Spekulacje na temat przyszłości reprezentanta Polski nie cichną. W przeszłości wielokrotnie łączono go z Realem Madryt. "Królewscy" przygotowali nawet lukratywną ofertę kontraktu, na mocy którego snajper zarobiłby w sześć lat ponad 75 mln euro (gdyby przenosiny na Santiago Bernabeu doszły do skutku w połowie 2014 roku).
Wtedy jednak "Lewy" wybrał Bayern i z dzisiejszej perspektywy można powiedzieć, że postąpił słusznie. Z bawarskim klubem wywalczył właśnie siódme mistrzostwo Niemiec z rzędu, ma też trzy Puchary Niemiec, cztery krajowe Superpuchary, a także triumf w upragnionej Lidze Mistrzów (2020) i po jednym zwycięstwie w Superpucharze UEFA oraz Klubowych Mistrzostwach Świata. Łącznie daje to 17 trofeów.
Wyjazd byłby ryzykowny
Zakończyć karierę w Bayernie, a może poszukać nowego wyzwania? Robert Lewandowski stoi teraz przed jedną z najważniejszych decyzji w karierze. Bez trudu znalazłby pracodawcę w każdej z najsilniejszych lig Europy, gdyby tylko zdecydował się na zmianę otoczenia - tak jak Cristiano Ronaldo, który po niemal dekadzie spędzonej w Realu Madryt, w 2018 roku postanowił przenieść się do Serie A i gra w Juventusie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sędzia nabrał się na jawne oszustwo
Dziś transfer do "Królewskich" jest już mniej prawdopodobny, ale otworem stoi Premier League - mająca trzy kluby w finałach europejskich pucharów i będąca centrum futbolowego świata.
- Przede wszystkim on sam musi przemyśleć, co jest dla niego ważniejsze. Premier League to marzenie wielu zawodników, lecz w Bundeslidze Robert śrubuje rekordy i już teraz jest niesamowitą postacią. Decydując się na wyjazd, musiałby to porzucić - mówił niedawno WP SportoweFakty były reprezentant Polski Piotr Świerczewski, który występował niegdyś w Birmingham City.
- Osobiście bardzo bym się ucieszył, gdyby "Lewy" trafił do Premier League, bo to wielka atrakcja dla kibiców. Wśród samych klubów ze ścisłej czołówki bez problemu znalazłby się chętny na jego usługi. Mówimy o piłkarzu niesamowicie skutecznym, który utrzymuje wysoką formę od dawna i nie ma wahań - dodał Rafał Nahorny, komentator angielskiej ekstraklasy w Canal+.
Wyjazd z Monachium do Anglii to jednak także ryzyko. Polak musiałby się przystosować do nowej ligi, poza tym interesowałyby go wyłącznie drużyny występujące w Champions League. Dziś w pierwszej czwórce są Manchester City, Manchester United, Chelsea oraz Leicester City. "Lisów" nie stać na zatrudnienie naszego reprezentanta, a w pozostałych klubach sytuacja nie byłaby łatwa.
Pep Guardiola nie zawsze stawia na nominalnych napastników i czasem "The Citizens" grają z fałszywą dziewiątką. Podobne rozwiązania stosuje na Stamford Bridge Thomas Tuchel. Poza tym w ekipie "The Blues" przepadło w przeszłości wielu dobrych snajperów - choćby Hernan Crespo, Andrij Szewczenko, Fernando Torres czy Alvaro Morata. Zostają jeszcze "Czerwone Diabły", tyle że one właśnie przedłużyły umowę z Edinsonem Cavanim.
Bayern też ma argumenty
Pobicie rekordu Gerda Muellera to dla Roberta Lewandowskiego w zasadzie formalność. By dobić do granicy 40 goli w sezonie (tak jak w edycji 1971/1972 legendarny Niemiec), brakuje mu jednego trafienia. Ustanowienie nowego rekordu to kwestia dwóch bramek. Polak może je zdobyć w meczach z SC Freiburg (15.05) oraz FC Augsburg (22.05).
Co dalej? Wciąż pozostały wyczyny, które mogą elektryzować "Lewego". Dziś jest wiceliderem klasyfikacji strzelców wszech czasów niemieckiej ekstraklasy. W 348 spotkaniach zdobył 275 goli. 1. miejsce zajmuje Gerd Mueller, który w 427 meczach uzbierał 365 bramek. 32-latek potrzebuje więc 90 trafień, by dogonić legendę i przejść do historii Bundesligi. Jeśli utrzyma obecne tempo, zejdą mu na to nieco ponad dwa lata.
To nie koniec. Polak już pięciokrotnie był królem strzelców Bundesligi, a w obecnym sezonie dołoży szósty taki tytuł. I tu również goni Gerda Muellera, który w latach 1967-1978 zapracował na siedem koron. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Lewandowski wyrówna ten rekord już w sezonie 2021/2022, a rok później może go pobić.
Argumentów sportowych za pozostaniem w Bundeslidze zatem nie zabraknie. Władze Bayernu mogą też użyć innych. Nigdzie indziej Polak nie będzie mieć tak mocnej pozycji jak w Monachium, gdzie liczą się z jego zdaniem. Poza tym mistrz Niemiec od początku odciął się od pomysłu udziału w Superlidze, czym mocno zyskał w oczach kibiców - w przeciwieństwie do klubów z Premier League, która miała w upadłym projekcie najwięcej przedstawicieli - aż sześciu.
"Lewy" ma w ekipie z Bawarii status absolutnej gwiazdy, z którą świetnie współpracują koledzy - Thomas Mueller, Leon Goretzka, Serge Gnabry czy Leroy Sane. Od nowego sezonu zespół przejmie jeden z najbardziej utalentowanych niemieckich trenerów - Julian Nagelsmann, który zastąpi skonfliktowanego z pionem sportowym Hansiego Flicka.
W przeciwieństwie do wielu gigantów europejskiego futbolu, Bayern nie żyje z kredytów i nie ma problemów finansowych. Koronakryzys go właściwie nie dotyczy. To daje wielkie nadzieje nie tylko na podtrzymanie bezwzględnej dominacji w kraju, ale również kolejny atak na triumf w Lidze Mistrzów. Lewandowski ma więc doskonałe warunki do śrubowania rekordów, po ewentualnym transferze musiałby zaczynać od nowa.
Czytaj także:
Sędziowie pobici przez piłkarza i prezesa klubu. "Zaj... cię szmaciarzu"
Tak może wyglądać kadra Polski na Euro 2020. Oni zyskają na zmianach