Wisła traci gole ze strachu? Zaskakujące słowa trenera Adriana Guli

PAP / Darek Delmanowicz / Na zdjęciu:  Adrian Gula
PAP / Darek Delmanowicz / Na zdjęciu: Adrian Gula

Wisła Kraków przegrała drugie spotkanie z rzędu. Po porażce z Rakowem Częstochowa przyszło niepowodzenie w starciu ze Stalą Mielec. Pretensje do zespołu miał trener Adrian Gula. - Nie tego oczekujemy - przyznał.

Piłkarze Wisła Krakóy nie grali w piątek w Mielcu złego meczu. Brakowało im jednak skuteczności pod bramką przeciwnika. Wiślacy ostatecznie przegrali 1:2, tracąc gole w newralgicznych momentach. Najpierw w końcówce pierwszej połowy po pięknym strzale Aleksandara Kolewa, a następnie chwilę po trafieniu wyrównującym, gdy wydawało się, że goście mają pod kontrolą wydarzenia na boisku.

- Moim zdaniem początek w naszym wykonaniu był bardzo dobry, stworzyliśmy dwie czy trzy dogodne sytuacje do zdobycia bramki, jednak nie udało się żadnej z nich wykorzystać. Chyba byliśmy zbyt zadowoleni z kontroli nad spotkaniem i straciliśmy bramkę po ładnym strzale przeciwnika - powiedział trener Adrian Gula na konferencji prasowej.

- Drużyna dobrze zareagowała, przeprowadziliśmy trzy zmiany w przerwie i szybko doprowadziliśmy do wyrównania. Później jednak zawiodła nasza mentalność i po kolejnym golu dla Stali straciliśmy pewność siebie. Zabrakło koncentracji. W dalszej fazie meczu mieliśmy problemy z atakowaniem, graliśmy zbyt wolno. Nasze zaangażowanie nie było na odpowiednim poziomie. Nie tego oczekujemy - kontynuował szkoleniowiec Wisły.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: prezentacja jak z horroru! Tak klub pochwalił się nową gwiazdą

O ile strzał Kolewa był piękny i z pewnością będzie kandydował to miana trafienia kolejki, a może nawet sezonu, to jednak obrońcy Wisły zostawili mu zdecydowanie zbyt dużo swobody na dwudziestym metrze. Zresztą podobnie było przy golu na 2:1. Dośrodkowujący Krystian Getinger miał mnóstwo miejsca po lewej stronie, a piłkę do siatki wpakował głową Mateusz Mak, który przecież nie należał do najwyższych zawodników na boisku.

- Zgadzam się, że brakowało doskoku do przeciwnika, ale nie tylko w defensywie. Myślę, że wynika to ze strachu. Boimy się, że stracimy bramkę, cofamy się za bardzo. Do tego stopnia, że przeciwnik ma bardzo dużo miejsca na finalizację akcji - powiedział trener Gula.

CZYTAJ TAKŻE:
Napastnik Stali Mielec kropnął z dystansu. Długo czekał na tego gola [WIDEO]
Mila przewiduje powołanie dla gracza Rakowa. "Mało jest takich piłkarzy w Polsce"

Źródło artykułu: