarz, autostradę do mistrzostwa ma Barcelona, która po ewentualnym zwycięstwie nad Atletico, ma bardzo korzystny kalendarz.
Takiego komfortu nie ma choćby Real Madryt, który nie jest zależny od siebie. Musi liczyć na potknięcie Atletico, a potem wygrać na wyjeździe z Athletic Bilbao czy u siebie z Villarrealem.
Terminarz hiszpańskich gigantów do końca sezonu:
Barcelona | Real | Atletico | Sevilla |
---|---|---|---|
Atletico Madryt (dom) | Sevilla (dom) | Barcelona (wyjazd) | Real Madryt (wyjazd) |
Levante (wyjazd) | Granada (wyjazd) | Real Sociedad (dom) | Valencia (dom) |
Celta Vigo (dom) | Athletic Bilbao (wyjazd) | Osasuna (wyjazd) | Villarreal (wyjazd) |
Eibar (wyjazd) | Villarreal (dom) | Real Valladolid (dom) | Deportivo Alaves (dom) |
Dużo mądrzejsi będziemy już w sobotę. Jeśli Atletico wygra na wyjeździe na Camp Nou, praktycznie pozbawi Barcelonę szans na mistrzostwo. Podobnie może być w niedzielę, gdy Real pokona Sevillę. W przypadku remisów, sytuacja w dalszym ciągu będzie bardzo zagmatwana.
- Odrobiliśmy wiele punktów, aby być tu, gdzie jesteśmy. Nie spodziewaliśmy się walki o mistrzostwo 3-4 miesiące temu. To kolejka z meczami na szczycie, drużyna może zrobić ważny krok - podkreślał trener Ronald Koeman, który tonuje jednak nastroje o tytule w Katalonii. - Nie sądzę, by wynik meczu z Atletico był decydujący. Zostaną nam jeszcze trzy mecze. Spotkanie będzie ważne, ale nie decydujące - dodał (cytat za marca.com).
Chłodną głowę zachowuje także Diego Simeone, który... jeszcze nie wygrał na Camp Nou. - W życiu zawsze jest ten pierwszy raz. Zawsze. Wierzę w mój zespół - mówił odważnie.
Początek meczu Barcelony z Atletico w sobotę o godz. 16:15, a Realu Madryt z Sevillą w niedzielę o 21:00.
Zobacz także:
Z ziemi włoskiej do Polski. Droga do marzeń Nicoli Zalewskiego
Zdenerwowany Lewandowski oczekuje reakcji władz Bayernu. Zaskakujące wieści z Niemiec!
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)