Czerczesow za Sousę? Jest jasna deklaracja Kuleszy!

- Sousy nie wskazałem na selekcjonera, wybrał go prezes Boniek i jedynie poinformował zarząd o swojej decyzji, a my ją zaakceptowaliśmy. Jednak teraz to mój trener - mówi Cezary Kulesza. Nowy prezes PZPN deklaruje pełne wsparcie dla Portugalczyka.

Piłka Nożna
Piłka Nożna
Cezary Kulesza Newspix / LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT / Na zdjęciu: Cezary Kulesza

18 sierpnia Cezary Kulesza zastąpił na stanowisku prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniewa Bońka, który kierował federacją przez 9 lat. W tym czasie Kulesza, eks piłkarz, przedsiębiorca działający w branży rozrywkowej i były już współwłaściciel oraz prezes Jagiellonii Białystok, zasiadał w zarządzie PZPN. Teraz sam stanął na czele związku.

W obszernej rozmowie z "Piłką Nożną" opowiada m.in. o swoim programie wyborczym i o przyszłości Paulo Sousy. - W głowie mi się nie mieściło, a takie sugestie padały, aby zmienić szkoleniowca przed wrześniowymi meczami - mówi Kulesza. Komentuje też medialne spekulacje o Stanisławie Czerczesowie.

Przemysław Pawlak, Paweł Gołaszewski, "Piłka Nożna": W Białymstoku nie ma na pana mocnych, wygląda na to, że również w polskim futbolu sytuacja jest podobna.

Cezary Kulesza, nowy prezes PZPN: W piłce działam od kilkunastu lat, byłem prezesem Jagiellonii, funkcjonowałem w zarządzie PZPN, a także radzie nadzorczej Ekstraklasy. A propos, pozwólcie, że wyjaśnię od razu jedną sprawę. W zeszłym tygodniu zbyłem akcje Jagi. Tego wymaga statut PZPN – prezes nie może sprawować żadnej funkcji ani posiadać udziałów w klubie. Czyli moja aktywność w Jagiellonii została wyzerowana. Miałem na to trzydzieści dni, udało się temat zamknąć w siedem. Inna sprawa, że już od pewnego czasu nie wiedziałem, co dzieje się w klubie, z nikim nie rozmawiałem. Nawet niewiele meczów w tym sezonie widziałem, choć ten z Cracovią akurat oglądałem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: cudowne uderzenie z rzutu wolnego. Nie uwierzysz, kto strzelał

Wracając do meritum, zapracowałem na określoną pozycję w piłce, ale nie sam. Tak było w klubie, identycznie będzie w federacji - zamierzam zebrać zespół ludzi, którzy wiedzą i doświadczeniem wesprą mnie w realizacji określonych projektów. Efekty przyjdą, potrzebuję jednak czasu.

Prosimy nie kokietować, wygrał pan wybory zdecydowanie. To nie jest powód do wstydu.

Nie jest. Można to odbierać jako demonstrację pewnej siły. Ważniejsze jest jednak coś innego - otrzymałem bardzo duży kredyt zaufania od delegatów na zjazd PZPN. Nie mogę ich zawieść.

Co z delegatami, którzy oddali głosy na Marka Koźmińskiego - również mogą liczyć na pana przychylność?

Jesteśmy już po wyborach, to dobry czas na nowy początek. Każdy ma czystą kartę, także te osoby, które na sali wyborczej poparły Marka. Niektórzy ludzie mu bliscy w trakcie kampanii znaleźli się w gronie moich najbliższych współpracowników w zarządzie PZPN, ale oczywiście nie wszyscy prezesi wojewódzkich ZPN zasiedli w tym gremium. To nie ma jednak znaczenia, do tych prezesów również wykonałem telefony, zaprosiłem ich na najbliższe mecze reprezentacji Polski, zapewniłem, że liczę na udaną współpracę. Przyjęli to bardzo dobrze, na meczach też się pojawią. Na przykład Andrzej Padewski zadeklarował, że wybierze się z delegacją PZPN do San Marino.

A Mirosław Malinowski z województwa świętokrzyskiego oraz Ryszard Kołtun z Małopolski?

Z Mirkiem rozmawialiśmy, do pana Kołtuna nie dzwoniłem - nie posiadam nawet numeru telefonu, a na zjeździe go nie było. Wymieniłem jednak kilka zdań z jego wiceprezesem.

Na czym polegał pana sukces wyborczy? Na zjeździe wystąpieniem raczej nikogo pan do siebie nie przekonał, nie znalazło się w nim miejsce na merytorykę.

Każdy z delegatów otrzymał mój program wyborczy długo przed wyborami. Odwiedzając ludzi w regionach, nierzadko wymienialiśmy poglądy na jego temat. Nie było potrzeby wychodzić na mównicę i powtarzać tego, co delegaci już wiedzieli. Ponadto każdy z kandydatów miał dziesięć minut na wystąpienie, to jednak trochę za mało czasu, aby dokładnie omówić każdy punkt programu wyborczego. A poza wszystkim, nie był to mój pierwszy zjazd PZPN, wiem jak to wygląda od środka, po pewnym czasie ludzie są już znudzeni długimi wypowiedziami.

Koźmiński przemawiał jednak długo, zaatakował delegatów.

Taką obrał taktykę, nie mnie to oceniać. Zrobili to delegaci.

Prosimy o przedstawienie programu wyborczego.

Opiera się na czterech filarach: szkolenie, wsparcie - zwłaszcza dla najmniejszych klubów, które stanowią podstawę naszej piłkarskiej piramidy, integracja - lepsza współpraca wojewódzkich związków i klubów oraz profesjonalizacja. W każdym z tych obszarów przygotowywane są konkretne rozwiązania. W niektórych, jak na przykład szkoleniu, pierwsze decyzje będą zapadać już na najbliższym zarządzie PZPN. Działamy!

