Marek Papszun: To nie był łut szczęścia. Nasze zwycięstwo jest zasłużone

Po znakomitym meczu Raków Częstochowa wygrał na wyjeździe z Wisłą Kraków 2:1. - Szacunek dla drużyny to za mało po takim meczu. Jestem dumny, że mogę prowadzić ten zespół - powiedział po spotkaniu trener Marek Papszun.

Tomasz Galiński
Tomasz Galiński
Marek Papszun PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Marek Papszun
To był mecz o wielu obliczach. Jako pierwsza na prowadzenie wyszła Wisła Kraków, a gdy w 51. minucie czerwoną kartkę otrzymał Giannis Papanikolaou, wydawało się, że gospodarze pójdą za ciosem i wypunktują zespół Rakowa Częstochowa. Tak się jednak nie stało, gdyż trafienia Marcina Cebuli i Vladislavsa Gutkovskisa sprawiły, że trzy punkty pojechały do Częstochowy.

- Szacunek dla drużyny to za mało po takim meczu. Jestem dumny, że mogę prowadzić ten zespół. Graliśmy siódmy mecz co trzy dni, graliśmy w osłabieniu przez całą drugą połowę, w dodatku na Wiśle, która dobrze rozpoczęła sezon. Mimo to się dźwignęliśmy. Nie był to łut szczęścia, a wynikało to z naszej dobrej gry, zarówno w jedenastu, jak i w dziesięciu. Wygraliśmy zasłużenie - powiedział trener Marek Papszun na konferencji prasowej.

Co ciekawe, Raków wyglądał lepiej, mając dziesięciu piłkarzy na boisku. - Wydaje mi się, że to Wisła grała coraz gorzej. Mieliśmy ten mecz pod kontrolą do momentu straty bramki. Wtedy daliśmy przeciwnikowi życie, a w naszej grze widziałem dużą niepewność. Straciliśmy swój rytm i dobrą intensywność. Cóż, przewaga liczebna często nie przekłada się na przewagę na boisku. W mojej ocenie Wisła miała duże problemy w organizacji gry po czerwonej kartce, co nam udało się wykorzystać - podkreślił trener Papszun.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał! Wyskoczył w powietrze i... (ZOBACZ)
W bramce Rakowa dość nieoczekiwanie stanął debiutant, zaledwie 17-letni Kacper Trelowski i okazał się jednym z bohaterów, notując przynajmniej dwie kluczowe interwencje. - Nie jest łatwo wejść do bramki w Krakowie, przy tak żywiołowej publiczności. Jest to nasz wychowanek i przygotowywaliśmy go do tego debiutu od dłuższego czasu. Byłem przekonany, że sobie poradzi, choć nie spodziewałem się, że zagra aż tak dobrze - dodał.

Szkoleniowiec odniósł się też do wykluczenia Papanikolaou. - Z mojej perspektywy powinny to być dwie czerwone kartki. Zawodnik Wisły również powinien wylecieć z boiska. Musiałbym jednak obejrzeć powtórki na spokojnie. Nie chcę oceniać decyzji sędziego. Niemniej, mój zawodnik nie może się zachować w ten sposób. Trzeba kontrolować emocje, a nie zostawiać drużynę w osłabieniu przez całą drugą połowę. Trzeba być odpowiedzialnym i będziemy musieli tę sprawę wyjaśnić - powiedział trener Rakowa.

CZYTAJ TAKŻE:
Marcin Cebula huknął z dystansu! Piłka była poza zasięgiem bramkarza [WIDEO]
Polska dziennikarka miała wypadek. Pokazała zdjęcie

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×