Na początku 2020 roku Borussia Dortmund sprowadziła utalentowanego snajpera za 20 milionów euro z Red Bull Salzburg. Jak się później okazało, to był transferowy majstersztyk niemieckiego klubu.
W tym momencie trudno wyobrazić sobie ofensywę "BVB" bez Erlinga Haalanda. Tylko w minionych rozgrywkach Bundesligi zanotował 28 występów, zapisał na swoim koncie 27 trafień oraz 8 asyst. Został też królem strzelców Ligi Mistrzów (10 bramek).
O Haalanda walczą europejskie potęgi. Jego kontrakt wygaśnie wraz z końcem czerwca 2024 roku. Borussia rozważy oferty już w letnim okienku transferowym, po kolejnym sezonie 20-latek będzie mógł zostać wykupiony za zaledwie 64 miliony funtów.
ZOBACZ WIDEO: Odpadli z półfinału Euro 2020, ale zostali docenieni. "Są zwycięzcami turnieju"
Jak podaje serwis 90min.com, nazwisko reprezentanta Norwegii znajduje się na szczycie listy życzeń Chelsea FC. W grudniu Anglicy rozpoczęli rozmowy z Niemcami, kontaktowali się także z agentem Mino Raiolą.
Przedstawiciele "The Blues" są w stanie wyłożyć na stół nawet 150 milionów funtów za zawodnika, który miałby zastąpić Timo Wernera. Problem w tym, że Londyńczycy mogą naruszyć zasady "Finansowego Fair Play". Sam Haaland chciałby pójść w ślady ojca i w przyszłości sprawdzić się na poziomie Premier League.
Czytaj także:
Głośny transfer stał się faktem. Sergio Ramos oficjalnie w nowym klubie!
Ciężkostrawny rzut karny. Duński dziennikarz: "Niech Sterling tu nie przyjeżdża"