[b]
[/b]Drużyna Czesława Michniewicza w pierwszym spotkaniu sprawiła niespodziankę i przywiozła z Chorwacji remis 1:1. Ivica Vrdoljak śledzi losy obu klubów i ma swoje przemyślenia. Zdaniem byłego legionisty, mistrz Polski ma swoje atuty, ale potencjałem bardziej pasuje do innych rozgrywek niż Liga Mistrzów. Vrdoljak grał dla Dinama w latach 2007-2010. Zawodnikiem Legii był przez pięć sezonów (2010-15). Po zakończeniu kariery jest agentem.
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Czego spodziewa się pan w rewanżu?
Ivica Vrdoljak: Już przed pierwszym meczem oceniałem szanse 60 do 40 dla Dinama. To zespół, który występuje w takim składzie od długiego czasu, latem nie został osłabiony, a poza tym ci ludzie wywalczyli kilka miesięcy temu ćwierćfinał Ligi Europy. Byli faworytami nie tylko na papierze.
Ale jednak Legii udało się zremisować w Zagrzebiu.
Jestem na miejscu w Zagrzebiu, śledzę Dinamo i co rzuca się w oczy, to zmęczenie zespołu Damira Krznara. Wielu piłkarzy ma w nogach mistrzostwa Europy i krótkie urlopy po turnieju. Widać, że najlepszym graczom brakuje świeżości. Nie mają dynamiki, którą imponowali w poprzednich rozgrywkach, ona wróci, ale za jakiś czas. Teraz, w tym momencie, Dinamo nie gra przez to na najwyższym poziomie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kto bogatemu zabroni? Tak spędza wakacje Cristiano Ronaldo
Jak Chorwaci odebrali wynik pierwszego meczu?
Nie mówiło się o niespodziance. Legię zaprezentowano jako zespół dojrzały, oddano jej szacunek. Trochę zamieszania wywołało w Chorwacji losowanie, bo w kolejnej rundzie Dinamo może trafić na Crvenę Zvezdę Belgrad. Na Bałkanach byłoby to wielkie wydarzenie z tłem historycznym. Chorwackie media zaczęły żyć tym meczem, jakby już teraz miał się odbyć. Po remisie, mimo niekorzystnego wyniku, trener Dinama mówił jednak, że się Legii nie obawia.
Blefował?
Może to taki rodzaj "pompowania" drużyny? Moim zdaniem teraz szanse są wyrównane, pół na pół. W Warszawie Legia będzie miała ogromne wsparcie z trybun, ale to nie wystarczy. Drużyna musi zagrać co najmniej na tym samym poziomie, co w Zagrzebiu, a nawet trochę lepiej. Musi być zespołem, bo Dinamo ma więcej indywidualności. Jest Luka Ivanusec, Lovro Majer, Bruno Petković i tak dalej. Do zespołu wraca po kontuzji Arijan Ademi. Poleciał do Warszawy, pewnie wejdzie z ławki. W Legii jedynym graczem na poziomie Dinama, który potrafi zrobić "coś z niczego", jest Luquinias.
Trochę mało.
Moim zdaniem przydałoby się, żeby Andre Martinsa i Bartka Slisza wspomógł w ofensywie jeszcze jeden zawodnik. Jeżeli Legia będzie chciała atakować tylko bokami boiska, to może mieć problem. Filip Mladenović może nie mieć już tyle miejsca, rywale też widzą najsilniejsze strony polskiego klubu. To wypadałoby poprawić.
Porównując do poprzednich sezonów, gdy Legia odpadała w pucharach już w eliminacjach, obecnie ma najsilniejszy zespół od lat?
Trudno teraz ocenić. Pamiętamy mecze Legii z Rangersami dwa sezony temu. Wtedy odpadła, ale nie była dużo słabsza, po prostu się nie udało. Teraz różnica umiejętności jest podobna, dlatego nie będzie tragedii, jeżeli dalej zagra Dinamo. Na pewno Legia ma jeszcze dużo do poprawy, ale dobrze, że trener dostał czas i zaufanie, żeby wprowadzić swój styl. Od tyłu Legia jest poukładana, mi jedynie brakuje trochę ofensywnej gry w środku pola. Różnicę robił Bartek Kapustka, ale teraz ma kontuzję.
Poziom Legii to faza grupowa Ligi Europy, tak to oceniam. Pod względem sportowym oczywiście lepiej awansować do Ligi Mistrzów, ale biorąc pod uwagę rozwój krok po kroku - lepsza dla Legii będzie Liga Europy, tam pasuje.
Komu będzie pan kibicował?
Urodziłem się w Nowym Sadzie, dorastałem w innym klubie - NK Zagrzeb. W Dinamie spędziłem pewien etap w karierze, ale jeśli mam porównywać, to dużo więcej emocji i wspomnień łączy mnie z Legią. I to Legii będę kibicował.
Spotkanie Legii Warszawa z Dinamem Zagrzeb w środę 10 sierpnia o godzinie 21.00.
W Warszawie ma dojść do zamieszek! "Będzie musiało przyjechać wojsko"
Jest chętny na Kamila Grosickiego!