W Kopenhadze życie zdaje się przebiegać zupełnie spokojnie. Kibiców na ulicach na dzień przed najważniejszym wydarzeniem piłkarskim dla tego kraju od blisko trzech dekad jeszcze nie widać. Aby poczuć klimat miasta gospodarza Euro udaliśmy się w okolice stadionu Parken. Gdyby nie banery otaczające skądinąd dość oryginalną bryłę obiektu oraz porozrzucane tu i ówdzie plastikowe kubki po piwie, trudno byłoby pomyśleć, że ta arena dopiero co była świadkiem wydarzeń zarówno tragicznych dla reprezentacji Danii (problemy zdrowotne Eriksena) jak i radosnych (awans do fazy pucharowej). To tutaj odbył się także szalony mecz Hiszpania-Chorwacja, po którym żałowano, że było to ostatnie spotkanie na tym, najmniejszym przecież, stadionie turnieju.
Filozofia hygge musiała ustąpić piłkarskiemu szaleństwu
Pierwsze świadectwo tego, że kraj ogarnęło futbolowe szaleństwo, otrzymujemy idąc wzdłuż najsłynniejszego Portu w stolicy Danii, Nyhavn, który udekorowany został na jego całej długości flagami tego kraju. Wchodząc do największego i najlepiej zaopatrzonego sklepu sportowego usłyszymy, że wszystkie koszulki zostały już dawno wyprzedane, a te, które akurat wiszą na sklepowych wystawach, są już dawno zarezerwowane. Nie spodziewano się takiego popytu.
Odwiedzając stolicę Danii musimy koniecznie zabrać ze sobą dwie rzeczy - parasol, bo bezdeszczowych dni jest tutaj jak na lekarstwo i tzw. paszport covidowy lub zaświadczenie o wykonaniu testu, bo bez tego dokumentu nie zjemy kolacji w restauracji, ani też nie dostaniemy się do strefy kibica.
Skandynawska kultura kibicowania
Największa "wioska" dla kibiców, bo tak trzeba ją nazwać, znajduje się w bardzo urokliwym miejscu, naprzeciwko opery, przy kanale łączącym morze Północne z Bałtykiem. Dania jest jednym z najlepiej zinformatyzowanych krajów na świecie, dlatego nikogo nie dziwi, że aby otrzymać darmowy bilet do piłkarskiego kina trzeba zeskanować kod QR i wypełnić krótką ankietę.
W środku czekają na nas rozmaite atrakcje m.in. małe mobilne muzeum, w którym możemy podziwiać puchar zdobyty przez podopiecznych Richalda Nielsena niemal 30 lat temu. Młodsi kibice mogą skorzystać z małych boisk przygotowanych na okoliczność europejskiego czempionatu, a ci starsi zaopatrzyć się w piwo kosztujące bagatela 60 duńskich koron (około 35 zł - przyp.red.).
"Nie chowamy namiotów do niedzieli"
Obserwując to, jakim zainteresowaniem cieszyło się wśród mieszkańców Kopenhagi spotkanie Włochów z Hiszpanami, można być pewnym, że w środę to miasto nie zaśnie. Skandynawowie o swoich szansach wypowiadają się jednak ostrożnie, chwaląc Anglików za solidność. Zrobią jednak wszystko, by Dania została "czarnym koniem" tych półfinałów - "Ostatnio nie zwijaliśmy namiotów pomiędzy meczami naszej reprezentacji i to pomogło. Trzymamy je więc rozłożone do niedzieli" - mówi jeden z mieszkańców miasta.
Nastrój wyczekiwania może niebawem przerodzić się w prawdziwą euforię. I choć Duńczycy uchodzą za naród z natury spokojny i opanowany, to za kilka godzin ta reputacja może lec w gruzach. Czy Anglicy zjedzą tę słynną duńską kanapkę (smørrebrød - przyp. red.) na śniadanie, czy może się nią zachłysną? Wszystkiego dowiemy się już w środę po godzinie 21.
Zobacz również:
Transferowa bomba w PKO Ekstraklasie już oficjalnie! Lukas Podolski w Górniku Zabrze
Był krytykowany, a przeszedł do historii. Wielki wyczyn Hiszpana
ZOBACZ WIDEO: "Biorą cię do lasu, śpisz w stodole na słomie". Były reprezentant Polski wspomina sytuację w klubie z Danii