- Nie do końca zdaję sobie sprawę z tego, co się stało. Jest wielka frajda, duma, szczęście, ale chyba dopiero po jakimś czasie dojdzie do mnie, ile się wydarzyło. Końcówka sezonu była specyficzna. Mieliśmy kwarantannę w Bundeslidze, a po niej były pożegnania i rekord. Widziałem, ile on budził w Polsce emocji. Pobiłem go, choć przez wiele lat nie sądziłem, że to będzie możliwe. W spotkaniu z FC Augsburg były momenty, gdy sam się do siebie śmiałem i zadawałem sobie pytanie, czy mi się uda. Miałem sytuacje, koledzy mnie szukali, czasem nawet podawali na siłę. Była chwila zwątpienia, ale w ostatnich dziesięciu minutach znów wróciło myślenie, że muszę do końca wierzyć, bo jeszcze coś się może zdarzyć - przyznał Robert Lewandowski.
Realizacja tego celu nie była łatwa nie tylko ze względów sportowych. - Miałem na to 29 spotkań przez kontuzję. Gdybym był zdrowy przez cały sezon i gdyby podobnie było z niektórymi kolegami z drużyny, może by mnie jeszcze nie było w Opalenicy. Wiemy jednak wszyscy, że kilka tygodni w futbolu potrafi sporo zmienić - dodał.
Presja będzie mniejsza
Co jeszcze może osiągnąć "Lewy"? Dziś jest wiceliderem klasyfikacji strzelców wszech czasów Bundesligi. W 350 spotkaniach zdobył 277 goli. 1. miejsce zajmuje Gerd Mueller, który w 427 meczach uzbierał 365 bramek. 32-latek potrzebuje więc 88 trafień, by dogonić legendę i przejść do historii niemieckiej ekstraklasy.
- Rekord goli zdobytych w jednym sezonie smakuje bardziej niż ten, który mi jeszcze pozostał - powiedział otwarcie 32-latek. - To nie jest teraz dla mnie najbliższy cel. Oczywiście cele mogą się zmieniać szybko, jednak dziś o tym nie myślę. Zaczyna się kadra. Większe analizy zrobię sobie najwcześniej na wakacjach.
"Lewy" zapewnia, że mimo ogromnego sukcesu w klubie, motywacji mu nie zabraknie. - Przyjeżdżając na kadrę, każdy marzy o dobrym wyniku. Chcę się cieszyć ze zwycięstw, czuć dumę. W jakimś stopniu jestem spełniony, ale to nie powoduje, że zwolnię tempo. Napędzają mnie kolejne sukcesy. Nigdy wewnętrznie nie poczułem, że już nie muszę robić więcej. Wręcz przeciwnie, głód cały czas rośnie. Takie jest moje nastawienie mentalne. W ostatnich tygodniach miałem mniej meczów niż wcześniej. Sam jeszcze do końca nie wiem, czy będę wypoczęty. Sporo zależy od przebiegu przygotowań, dopiero po nich się przekonamy, czy świeżość coś nam da.
Cel na Euro? Czas pokaże
Przed mistrzostwami Europy nie ma tradycyjnego pompowania balonika, ale im bliżej będzie turnieju, tym więcej pytań o cel. 32-latek jest powściągliwy. - Musimy grać mocno i z wiarą. Wyjście z grupy to początek. Patrząc z perspektywy Euro 2016, jedno spotkanie może dać ogromną pewność siebie, dlatego pierwszy występ będzie bardzo ważny. To może być klucz do pozbycia się stresu i rozwinięcia skrzydeł. Oprócz samego celu sportowego, ważne dla mnie, żeby kibice byli dumni z tego co pokażemy.
Snajperowi Bayernu nie udało się jeszcze zademonstrować wybitnej skuteczności na dużym turnieju reprezentacyjnym. Czy teraz to się zmieni? - Strzelanie goli na takich imprezach to fajna sprawa, lecz najważniejszy jest zespół. Czasem trzeba się dla niego poświęcić. Przeciwnicy pewnie będą mnie kryli bardziej i musimy to dobrze wykorzystywać. To okazja do zdobywania bramek przez innych zawodników.
Przed pierwszym występem na Euro kadrowicze będą mieć aż trzy tygodnie na przygotowania. Takiego komfortu za kadencji Paulo Sousy jeszcze nie było. - Wreszcie będzie można popracować nad taktyką. Dotąd nie mieliśmy na to czasu. Musimy też jednak dobrze czuć się pod względem fizycznym, bez tego nie da się realizować taktyki.
Jaka ma być zatem taktyka Biało-Czerwonych na mistrzostwach Europy? - Trzeba wszystko dobrze wypośrodkować. Nie możemy być zero-jedynkowi - tylko bronić, albo tylko atakować. Dobra gra w defensywie, przy stwarzaniu sytuacji, dodaje pewności siebie. Musimy mieć poczucie, że w każdej chwili możemy zdobyć gola, że nie trzeba czekać na jedyną sytuację w meczu. Chodzi o zachowanie właściwego balansu - oznajmił "Lewy".
ZOBACZ WIDEO: Tutaj reprezentacja Polski będzie przygotowywać się do Euro 2020. Wiele atrakcji czeka na piłkarzy