Na Euro 2020 wpuszczono na trybuny tysiące kibiców. W Wielkiej Brytanii, gdzie dziennie wykrywa się po ponad 20 tys. nowych przypadków koronawirusa, finał mistrzostw obejrzy ponad 60 tys. fanów. W Estonii średnia tygodniowa zakażeń wynosi 33 przypadki. Dla delegata UEFA nie miało to jednak żadnego znaczenia...
Dwa tygodnie temu kluby otrzymały pismo od UEFA, że mecze 1. rundy kwalifikacji do europejskich pucharów odbędą się bez udziału kibiców gości. Biorąc pod uwagę bardzo dobrą sytuację epidemiczną w Estonii, niepełnosprawni fani Śląska Wrocław liczyli jednak, że UEFA zrobi wyjątek i wpuści grupę około 50 polskich kibiców, którzy już wcześniej kupili bilety na mecz z Paide Linnameeskond.
W trakcie podróży do Paide czuli się tak, jakby dostali młotkiem w głowę. Na dzień przed meczem delegat UEFA stwierdził, że żadnego wyjątku nie będzie. Bilety zakupione na polskobrzmiące nazwiska zostały anulowane. Zamiast bezpiecznie rozmieścić fanów na trybunach stadionu, ci gromadzili się przed bramą obiektu i stamtąd oglądali mecz swoich ulubieńców.
- Cała sprawa jest bardzo bulwersująca - mówi nam Karol Bugajski, zastępca redaktora naczelnego portalu ŚLĄSKnet, który był na miejscu i komentował mecz. - Sytuacja epidemiczna tutaj jest bardzo dobra. Nie nosi się maseczek nawet w miejscach publicznych. Wpuszczenie kibiców na trybuny byłoby znacznie bezpieczniejsze niż narażenie ich na tłok przed bramą. To nie jest wina organizatorów. Decyzję o anulowaniu polskobrzmiących biletów podjął delegat UEFA i klub musiał się do tego podporządkować - dodał.
Gospodarzom było wstyd, że przy dobrej sytuacji epidemicznej, grupa niepełnosprawnych kibiców Śląska została tak surowo potraktowana. Robili, co mogli, by umożliwić Polakom jak najlepsze obserwowanie meczu. Za bramą wydzielono specjalną strefę, gdzie fani wrocławskiej drużyny mogli stać i kibicować. To jednak nie to samo, co oglądanie meczu na trybunach.
- Oczywiście kibice wiedzieli, jakie jest rozporządzenie UEFA. Jednakże przy takiej sytuacji epidemicznej w Estonii tę sprawę można było inaczej rozwiązać. Mam nadzieję, że sytuacja z tego meczu spowoduje, że UEFA szybko wycofa się z tego pomysłu. Decyzje powinny być podejmowane autonomiczne, z uwzględnieniem stanu epidemii w danym kraju. Inaczej dochodzi do nieprzyjemnych obrazków, jak ten w Estonii - podkreśla Karol Bugajski.
ZOBACZ WIDEO: "To było absolutnie skandaliczne". Eksperci grzmią po meczu Anglia - Dania
Gorycz decyzji delegata UEFA osłodziła przyjezdnym kibicom postawa piłkarzy Śląska. Wrocławianie wygrali 2:1 z Paide i są blisko awansu do 2. rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy. Zwycięską bramkę dla gości, w 89. minucie, zdobył Mark Tamas. Po tym golu Węgier wykonał piękny gest pod adresem niepełnosprawnych fanów Śląska.
- Podbiegł do nich pod płot i wspólnie cieszyli się z bramki. Później cała drużyna podeszła i świętowała z fanami zwycięstwo. Szkoda jednak, że ci oddani kibice, pozytywni wariaci podróżujący za Śląskiem po całej Europie, nie mogli obejrzeć meczu na trybunach i nie zrobiono dla nich wyjątku - kończy dziennikarz.
Skontaktowaliśmy się z UEFA z prośbą o ustosunkowanie się do sprawy. - W związku z aktualnymi ograniczeniami w podróżowaniu i w celu zminimalizowania ryzyka związanego z koronawirusem, Komitet Wykonawczy UEFA zdecydował się zabronić przyjezdnym kibicom uczestnictwa na stadionie we wszystkich meczach kwalifikacyjnych i fazy play-off europejskich pucharów - poinformowała nas UEFA.
Rewanż odbędzie się w czwartek 15 lipca o godzinie 21:00 we Wrocławiu.
Czytaj także:
Czesław Michniewicz tonuje nastroje po zwycięstwie
Legia Warszawa stoczyła w Norwegii bój o Ligę Mistrzów