To zapewne spory atut dla Hapoelu Beer Szewa. Ekipa Ronny'ego Levy'ego w sezonie 2020/2021 zagrała w Lidze Europy. W grupie C zajęła przedostatnie miejsce jednak mierzyła się z takimi zespołami jak Bayer 04 Leverkusen, OGC Nice czy Slavia Praga.
Oprócz tego w ostatnich latach zespół z Izraela toczył regularne boje w eliminacjach do europejskich pucharów. Nie tak jak wrocławianie, którzy walczyli wtedy o utrzymanie w grupie spadkowej PKO Ekstraklasy.
Ronny Levy twierdzi, że chce podtrzymać pewną passę. - W ostatnich latach nabyliśmy doświadczenie w meczach europejskich pucharów. To powoli staje się częścią klubowej kultury. Awans do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy byłby dla nas tak samo ważny, jak sukcesy z poprzednich sezonów. Zrobimy wszystko, aby podtrzymać tę dobrą tradycję - przyznał trener rywali Śląska podczas przedmeczowej konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kto bogatemu zabroni? Tak spędza wakacje Cristiano Ronaldo
Szkoleniowiec Hapoelu Beer Szewa wspomniał także o pewnym problemie. Mowa tu o lidze. Ta rozpocznie się dopiero 28 sierpnia. Izraelski klub zakontraktował kilku zawodników, a ci nie mieli zbyt wiele czasu na zaaklimatyzowanie.
Jednym z nowych nabytków jest Dor Micha, który do niedawna był piłkarzem Anorthosisu Famagusta. To właśnie z cypryjską ekipą, Śląsk Wrocław może zagrać w czwartej rundzie eliminacji Ligi Konferencji UEFA.
- Liga w naszym kraju zaczyna się dopiero pod koniec sierpnia i to jest problem, bo mamy nowych piłkarzy, których musimy wprowadzać do drużyny, a to zajmuje trochę czasu. To będzie proces - ocenił Ronny Levy.
Pierwsze spotkanie Śląska Wrocław z Hapoelem Beer Szewa już w czwartek (5 sierpnia) o godzinie 20:00. Rewanż zostanie rozegrany tydzień później (12 sierpnia).
Zobacz też:
Chorwackie media płaczą po niespodziewanym wyniku. O piłkarzu Legii napisali, że był znakomity
Dinamo Zagrzeb przekonane, że sędzia popełnił błąd. "Ewidentny rzut karny"