"Lewy" nie myśli o indywidualnych wyróżnieniach. Najważniejsza jest gra zespołowa

Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Zamiast huknąć jak z armaty, to Robert Lewandowski podał do kolegi z zespołu. Pokazał wielką klasę w meczu z Borussią: zamiast na siłę szukać strzałów na bramkę, aby dopaść Gerda Muellera, to po prostu gra tak jak zawsze. Rekord tego nie zmieni.

Kapitan polskiej reprezentacji uszkodził więzadła podczas marcowego spotkania eliminacji mistrzostw świata z Andorą (3:0). Prognozy lekarza kadry były optymistyczne dla piłkarza. Jak się później okazało, Robert Lewandowski nie mógł wrócić do gry przez trzy tygodnie.

Ten uraz wykluczył go z sześciu kolejnych meczów Bayernu Monachium. Filar ofensywy nie mógł pomóc swojemu klubowi między innymi w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z Paris Saint-Germain. Na tym etapie podopieczni Hansiego Flicka zakończyli swój udział w rozgrywkach.

Wtedy wydawało się, że w tym sezonie nie zdoła przekroczyć magicznej bariery 40 bramek. Lewandowski niejednokrotnie udowadniał, że dla niego nie ma rzeczy niemożliwych. Po powrocie na boisko był podwójnie zmotywowany. Już w pierwszym spotkaniu zaznaczył swoją obecność, strzelił honorowego gola w przegranym meczu z 1.FSV Mainz 05 (1:2).

Festiwal strzelecki w Monachium

Prawdziwy kunszt kadrowicza mogliśmy oglądać w ubiegłą sobotę, kiedy Bawarczycy rozprawili się z Borussią M'Gladbach. Mecz zakończył się rezultatem 6:0 na korzyść mistrzów Niemiec i Lewandowski bezdyskusyjnie zasłużył na tytuł MVP. Yann Sommer aż trzy razy musiał wyciągać piłkę z siatki po strzałach Lewandowskiego. Na szczególną uwagę zasługuje drugie trafienie, snajper popisał się bardzo efektownymi nożycami. Obserwatorzy mogli tylko przecierać oczy ze zdumienia.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się wydarzyło? Chciał tylko wybić piłkę rywalowi

Doświadczony napastnik na dwie kolejki przed końcem rozgrywek ma 39 trafień, jest niekwestionowanym liderem klasyfikacji strzelców. 15 maja Bayern zagra na wyjeździe z SC Freiburg, natomiast 22 maja podejmie FC Augsburg Rafała Gikiewicza i Roberta Gumnego.

Lewandowski potrzebuje tylko jednego gola do tego, by zrównać się z legendą. Gerd Mueller nadal jest rekordzistą Bundesligi pod tym względem. W tym momencie trudno sobie wyobrazić inny scenariusz. Wiele wskazuje na to, że wyczyn Polaka będzie przypominany przez wiele lat.

Nie prosi kolegów

Bayern ma już mistrzostwo w kieszeni, dlatego można było odnieść wrażenie, że koledzy chcą pomóc mu w przebiciu osiągnięcia Muellera. Sam zainteresowany po meczu z Borussią zdradził, że nie prosił o nic podobnego. Uważa, że najważniejsza jest gra zespołowa.

- Nie prosiłem ich o to, bo jeżeli chcesz czegoś za bardzo, to najpewniej to się nie wydarzy. Jestem wdzięczny, że otrzymywałem tak dużo podań. Zawsze wciskam gaz do dechy i chcę dawać z siebie wszystko - powiedział na antenie telewizji Sky.

"Lewy" nie skupia się wyłącznie na indywidualnych osiągnięciach, czego najlepszy dowód widzieliśmy właśnie w sobotę. Doświadczony gracz mógł sam sfinalizować akcję i strzelić gola numer cztery, jednak dograł do Leroya Sane. Skrzydłowy przypieczętował zwycięstwo monachijczyków. Pozostaje mieć nadzieję, że 32-latek utrzyma doskonałą formę strzelecką i zrobi swoje w końcówce rozgrywek, a następnie pomoże reprezentacji podczas Euro 2020.

Czytaj także:
Hansi Flick pod wrażeniem Lewandowskiego. Porównał go do legendy
Dobre wieści dla Lewandowskiego. Te liczby mówią same za siebie

Komentarze (1)
avatar
oldie
9.05.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
czekam na chyba dzisiaj dziewiaty artykulik o kopaczu lewandowskim - wy macie akord do wyrobieia?