Wyzwanie na stare lata - zdetronizować szejków. Misja (prawie) zakończona

Getty Images / Aurelien Meunier / Na zdjęciu: Burak Yilmaz
Getty Images / Aurelien Meunier / Na zdjęciu: Burak Yilmaz

Wiek to tylko liczba. To stwierdzenie doskonale potwierdza Burak Yilmaz. Turek, w wieku 35 lat, po raz pierwszy zdecydował się spróbować sił w Europie i złapał formę życia. Jest na ostatniej prostej, by doprowadzić Lille do sensacyjnego mistrzostwa.

[tag=2800]

[/tag]- Miałem jeszcze dwuletni kontrakt i dobre życie w Besiktasie. Jednak w tym wieku było mi potrzebne takie wyzwanie - wyznał kilka miesięcy po transferze do Lille OSC Burak Yilmaz.

Turek, który w lipcu skończy 36 lat, poza krótkim epizodem w Chinach, nigdy nie opuścił ligi tureckiej. Patrząc jednak na jego grę w barwach "Mastifów" można tylko żałować, że tyle lat "kisił się" we własnym sosie.

Trudy przeczekane za Wielkim Murem

W przeciwieństwie do stabilizacji w karierze piłkarskiej, Yilmaz na brak wrażeń nie narzekał w życiu prywatnym. Dość powiedzieć, że w zeszłym roku ożenił się... ze swoją byłą żoną.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kobiety też potrafią grać w piłkę. Ale bramka!

Istilla Atilla i Burak poznali się jeszcze w dzieciństwie. Oboje po raz pierwszy postanowili pobrać się w 2009 roku. Związek nie przetrwał jednak próby czasu. Pięć lat temu w tureckich mediach głośno było o tym, że powodem pozwu rozwodowego złożonego przez Atillę była przemoc ze strony męża.

Sam Yilmaz nie komentował tych wydarzeń. W swoich social mediach zapowiedział tylko, że "nie wyda żadnego oświadczenia w celu ochrony żony i dzieci".

Piłkarz trudny czas przetrwał na emigracji. Perturbacje w życiu rodzinnym nałożyły się bowiem na jego wyjazd do Chin. Ostatecznie jednak, po roku, para dała sobie ponownie szansę. Yilmaz natomiast rozpoczął negocjacje z Trabzonsporem na temat powrotu do kraju.

Pomóc w odbudowie związku mieli przyjaciele rodziny, na czele z byłym tureckim gwiazdorem - Emre Belozoglu. Początkowo para znów zamieszkała razem, a w zeszłym roku, przy okazji transferu do Lille, odbył się drugi ślub Yilmaza i Atilli.

10 dni w Stambule

Same przenosiny do Francji nie były prostym zadaniem. Yilmaz, po latach spędzonych w Turcji, początkowo z rezerwą patrzył na zagraniczne oferty.

- To była najtrudniejsza część. Przekonać Buraka. Luis Campos przyleciał do Stambułu i spędził w nim dziesięć dni, by przekonać Yilmaza - wspominał w rozmowie z "RMC Sport" Hassan Torun, agent zawodnika. To właśnie portugalski właściciel Lille był kluczowy w całej transakcji. - Ostatecznie mu się to udało. Znalazł właściwe słowa, mówią tym samym piłkarskim językiem - powiedział Torun.

Dziś Campos na pewno nie żałuje czasu spędzonego w Turcji. Yilmaz stał się jednym z kluczowych piłkarzy Lille. W 31 meczach zdobył 17 bramek.

- Jego powrót to ogromny plus dla naszego zespołu. Burak jest liderem - chwalił podopiecznego Christophe Galtier, gdy ten powrócił do składu po dwumiesięcznej kontuzji łydki. - Ciągnie naszą drużynę swoją determinacją oraz doświadczeniem - dodawał szkoleniowiec Lille.

Świetna forma Yilmaza cieszy nie tylko kibiców i trenera Lille. Snajper przekłada bowiem dyspozycję z klubu, na występy w kadrze. W trzech meczach eliminacji do mistrzostw świata zdobył już cztery bramki. Skuteczniejszy jest tylko Serb Aleksandar Mitrović, który pokonywał bramkarzy rywali już pięciokrotnie.

To jednak Yilmaz jest autorem jednego z najbardziej spektakularnych występów eliminacji. W rozgrywanym w marcu meczu z Holandią zdobył hat-tricka, a dowodzona przez niego kadra Turcji rozbiła Oranje 4:2. Po meczu Yilmazowi osobiście gratulował sam prezydent kraju - Recep Erdogan.

Jak się zatem okazało, transfer 35-latka, bez ogrania poza Turcją, choć na pierwszy rzut oka dość ryzykowny, okazał się strzałem w dziesiątkę. Zadowoleni są wszyscy.

- Czy zakończymy ligę na drugim miejscu, czy zajmiemy pierwsze miejsce, myślę, że mamy za sobą wspaniały sezon. Mam tu jeszcze roczny kontrakt i będę tutaj, dopóki będzie on trwał - zapewnił przed tygodniem sam zawodnik.

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują jednak na to, że sezon uda zakończyć się sensacyjnym mistrzostwem. Na kolejkę przed końcem Lille ma 3 punkty przewagi nad drugim Paris Saint-Germain i w perspektywie mecz u siebie z 11. w tabeli AS Saint-Etienne. Biorąc pod uwagę, że "Mastify" przegrały tylko 3 mecze w tym sezonie, trudno przypuszczać, by wypuściły taką szansę z rąk.

Początek meczu Lille OSC - AS Saint-Etienne w niedzielę, 16 maja, o godzinie 21:00.

Czytaj także:
- Córka Guardioli przyłapana z chłopakiem. To piłkarz ligowego rywala
- Oliver Bierhoff z jasnym planem ws. Flicka. "Do tego czasu chcemy wszystko wyjaśnić"

Komentarze (0)