Omran Haydary rozegrał tylko osiem meczów w narodowych barwach, ale w swoim kraju jest gwiazdą. W rozmowie z weszlo.com przyznał, że cieszy się, że on i jego rodzina znajdują się poza Afganistanem - uciekli z kraju w 2000 roku.
Wyjaśnił, że w ostatnich latach sytuacja w kraju nie była najgorsza. Po raz pierwszy przyjechał tam w 2018 roku. - Oficjalne mecze graliśmy tylko na wyjeździe. Było wówczas 1 proc. szans, że w Afganistanie wydarzy się coś złego. A teraz? Teraz jest 100 proc. szans. Wszystko eskalowało tak szybko... - tłumaczył gracz Lechii Gdańsk.
Haydary ma wrażenie, że Polacy zrobili ws. Afganistanu więcej niż Francja, Niemczy czy Wielka Brytania. Skrytykował także Joe Bidena nazywając go jednym z powodów eskalacji konfliktu. Jest jednocześnie rozczarowany, że inne kraje otrzymywały większą pomoc z zagranicy, jak chociażby Francja, gdy płonęła katedra Notre-Dame.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie mieści w głowie! Zobacz, co ten Polak potrafi
Piłkarz uważa także, że obecna sytuacja jest szczególnie trudna dla afgańskich kobiet. - Mózgi Talibów są tak przestawione, że ci myślą, że kobiety są ich nagrodą za to, że kogoś zabiją lub przejmą nad kimś władzę. Bardzo trudno zrozumieć to, jak można tak myśleć. Oni będą gwałcić kobiety bez żadnej ochrony dla nich - mówił.
Zapowiedział także, że nigdy nie zagra w reprezentacji, jeżeli u władzy będą Talibowie. Jest także pewien, że w ten sposób postąpią także inni zawodnicy. Pracownicy kadry narodowej pozostali w kraju, ale - jak zapewnili - są na razie bezpieczni. - Próbowałem pomagać i wpłacać darowizny, ale to nie ma sensu, bo nawet banki są w rękach Talibów, więc jest ciężko cokolwiek zrobić - zakończył Haydary.
Czytaj także:
- "Pół nocy nie spałam". Anna Lewandowska wstrząśnięta
- Talibowie przejęli władzę w Afganistanie. Dramat zawodniczki, która miała lecieć na igrzyska