Dla mnie jako prezesa najważniejsza kwestia na już to reprezentacje Polski - pierwsza i młodzieżowe. Większość uwagi skupiona jest na spotkaniu kadry z Anglią, tymczasem w zbliżającym się trójmeczu najważniejsze jest starcie z Albanią. Z drużyną z Wysp Brytyjskich musimy powalczyć o trzy punkty, natomiast naszym obowiązkiem jest wygrać z Albanią oraz San Marino. Jestem już po dwóch rozmowach z selekcjonerem, pierwsza miała charakter bardziej kurtuazyjny, w trakcie drugiej, już osobistej, pomówiliśmy o konkretach. Trener bierze pełną odpowiedzialność za wyniki reprezentacji Polski.

Wyznaczył pan Paulo Sousie minimalną liczbę punktów, którą powinien zdobyć zespół we wrześniowych meczach?

Apetyt mam na dziewięć, podobnie jest w przypadku selekcjonera. Konkretnej liczby jednak nie wskazałem. Z doświadczenia z Jagiellonii wiem, że trener nie zawsze na wszystko ma wpływ, że jest uzależniony od zawodników.

Jak pan zamierza budować relacje z drużyną? Zbigniew Boniek był blisko reprezentacji, zawodników...

Na pewno nie będę uciekał od rozmów z piłkarzami, wiem, na czym to polega, wielokrotnie robiłem to w Jadze. Tylko najpierw musi być potrzeba. Największą rolę w kontakcie z zawodnikami, ich motywowaniem do odegrania ma jednak trener.

Odnosimy wrażenie, być może niesłuszne, że stara się pan dystansować od kadry Sousy. Dlatego, że Portugalczyk nie został wybrany przez pana?

Paulo Sousy nie wskazałem na selekcjonera, wybrał go prezes Zbigniew Boniek i jedynie poinformował zarząd PZPN o swojej decyzji, a my ją zaakceptowaliśmy. Jednak teraz to mój trener, z którym będę blisko współpracował. Nie dystansuję się, po prostu wychodzę z założenia, że trener wie, co robi. I na pewno to nie jest czas, aby skreślać Portugalczyka, przeciwnie - selekcjoner ma moje pełne wsparcie.

A gdyby to pan wybrał Sousę, po przegranym Euro nadal byłby selekcjonerem?

Tak, bo skoro bym go wybrał, pozwoliłbym mu skończyć to, co zaczął.

Czyli można powiedzieć, że Portugalczyk będzie prowadził na pewno drużynę narodową do finiszu kwalifikacji mundialu?

Taki ma kontrakt. W głowie mi się nie mieściło, a takie sugestie padały, aby zmienić szkoleniowca przed wrześniowymi meczami. To by nic nie dało. Na tej samej zasadzie należy potraktować spotkania październikowe. Tyle że w ogóle nie ma sensu zakładać w tym momencie porażki, dajmy trenerowi i drużynie wyjść na boisko. Ja w nich wierzę.

Podoba się panu, że selekcjoner rzadko bywa w Polsce, rzadko odwiedza ekstraklasowe stadiony?

Nie czytałem jeszcze kontraktu selekcjonera, nie wiem czy ten temat jest w umowie poruszony.

Zapewne nie jest, skoro do Polski zagląda niezbyt często.

Selekcjoner ma sztab ludzi, trenerów - także Polaków, którzy regularnie oglądają mecze potencjalnych kadrowiczów. Natomiast dobrze by było, żeby sam selekcjoner też utrzymywał stały kontakt z reprezentantami. Spotkałem się z trenerem na jednym z meczów Legii Warszawa w europejskich pucharach jeszcze przed wyborami w PZPN, nie jest więc tak, że trener w Polsce na meczach w ogóle nie bywa.

Można zakładać, że prędzej czy później wskaże pan selekcjonera - będzie to jednoosobowa decyzja prezesa?

Nie zastanawiałem się nad tym i dopóki nie będzie zachodziła taka potrzeba, dopóty nie zamierzam zaprzątać tym sobie głowy.

Jak to przebiegało w Jagiellonii?

Wybierałem dwóch, trzech szkoleniowców i przedstawiłem ich kandydatury radzie nadzorczej klubu. Ale z sugestią, który z nich jest najbardziej odpowiednią osobą, bo na co dzień to ja miałem pracować z danym trenerem, a nie rada nadzorcza. Schemat ewentualnego wyboru nowego selekcjonera w stosownym czasie omówimy z zarządem PZPN, to nie jest najpilniejszy temat. Natomiast wskazaniem trenera reprezentacji Polski żyje całe środowisko piłkarskie i nie tylko, dlatego coś w tym jest, że im mniejsze grono omawia kandydatury, tym być może lepiej. Przecież nie może być tak, że nie zdążymy skończyć posiedzenia zarządu federacji, a już cała Polska wie, kto będzie selekcjonerem.

Może Sousa, człowiek z innym spojrzeniem na futbol od polskich szkoleniowców, powinien udzielać się w Szkole Trenerów PZPN, wygłosić kilka wykładów?

Jeśli Paulo chciałby się zaangażować w kształcenie polskich trenerów, wymienić poglądy ze szkoleniowcami starającymi się o uprawnienia, jestem jak najbardziej za. Generalnie w szkoleniu powinniśmy korzystać z doświadczeń krajów, które w ostatnich latach zrobiły duży postęp.

Czy Cezary Kulesza sprawdzi się w roli prezesa PZPN?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×