PKO Ekstraklasa. Śląsk może być zawiedziony. Sędzia anulował gola w końcówce meczu

PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Bartosz Rymaniak i Mateusz Praszelik
PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Bartosz Rymaniak i Mateusz Praszelik

Śląsk Wrocław pod koniec spotkania z Górnikiem Łęczna witał się z gąską. Ostatecznie po konsultacji VAR, arbiter Tomasz Musiał anulował gola Fabiana Piaseckiego. Obie ekipy podzieliły się więc punktami.

Obie ekipy podchodziły do tego spotkania w gorszych humorach. Śląsk Wrocław stracił gola w ostatniej minucie spotkania z Lechią Gdańsk i zdobył tylko punkt, a kilka dni później odpadł z eliminacji Ligi Konferencji Europy. Za to Górnik Łęczna w poprzedniej kolejce przegrał u siebie z Wartą Poznań aż 0:4.

Od początku niedzielnego meczu zespół Kamila Kieresia wyglądał jakby chciał zmazać plamę. Już w 9. minucie goście mogli strzelić pierwszego gola. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, piłkę zgrał jeszcze Bartosz Śpiączka. Dostawić nogę musiał tylko Serhij Krykun, jednak nie trafił czysto w futbolówkę.

Śląsk zareagował i z minuty na minutę wyglądał coraz lepiej. Świetnym rajdem popisał się Mateusz Praszelik, który po kontakcie z defensorem Górnika Łęczna padł tuż przed polem karnym rywala. Sędzia Tomasz Musiał nie podyktował faulu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: prezentacja jak z horroru! Tak klub pochwalił się nową gwiazdą

Fantastyczną okazję do objęcia prowadzenia wrocławianie mieli chwilę później. Po dośrodkowaniu Krzysztofa Mączyńskiego, piłkę klatką piersiową przyjął Wojciech Golla. Nie było ono perfekcyjne, a to wykorzystał Maciej Gostomski, który złapał futbolówkę.

Aktywny tego dnia Mateusz Praszelik kilka razy próbował pokonać golkipera rywali. Raz strzałem z bliskiej odległości, raz dalszej. W pierwszej połowie gole jednak nie padły. Kibice mieli więc nadzieję na ciekawszą drugą część spotkania.

Po przerwie tempo starcia nadal nie powalało. Dopiero po dwudziestu minutach dobrą okazję stworzyli sobie gospodarze. Wykonany rzut wolny przez Erika Exposito sprzed pola karnego poleciał jednak wysoko nad bramką.

Wrocławianie przejęli inicjatywę. Przez to drużyna Kamila Kieresia rzadko pojawiała się na połowie rywala. W końcówce meczu defensora Górnika Łęczna po prawej stronie minął Bartłomiej Pawłowski. Zawodnik wypatrzył Fabiana Piaseckiego, który po dośrodkowaniu Pawłowskiego z łatwością wpakował piłkę do bramki.

Arbiter główny po konsultacji z wozem VAR anulował jednak gola. Sędziowie ocenili, że Piasecki był na spalonym. Obie ekipy dopisały sobie więc po punkcie.

Śląsk Wrocław - Górnik Łęczna 0:0 (0:0)

Składy: 

Śląsk Wrocław: Michał Szromnik - Szymon Lewkot (66' Bartłomiej Pawłowski), Wojciech Golla, Dino Stiglec - Łukasz Bejger, Krzysztof Mączyński (66' Rafał Makowski), Petr Schwarz, Victor Garcia - Mateusz Praszelik, Robert Pich (79' Fabian Piasecki) - Erik Exposito (66' Cayetano Quintana)

Górnik Łęczna: Maciej Gostomski - Bartosz Rymaniak, Kryspin Szcześniak, Tomasz Midzierski - Serhij Krykun, Janusz Gol, Szymon Drewniak, Daniel Dziwniel - Michał Mak (75' Przemysław Banaszak), Damian Gąska (81' Paweł Wojciechowski) - Bartosz Śpiączka

Żółte kartki: Szymon Lewkot (Śląsk Wrocław), Bartosz Śpiączka (Górnik Łęczna), Krzysztof Mączyński (Śląsk Wrocław), Bartosz Rymaniak (Górnik Łęczna)

Sędzia: Tomasz Musiał

Zobacz też:
Gerd Mueller nie żyje
Skandaliczne przyśpiewki fanów w klubie Polaka. Oberwało się reprezentantom

Komentarze (0)