Lech Poznań wreszcie odważniejszy. Duże transfery i gra na sentymentach

WP SportoweFakty / Wojciech Klepka / Na zdjęciu: trener Maciej Skorża
WP SportoweFakty / Wojciech Klepka / Na zdjęciu: trener Maciej Skorża

To ma być nowy, odmieniony Lech. Na transfery do drużyny Macieja Skorży trzeba było czekać dość długo, jednak pojawiła się szansa, że w roku obchodów stulecia klubu poznaniacy wreszcie nie zawiodą swoich kibiców.

Pozyskanie Joela Pereiry z Gil Vicente czy przyjazd do stolicy Wielkopolski Radosława Murawskiego, którego ściągnięcie sfinalizowano już zimą, nie zrobiły wielkiego wrażenia, a długo były jedynymi ruchami "Kolejorza". Teraz jednak sytuacja zaczyna się zmieniać.

We wtorek klub ogłosił podpisanie umowy z Arturem Sobiechem i wzmocnił i tak już nieźle obsadzoną formację ataku. Co ważne, 31-latek nie wraca z Turcji, by się w Polsce odbudować. Ma za sobą całkiem niezły sezon. W 34 spotkaniach tamtejszej ekstraklasy zdobył 9 goli i dołożył do nich 2 asysty.

Jest nadzieja na wyjście z marazmu

Pozyskanie 13-krotnego reprezentanta Polski wzbudziło małe poruszenie w mediach społecznościowych. Część kibiców Lecha zaczęła się zastanawiać, czy przy Bułgarskiej nie mają dobrej oferty za Mikaela Ishaka (wtedy nowy nabytek miałby go zastąpić). Już wcześniej jednak deklarowano, że Szwed tego lata Poznania nie opuści i jeśli faktycznie tak będzie, napad w składzie z nim, Sobiechem, a także Aronem Johannssonem, będzie w "Kolejorzu" najmocniejszy od kilku lat - przynajmniej na papierze.

ZOBACZ WIDEO: Organizacyjne problemy EURO w czasach koronawirusa. UEFA straszy Anglików przeniesieniem finału

Sobiech to jednak nie wszystko. "Kolejorz" szykuje jeszcze jedną bombę (przynajmniej jak na polskie warunki) i wkrótce ogłosi pozyskanie Damiana Kądziora. 29-letni skrzydłowy również wraca z Turcji, gdzie przez minione pół roku wystąpił w 17 meczach Alanyasporu, notując 2 asysty.

Macierzystym klubem 6-krotnego reprezentanta Polski jest SD Eibar i to stamtąd Lech musi go wykupić. Suma odstępnego robi niezłe wrażenie. Wyniesie między 800 tys. a 1 mln euro. To już spory wydatek, który pokazuje, że przy Bułgarskiej są wreszcie skłonni podjąć ryzyko. Brak takich działań był jednym z głównych zarzutów do pionu sportowego w poprzednich okienkach.

Gra na sentymentach

Bardzo ciekawym ruchem, nie tylko sportowym, może być ponowne pozyskanie przez Lecha Barry'ego Douglasa (wyjeżdżał z Poznania w styczniu 2016). Szkot jest wolnym piłkarzem, po tym jak latem wygasła jego umowa z Leeds United. Ostatni sezon spędził na wypożyczeniu w Blackburn Rovers, gdzie uzbierał 30 występów w The Championship, notując 2 asysty.

Ściągnięcie lewego obrońcy to dla poznaniaków absolutny priorytet. Dziś, co z rozbrajającą szczerością przyznał na niedawnej konferencji prasowej asystent Macieja Skorży, Rafał Janas, tę pozycję obsadza tylko niedoświadczony Krystian Palacz. Douglas byłby więc bardzo ciekawą opcją, sprawa ma się wyjaśnić w ciągu kilku dni.

Na wypożyczenie trafią tego lata Filip Szymczak (co oficjalnie potwierdził dyrektor sportowy Tomasz Rząsa), a także Filip Marchwiński. O sytuacji młodego pomocnika informowaliśmy już jakiś czas temu, aktualnie toczą się rozmowy z klubami, które byłyby zainteresowane jego czasowym pozyskaniem. 19-latek musi się odbudować po słabym sezonie 2020/2021. Przy Bułgarskiej w najbliższym czasie nie miałby na to szans.

"Kolejorz" sięga po znane nazwiska, próbuje też ściągać tych, na których kiedyś się nie zawiódł. Poza Douglasem, niedawno sondowano też możliwość zatrudnienia Marcina Kamińskiego, kiedy ten żegnał się z VfB Stuttgart. Powrót stopera byłby realizacją deklaracji prezesa Piotra Rutkowskiego, który kilkakrotnie podkreślał, że wychowankowie będą sukcesywnie powracać do "Kolejorza" - już jako piłkarze z dużym bagażem doświadczenia.

Na "Kamyka" trzeba jednak poczekać, bo negocjacje z nim nie weszły nawet w zaawansowany etap. Szybko bowiem zdecydował się na Schalke 04 Gelsenkirchen, z którym podpisał umowę już w końcówce maja.

Nie zmienia to faktu, że ostatnie ruchy kadrowe dają kibicom Lecha nadzieję, że w roku stulecia klubu (2022), jeśli nawet nie uda się wywalczyć mistrzostwa Polski, podopieczni Macieja Skorży wrócą do ścisłej czołówki i unikną kompromitacji podobnej do tej z sezonu 2020/2021, gdy zajęli 11. miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy - najniższe w erze Amiki.

Czytaj także:
Grzegorz Lato: Mamy kulawą reprezentację. Nie potrafię tego zrozumieć
Polacy na szczycie listy hańby! Jesteśmy najgorsi w XXI wieku

Komentarze (7)
avatar
franekbra
2.07.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Zmienić Puchacza na Douglasa to faktycznie wielka klasa, a granie Sobiechem kwituję pustym śmiechem 
avatar
collins01
30.06.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
To juz wygląda lepiej.Szkoda tylko ze mlodych wypożyczają...Czy nie byloby lepiej gdyby sie ogrywali u siebie? Czytaj całość
avatar
franekbra
30.06.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Takie pytanko do Pana Mierzyńskiego - co oznacza era Amiki??? Byłby Pan uprzejmy wyjaśnić swoje sformułowanie??? Czy chodzi o słynną licencję, czy o to, że Amika kiedyś była sponsorem??? 
avatar
Peter Stiepa
30.06.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
w pazdzieniku, no moze listpoadzie juz nie bedzie Skorzy... 
avatar
Daryl Dixon
30.06.2021
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
Jakie stulecie klubu?? Przecież ten Łach 30 maja obchodził 15 urodziny....