- Najpierw w jednego rywala wszedłem wślizgiem, później złamałem drugiego gościa w pół i mogłem zobaczyć drugą żółtą - powiedział Radosław Majewski, który w pierwszym meczu z Reading zagrał pełne 90 minut.
Po kilku tygodniach na Wyspach Brytyjskich Majewski jest przekonany, że dobrze wybrał. - Nie było chyba nikogo, kto mówił, że dobrze robię. Powtarzali, że mnie tutaj zjedzą, że podczas tego roku wypożyczenia będzie tylko gorzej, bo mnie zniszczą, stłamszą i skończy się tak, że będę miał blokadę psychiczną. Na początku też się trochę bałem. Do tego wszystkiego dochodzi bariera językowa. Przez pierwszy tydzień co chwila myślałem sobie "co ja tu robię?" Ale teraz bardzo się cieszę - zdradził na łamach Przeglądu Sportowego.
Majewski cieszy się z tego, że uciekł od szumu medialnego, który w ostatnim roku wytworzył się wokół jego osoby. - Tu mam spokój i ciszę, mogę się skoncentrować na piłce - zapewnił dodając, że w Warszawie za dużo było czepiania się, wszyscy mieli do mnie o coś pretensje. W klubie, w mediach.