W finale Ligi Mistrzów zagrają Chelsea FC i Manchester City. Dwa angielskie kluby i ich kibice musieliby podróżować na drugi koniec Europy - konkretnie do Turcji - by rozegrać decydujące o trofeum spotkanie. Problemem jest szalejąca fala zakażeń koronawirusem w Turcji.
Kibice i dziennikarze z Anglii musieliby spędzić 10 dni w izolacji po powrocie do Wielkiej Brytanii. Ta miałaby się odbywać w hotelu zatwierdzonym przez rząd. To koszt blisko 2 tysięcy funtów, a mówimy o ponad 8 tysiącach osób. Na stadionie w Stambule mogłoby zasiąść po 4 tysiące kibiców obu finalistów.
Kibice mówią, że z punktu widzenia spraw zdrowotnych, niedorzecznym jest rozgrywać finał w Turcji, która trafiła na czerwoną listę brytyjskiego rządu w związku ze wzrostem zakażonych. Dlatego premier Boris Johnson chce, by finał przeniesiono do Londynu, gdzie miałby się odbyć na stadionie Wembley.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się wydarzyło? Chciał tylko wybić piłkę rywalowi
"Daily Mail" donosi, że Johnson dał sygnał o gotowości do organizacji finału, ale musi o to poprosić UEFA. W Stambule na stadionie obecnych miało być nawet 24 tys. osób, a na Wembley będzie to mogło być 10 tys.
- Liga Mistrzów to szczyt europejskiej piłki klubowej. Przy dwóch angielskich drużynach walczących w finale, byłoby wielkim wstydem, gdyby nie mogli uczestniczyć w nim kibice. Byłoby wspaniale zorganizować mecz w Londynie - mówił Johnson.
Decyzja ma zapaść w najbliższych dniach i jeśli UEFA zmieni gospodarza finału, to musi liczyć się z wypłatą odszkodowania Turkom.
Czytaj także:
"Najlepszy w lidze". Włoskie media świetnie oceniają Piotra Zielińskiego
Piękne słowa szefa Bayernu Monachium o Lewandowskim. To robi wrażenie