Potężna frustracja u Niemców

Zmianę na pozycji selekcjonera reprezentacji Niemiec nazwano zbawieniem. Hansi Flick miał uzdrowić ekipę mistrzów świata z 2014 roku. Debiut - pomimo zwycięstwa - pokazał, że przed byłym szkoleniowcem Bayernu Monachium dużo pracy.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk
Hansi Flick PAP/EPA / RONALD WITTEK / Na zdjęciu: Hansi Flick
Po tym, jak Hansi Flick zastąpił Joachima Loewa w piłkarskich Niemczech nastała wręcz euforia. Trwała ona aż do pierwszego meczu, po którym nastało... rozczarowanie.

Co prawda Niemicy wygrali po golach Timo Wernera i Leroy'a Sane 2:0 z reprezentacją Liechtensteinu, ale styl i obraz gry załamał.

"Bild" pisze wprost, że to miał być wielki restart reprezentacji Niemiec, z którego finalnie nic nie wyszło. Występ drużyny pod wodzą Flicka nazwano żenującym.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kabaret! Najbardziej absurdalna prezentacja koszulek w historii futbolu

"Graliśmy powoli, bez pomysłów, bez szybkości. Jedyna różnica w porównaniu z ekipą Loewa w ostatnich latach to duże zaangażowanie" - czytamy. Flick się jednak broni. - Ja to widzę pozytywnie. Wygraliśmy. Początki nigdy nie są łatwe - przyznał.

Występ Niemców skrytykował m.in. Lothar Matthaeus. - To nie był wspaniały występ, tylko dobry. Nie było żadnych sytuacji jeden na jednego, za wolno graliśmy podaniem, za dużo było piłek granych do tyłu i brakowało odwagi. Jeśli podjęliśmy ryzyko, od razu byliśmy niebezpieczni, ale było tego za mało - przyznał ekspert cytowany przez "fussball.news".

85-procentowe posiadanie piłki nie miało większego przełożenia na wynik. Faworyt długo miał duży problem z otwarciem wyniku. Rywale bowiem stanęli dziesięcioma zawodnikami w obronie. - Nigdy wcześniej tego nie widziałem, żeby przeciwnik bronił się tak głęboko. Trudno ocenić to spotkanie. To w zasadzie nie był mecz piłki nożnej - przyznał po spotkaniu Joshua Kimmich.

Odnotujmy, że po czterech seriach gier w eliminacjach do mistrzostw świata Niemcy - rywalizujący w grupie J - z 9 punktami zajmują drugie miejsce, tracąc "oczko" do prowadzącej reprezentacji Armenii, która to będzie ich kolejnym rywalem (mecz w niedzielę 5 września).

- W kolejnym meczu pewne rzeczy zrobimy lepiej. To wszystko to proces. Nie pozwolę, aby jeden mecz zawrócił nas z kursu. Przed nami długa droga. I myślę, że dotrzemy tam, gdzie chcemy - zakończył Flick.

Zobacz także:
Zbigniew Boniek z apelem do Polaków. "Udajemy nauczyciela"
Kosmiczne osiągnięcie! Cristiano Ronaldo oficjalnie w Księdze Rekordów Guinnessa

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×