Zbigniew Boniek pełnił tę funkcję od 2012 roku. Pierwsza kadencja skończyła się w 2016 roku, druga zaś w 2021, a więc trwała o rok dłużej. Ze względu na pandemię koronawirusa, została wydłużona do 5 lat.
- Pod względem finansowym jest bardzo dobrze. Kiedy 9 lat temu stawałem przed wami, wybraliście mnie na prezesa, wybraliście mnie na prezesa z bagażem kulturalnym. Byłem człowiekiem, który coś dla piłki zrobił. Tylko wydaje się, że jest to prosta funkcja. Trzeba łączyć koncepcje, założenia. Dzięki pracy zarządu PZPN oraz mojemu zaangażowaniu, wychodzę dumny i szczęśliwy, że zostawiam związek w bardzo dobrej sytuacji. Każdy może mu zazdrościć: mamy zdefiniowaną naszą piłkę i rozgrywki, nasze programy. Jesteśmy szanowani na arenie międzynarodowej i szanowani przez inne związki. Zorganizowaliśmy najwięcej imprez międzynarodowych ze wszystkich europejskich federacji. Deklaruję pomoc zarządowi, by kolejne imprezy organizować, bo to promocja Polski - mamy wspaniałą infrastrukturę, która rozwija się z dnia na dzień - powiedział Boniek podczas sprawozdania zarządu PZPN.
Ustępujący prezes piłkarskiej centrali odniósł się też do wyników reprezentacji Polski w ostatnich latach, ze szczególnym uwzględnieniem Euro 2016.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie mieści w głowie! Zobacz, co ten Polak potrafi
- Mamy wielką historię, którą tworzyli m.in. członkowie Klubu Wybitnego Reprezentanta. Do tego się porównujemy i mamy prawo oczekiwać. Jeśli chodzi o naszą piłkę reprezentacyjną, ciągle jeździmy na wielkie imprezy. Byliśmy blisko sprawienia niespodzianki i wejścia do półfinału Euro 2016, a piłkarsko zawiedliśmy w dwóch kolejnych imprezach - powiedział.
Największe zastrzeżenia Boniek miał do stanu piłki klubowej, a za punkt odniesienia przyjął występy w europejskich pucharach. Polskie drużyny zdecydowanie zbyt rzadko jego zdaniem występują w fazach grupowych.
- Gdzie widzę największe rezerwy? Polska piłka potrzebuje silnej piłki klubowej. Dopóki nie będziemy regularnie grać w Lidze Mistrzów, Lidze Europy, Lidze Konferencji Europy, nie pójdziemy do przodu. My jesteśmy krajem nie "wielkim", a "normalnym" piłkarsko. My z tego jako kluby profesjonalne nic nie mamy. Ponad 90 procent zawodników wyjeżdża. Kluby ich puszczają, bo mają potrzeby finansowe - powiedział Boniek.
- Nie jesteśmy na tyle bogaci, żeby wygrywać LM, LE czy LKE, ale jesteśmy na tyle bogaci, by grać w tych rozgrywkach. Wystarczy wziąć do ręki kartkę i ołówek - jeśli nasze zespoły by grały w tych rozgrywkach, przynosiłyby 200-300 mln złotych. Nie musielibyśmy wtedy sprzedawać piłkarzy. Mamy potrzebę trzech lokomotyw na arenie międzynarodowej. Za szkolenie nie odpowiada jedna osoba. Nie Boniek, nie Malinowski czy inny - dodał.
Zbigniew Boniek zapowiedział chęć współpracy z nowymi władzami i pomoc z racji pełnienia stanowiska wiceprezydenta UEFA.
- Niektórzy się bali, czy Boniek będzie działał i czy w randze wiceprezesa lub innego. Nie, ja chcę być Zbigniewem Bońkiem. W 2008 roku gdy wygrał Grzegorz Lato, mówiłem "Bierz rower, pedałuj". Nowy prezes może na mnie liczyć. Mogę pomóc w UEFA, gdzie jestem wiceprezydentem. Jestem absolutnie do dyspozycji - mówił.
- Dziękuję wszystkim pracownikom, członkom zarządu PZPN. Wydaje mi się, że ten skok i znak jakościowy jest ogromny. Moglibyśmy mówić o naszej fundacji, pomocy zawodnikom, literaturze, którą wydaliśmy. To zostanie w pamięci wszystkich, ale dziś jesteśmy w tej sytuacji, że liczymy na nowe rozdanie. Nie wiem, jak to się skończy, ale zróbcie wszystko, bym nie musiał za 4 lata wracać - zażartował na koniec.
Czytaj też: Cezary Kulesza. Król disco polo ma zostać nowym prezesem PZPN. Wybory to formalność