Portal Onet.pl opublikował w środę artykuł, który opisuje proceder handlowania fałszywymi dyplomami szkół wyższych. Zatrzymany naukowiec - Zbigniew D. - miał kontaktować się ze znanymi piłkarzami, m.in. Robertem Lewandowskim czy Piotrem Świerczewskim. W telefonie zatrzymanego śledczy znaleźli dokumenty związane z Arkadiuszem Milikiem oraz Jackiem Góralskim. TUTAJ znajdziesz więcej szczegółów tej bulwersującej sytuacji >>.
Menedżerka najlepszego polskiego piłkarza - Monika Bondarowicz - przekazała WP SportoweFakty, że "Robert ukończył studia w Wyższej Szkole Edukacji w Sporcie w Warszawie 2020 roku i obronił pracę magisterską, o czym publicznie informował" (TUTAJ cała wypowiedź przedstawicielki Lewandowskiego >>).
Sprawa jest o tyle ciekawa, że zatrzymany Zbigniew D. to kanclerz innej uczelni - łódzkiej Uczelni Nauk Społecznych. Czyżby Lewandowski studiował w dwóch miejscach?
Żona zatrzymanego Zbigniewa D., pani Urszula, w rozmowie z Onetem potwierdziła, że Lewandowski zdobył tytuł magistra w 2018 roku w łódzkiej UNS. Skąd to wie? Jest rektorem tej uczelni, więc jej podpis jest na dokumencie. Jej zdaniem Lewandowski nie chciał się chwalić tym, że studiuje pedagogikę w Łodzi.
Zaskoczony jest rektor Wyższej Szkoły Edukacji w Sporcie, prof. Marek Rybiński. Mówi, że nie słyszał o tym, by Lewandowski studiował gdziekolwiek poza kierowaną przez niego uczelnią.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kto bogatemu zabroni? Tak spędza wakacje Cristiano Ronaldo