Paweł Sasin w 68. minucie spotkania wykończył ładną akcję drużyny. Jak się później okazało, była to jedyna bramka w tej konfrontacji. - To na pewno powód do osobistej satysfakcji. Chociaż wiem, że w niektórych sytuacjach po tej bramce mogłem się zachować lepiej. W moje poczynania wkradła się niepotrzebna nerwowość, ale z meczu na mecz powinno być coraz lepiej. Kiedy wychodzę na boisko staram się pokazać trenerowi z jak najlepszej strony i walczę o miejsce w pierwszym składzie - powiedział zawodnik.
Cracovia w ostatnich dwóch tygodniach przeszła ogromną przemianę. Mało kto się spodziewał, że po wysokiej porażce z Lechią, Pasy tak szybko się otrząsną. - Właśnie najbardziej cieszy to, że po tym meczu z Lechią potrafiliśmy się podnieść. W dwóch ostatnich spotkaniach zagraliśmy na zero z tyłu, a wcześniej przecież straciliśmy sześć bramek. To dla nas niezwykle ważne. Przed tygodniem zremisowaliśmy z Legią, teraz pokonaliśmy Lecha. Zdobyliśmy cztery punkty w konfrontacjach z rywalami, którzy mierzą w mistrzowską koronę. To na pewno powód do radości - wyjaśnił Sasin.
Podopieczni Oresta Lenczyka zagrali bez kompleksów na tle wyżej notowanego rywala i w pełni zasłużenie sięgnęli po pierwszy w tym sezonie komplet punktów. - Nie ma się co oszukiwać, w tym meczu podobnie jak w starciu na Łazienkowskiej nie byliśmy faworytem. Lech po tej ostatniej porażce na pewno chciał się zrehabilitować. Nie mieliśmy jednak nic do stracenia. Zagraliśmy na tyle ambitnie, że udało się nam sięgnąć po trzy punkty - zakończył 25-latek.