Legia Warszawa zrealizowała plan minimum rezerwowym składem

Legia wystawiła rezerwowy skład, ale to i tak wystarczyło na Wisłę Płock. Mistrz Polski wygrał jako pierwszy zespół w tym sezonie Ekstraklasy. Ozdobą meczu było trafienie Ernesta Muciego.

Marcin Jaz
Marcin Jaz
Maik Nawrocki (z lewej) i Dawid Kocyła PAP / Andrzej Lange / Na zdjęciu: Maik Nawrocki (z lewej) i Dawid Kocyła
Legia Warszawa stawia tego lata wszystkie siły na walkę o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Dlatego sezon PKO Ekstraklasy zaczęła mocno rezerwowym składem. Wszyscy najważniejsi zawodnicy, którzy są do dyspozycji, starcie z Wisłą Płock zaczęli na ławce. Od początku za to wyszedł Rafael Lopes, który dał wygraną w meczu z Florą Tallinn, a w bramce zagrał 18-letni Kacper Tobiasz. Z kolei płocczanie zaliczyli udaną końcówkę okresu przygotowawczego i liczyli, że formę z tego okresu przełożą na dobrą grę w Warszawie.

Mistrzowie Polski starali się od początku narzucić swój styl gry i zdominować przeciwnika. Przez pierwsze kilkanaście minut praktycznie nie wychodzili z połowy "Nafciarzy". Niezłą szansę miał Maciej Rosołek, który z kilkunastu metrów trafił prosto do rąk bramkarza.

Ok. 20. minuty Wisła zaczynała się przebudzać, coraz śmielej kontratakowała. Na skrzydłach miała zaskakująco dużo miejsca do gry, ale nie potrafiła tego skrzętnie wykorzystać. Legia miała za to problem, by wbić się w pole karne. W końcu sprawy w swoje ręce wziął Ernest Muci, który popisał się kapitalnym strzałem z dystansu i dał prowadzenie. To trafienie może być golem kolejki. Jego bramka napędziła "Wojskowych", wrzucili wyższy bieg i grali szybszą piłkę. Nie udało się jednak podwyższyć wyniku do przerwy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kibic skradł show na meczu piłki nożnej

Druga połowa mogła zacząć się od prawdziwego wstrząsu, bowiem bliski wyrównania był Mateusz Szwoch, ale nieznacznie się pomylił. To był impuls dla Wisły, by spróbować przejąć inicjatywę. Przez moment Legia faktycznie nie mogła wyjść z własnego pola karnego. To był jednak chwilowy przebłysk "Nafciarzy", którzy nie imponowali finezją i tempem swojej gry.

W dalszej części spotkania było sporo starć w środku pola, robił się tzw. mecz walki, gra toczyła się w coraz wolniejszym, wręcz usypiającym tempie. Z tego letargu mógł przebudzić wszystkich Muci, który nieznacznie przestrzelił w polu karnym po świetnym podaniu od Kacpra Skibickiego.

Legia starała się do końca kontrolować wydarzenia boiskowe, nie wykazywała się też wielką kreatywnością. W samej końcówce było za to o krok od remisu, ale Radosław Cielemęcki trafił z kilkunastu metrów w poprzeczkę. Ostatecznie gospodarze wygrali 1:0, realizując plan minimum. Trener Czesław Michniewicz nie musiał wytaczać najcięższych dział, które chciał oszczędzić na walkę o LM. Rezerwowy skład w zupełności wystarczył na wolno grający i mocno trzymający się schematów zespół Wisły Płock.

Do tej pory mieliśmy aż cztery remisy w pierwszych czterech meczach nowego sezonu Ekstraklasy, więc Legia jest pierwszym zwycięzcą spotkania w ligowej kampanii 2021/2022.

Legia Warszawa - Wisła Płock 1:0 (1:0)
1:0 - Ernest Muci 28'

Legia: Kacper Tobiasz - Kacper Skibicki (76' Artur Jędrzejczyk), Lindsay Rose, Maik Nawrocki, Joel Abu Hanna (81' Filip Mladenović) - Bartosz Slisz (56' Josip Juranović), Jakub Kisiel - Ernest Muci (80' Luquinhas), Josue Pesqueira, Rafael Lopes - Kacper Rosołek (80' Tomas Pekhart).

Wisła: Krzysztof Kamiński - Damian Zbozień, Jakub Rzeźniczak, Anton Krywociuk, Piotr Tomasik - Damian Rasak, Dusan Lagator (46' Dominik Furman) - Mateusz Szwoch (65' Marko Kolar), Rafał Wolski (78' Luka Susnjara), Dawid Kocyła (78' Radosław Cielemęcki) - Patryk Tuszyński (72' Damian Warchoł).

Żółte kartki: Nawrocki, Jędrzejczyk (Legia), Lagator, Tomasik (Wisła).

Sędzia: Damian Kos.

Czytaj też:
Dwa ciosy, dwóch rannych w meczu Ekstraklasy
Beniaminek zatrzymał Cracovię

Czy Legia Warszawa awansuje do kolejnej rundy eliminacji do Ligi Mistrzów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×