"Dla nas to rajski poziom". Sensacyjny beniaminek Fortuna I ligi chce nadal zaskakiwać
To historia niczym z filmu. Skra Częstochowa dopiero w 94. minucie meczu ostatniej kolejki zapewniła sobie udział w barażach o Fortuna I ligę. W nich dwukrotnie ograł wyżej notowanych rywali i wróci na zaplecze elity po blisko 70 latach.
Jeszcze rok temu w Skrze nikt o barażach nie marzył. Zespół będący w cieniu Rakowa Częstochowa nie może liczyć na wielkie wsparcie z miasta i stosuje politykę oszczędności. Jej stadion - a w zasadzie sztuczna płyta boiska - oceniana jest najniżej przez piłkarzy innych drużyn, ale dodajmy, że na tym obiekcie sztuczne oświetlenie pojawiło się wcześniej niż na stadionie Rakowa.
Skra Częstochowa w raju
W poprzednim sezonie Skra w szczęśliwych okolicznościach utrzymała się w II lidze. Celem na kolejne rozgrywki również było zapewnienie sobie utrzymania. Misji tej podjął się trener Marek Gołębiewski i stworzył drużynę, która bezlitośnie i konsekwentnie ogrywała rywali i była w czołówce. Gdy zespół złapał kryzys, Gołębiewski padł ofiarą swojego sukcesu. W Skrze - choć po cichu - zaczęto myśleć o awansie.
ZOBACZ WIDEO: Odmieniona reprezentacja Polski wyrwała punkty Hiszpanii. Jak do tego doszło? "U kadrowiczów była wewnętrzna złość"W 20 lat z A Klasy do I ligi
Skra po raz ostatni na drugim szczeblu rozgrywek grała blisko 70 lat temu. Kiedyś klub ten był nawet numerem jeden w Częstochowie, ale wszystko zmieniło się w momencie, gdy w Raków zainwestowała huta. Potem - już w latach osiemdziesiątych - Skra straciła swój położony obok Jasnej Góry stadion, na terenie którego wybudowano prywatną katolicką uczelnię.
Jak się później okazało, nie wszystko odbyło się zgodnie z planem. W latach dziewięćdziesiątych na mocy decyzji wojewody częstochowskiego teren, na którym znajdował się obiekt Skry, został uwłaszczony i przekazany w ręce likwidatora. Tę decyzję zaskarżono, ale Skra musiała stoczyć długą sądową batalię o to, by uzyskać odszkodowanie. Ostatecznie po wielu latach sąd wydał prawomocny wyrok: odszkodowanie od Skarbu Państwa za nacjonalizację terenu wynosiło blisko 8 milionów złotych.
Skra przetrwała swój najtrudniejszy okres dzięki zaangażowaniu wielu ludzi na czele z Wierzbickim i prezesem Arturem Szymczykiem. - Szczerze powiedziawszy, to nie chciałbym wracać do tamtych lat. Chciałbym podkreślić ogromną radość, świetnie wykonaną pracę przez zawodników - ucinał temat Wierzbicki.Chcą dalej sprawiać sensacje
A Klasę Skra opuściła dopiero w 2008 roku. Wtedy nie miała własnego stadionu i tułała się po częstochowskich boiskach. Od tego czasu klub przeszedł rewolucję, znalazł swój dom i choć miał problemy finansowe, to jednak jest dla wielu małych klubów wzorem do naśladowania.
- Będziemy przygotowani. Tak jak teraz byliśmy przygotowani na każdego rywala. Pierwsza liga to inne wymagania pod względem motorycznym i piłkarskim. To nasza rola, byśmy temu sprostali. Jedziemy dalej i będziemy sprawiać niespodzianki, bo o to chodzi - dodał Gerega. W Skrze podkreślają, że awans wywalczyli sercem i zaangażowaniem.
Teraz działaczy czeka ciężka praca nad wzmocnieniami, by pobyt w I lidze nie był tylko jednoroczną przygodą. Warto jednak pamiętać, że tak też miało być z grą w II lidze, a jednak Skra pokazała, że stać ją na wiele. Swoje domowe mecze będzie rozgrywać najprawdopodobniej na stadionie Rakowa, co może pomóc w przyciągnięciu nowych kibiców. Wszak fani obu klubów ze sobą w żaden sposób nie rywalizują. Warto jednak dodać, że Skra ma nieliczne grono kibiców, ale tych wciąż przybywa.
Czytaj także:
W Sopocie kibice podziękowali kadrze za dobry mecz z Hiszpanią. Był apel o "polski potop"
Co za seria Włochów! Roberto Mancini zbudował potęgę