Kibice ze stolicy Anglii w lecie tego roku mieli możliwość oglądania z trybun wielkich imprez sportowych. Oprócz Wimbledonu, mecze półfinałowe i finał Euro 2020 odbyły się na Wembley w Londynie. Są tego jednak negatywne skutki.
"The Guardian" poinformowało, że mistrzostwa Europy w piłce nożnej mogły przyczynić się nawet do 9 tys. przypadków. Turniej był "znacznym zagrożenie dla życia publicznego" - napisano w brytyjskim dzienniku.
Stwierdzili to tamtejsi naukowcy pracujący w ramach rządowego programu testowego imprez masowych. Podczas spotkań półfinałowych i finału trybuny Wembley mogły być zapełnione w 75 procentach. Mowa tu więc o 67500 widzach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rośnie nowa gwiazda futbolu. Przepiękny gol!
"Zagrożenie to wynikało nie tylko z uczestnictwa w samym wydarzeniu, ale obejmowało również działania podejmowane podczas podróży i związane z nim działania społeczne" - powiedziała dr Jenifer Smith, cytowana przez "The Guardian".
Mniejszy wpływ na ilość zakażeń miał za to turniej wielkoszlemowy - Wimbledon. Mimo że trybuny kortów były zapełnione niemal w 100 procentach, liczba ok. 300 tys. osób wygenerowała zaledwie 881 przypadków COVID-19.
Naukowcy przyznali, że podczas mistrzostw Europy popełniono jeden znaczący błąd. Kibice mogli swobodnie gromadzić się w barach. To właśnie tam dochodzi do bliskiego kontaktu. - Dane pokazują, jak łatwo wirus może się rozprzestrzeniać w bliskim kontakcie - dodała Smith.
Zobacz też:
Życzenia dla Lewandowskiego płyną z całego świata. "Żeby ci nigdy druga noga nie przeszkadzała"
Łukasz Gikiewicz ma nowego pracodawcę. Tam jeszcze nie grał