Kapitan polskiej reprezentacji uszkodził więzadła podczas marcowego spotkania eliminacji mistrzostw świata z Andorą (3:0). Prognozy lekarza kadry były optymistyczne dla piłkarza. Jak się później okazało, Robert Lewandowski nie mógł wrócić do gry przez trzy tygodnie.
Ten uraz wykluczył go z sześciu kolejnych meczów Bayernu Monachium. Filar ofensywy nie mógł pomóc swojemu klubowi między innymi w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z Paris Saint-Germain. Na tym etapie podopieczni Hansiego Flicka zakończyli swój udział w rozgrywkach.
Wtedy wydawało się, że w tym sezonie nie zdoła przekroczyć magicznej bariery 40 bramek. Lewandowski niejednokrotnie udowadniał, że dla niego nie ma rzeczy niemożliwych. Po powrocie na boisko był podwójnie zmotywowany. Już w pierwszym spotkaniu zaznaczył swoją obecność, strzelił honorowego gola w przegranym meczu z 1.FSV Mainz 05 (1:2).
Festiwal strzelecki w Monachium
Prawdziwy kunszt kadrowicza mogliśmy oglądać w ubiegłą sobotę, kiedy Bawarczycy rozprawili się z Borussią M'Gladbach. Mecz zakończył się rezultatem 6:0 na korzyść mistrzów Niemiec i Lewandowski bezdyskusyjnie zasłużył na tytuł MVP. Yann Sommer aż trzy razy musiał wyciągać piłkę z siatki po strzałach Lewandowskiego. Na szczególną uwagę zasługuje drugie trafienie, snajper popisał się bardzo efektownymi nożycami. Obserwatorzy mogli tylko przecierać oczy ze zdumienia.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się wydarzyło? Chciał tylko wybić piłkę rywalowi
Doświadczony napastnik na dwie kolejki przed końcem rozgrywek ma 39 trafień, jest niekwestionowanym liderem klasyfikacji strzelców. 15 maja Bayern zagra na wyjeździe z SC Freiburg, natomiast 22 maja podejmie FC Augsburg Rafała Gikiewicza i Roberta Gumnego.
Lewandowski potrzebuje tylko jednego gola do tego, by zrównać się z legendą. Gerd Mueller nadal jest rekordzistą Bundesligi pod tym względem. W tym momencie trudno sobie wyobrazić inny scenariusz. Wiele wskazuje na to, że wyczyn Polaka będzie przypominany przez wiele lat.
Nie prosi kolegów
Bayern ma już mistrzostwo w kieszeni, dlatego można było odnieść wrażenie, że koledzy chcą pomóc mu w przebiciu osiągnięcia Muellera. Sam zainteresowany po meczu z Borussią zdradził, że nie prosił o nic podobnego. Uważa, że najważniejsza jest gra zespołowa.
- Nie prosiłem ich o to, bo jeżeli chcesz czegoś za bardzo, to najpewniej to się nie wydarzy. Jestem wdzięczny, że otrzymywałem tak dużo podań. Zawsze wciskam gaz do dechy i chcę dawać z siebie wszystko - powiedział na antenie telewizji Sky.
"Lewy" nie skupia się wyłącznie na indywidualnych osiągnięciach, czego najlepszy dowód widzieliśmy właśnie w sobotę. Doświadczony gracz mógł sam sfinalizować akcję i strzelić gola numer cztery, jednak dograł do Leroya Sane. Skrzydłowy przypieczętował zwycięstwo monachijczyków. Pozostaje mieć nadzieję, że 32-latek utrzyma doskonałą formę strzelecką i zrobi swoje w końcówce rozgrywek, a następnie pomoże reprezentacji podczas Euro 2020.
Czytaj także:
Hansi Flick pod wrażeniem Lewandowskiego. Porównał go do legendy
Dobre wieści dla Lewandowskiego. Te liczby mówią same za siebie