Gigantyczna przemiana Polaka. To nowy żołnierz Sousy

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Przemysław Frankowski
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Przemysław Frankowski

Wyjeżdżał z Polski jako prosty zawodnik, który biegnie wzdłuż linii i dośrodkowuje. Dziś jest na zupełnie innym poziomie. Przemysław Frankowski w sześciu meczach u Paulo Sousy zaliczył już trzy asysty.

Gdy trzy lata temu Przemysław Frankowski wyjeżdżał z Polski do Stanów Zjednoczonych, był zawodnikiem raczej jednowymiarowym. Dostawał od kolegi długą piłkę na wolne pole i gnał "ile fabryka dała". Miał w tym czasie nieco bramek i asyst, ale raczej nie był zawodnikiem, który rozkochuje swoimi dryblingami publiczność. Nie był tym, na którego przychodzi się na stadiony. Zresztą, takim zawodnikiem pewnie nigdy nie będzie, ale jest za to skuteczny. W sześciu meczach w reprezentacji Polski u Paulo Sousy ma już trzy asysty.

- Przemek jest przede wszystkim zawodnikiem bardzo świadomym. Doskonale rozumie swoje silne i słabe strony, wie jak zagrać, by być efektywnym. Sądzę, że Paulo Sousa to rozumie i docenia - mówi Mariusz Mowlik, agent zawodnika.

Dla Frankowskiego ostatni czas jest dobry. Dopiero co wrócił z USA do Europy, zamienił Chicago Fire na RC Lens, co łącznie będzie kosztowało Francuzów 2,8 mln euro. 26-letni zawodnik zawsze marzył o grze w jednej z pięciu czołowych lig europejskich i swego dopiął. W czterech pierwszych meczach w Ligue 1 zaliczył dwie asysty. Ładnie się przedstawił kibicom.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie można się nie wzruszyć. Reakcja ojca znanego piłkarza mówi wszystko

- Rynek francuski dość boleśnie w ostatnich latach weryfikował polskich zawodników, ale jest idealnym przetarciem dla graczy, którzy chcą potem iść do Niemiec czy Anglii, bo jest to liga może nie najbardziej wymagająca pod względem taktycznym, ale wydolnościowym jak najbardziej - mówi Michał Bojanowski, komentator Canal Plus.

Czy to znaczy, że Frankowski stoi na straconej pozycji? Absolutnie nie. Piłkarz miał możliwość przeprowadzki do Francji kilka lat temu. W 2017 roku chciał go sprowadzić SM Caen, ale wolał poczekać, przygotować się. Historia wielu młodych polskich piłkarzy uczy, że warto najpierw przejść przez "ligę tranzytową", taką jak Major League Soccer.

- Zdecydowaliśmy się na Stany Zjednoczone, ponieważ rzadko piłkarz z polskiej ligi wyjeżdża do czołowej ligi europejskiej i gra. Wielu chłopaków się odbija i nie wie, co ze sobą zrobić, wraca z podkulonym ogonem. Co więcej, wielu naszych chłopaków nie jest w stanie wyjść poza trening, już tu przepadają. Różnice są tak wielkie. Tymczasem Stany Zjednoczone są świetnym przetarciem. Dobra liga pod względem taktycznym i fizycznym, świetnie opakowana, to już przedsionek tego wielkiego świata. Zupełnie inny poziom niż u nas. Przy okazji teraz jadąc do Ligue 1 jest gotowy. Przyleciał do Francji w czwartek rano, wieczorem podpisał kontrakt, a w niedzielę już grał - zauważa Mowlik. A przecież jest jasne, że liga francuska to jedna z najtrudniejszych lig pod względem fizyczności.

W Stanach Zjednoczonych Frankowski dojrzał, stał się lepszym zawodnikiem. Katarzyna Przepiórka, specjalistka od ligi amerykańskiej i jedna z autorów przewodnika po MLS, zauważa, że zawodnik przez te kilka lat mocno ewoluował.

- Pierwszą różnicą, jaką dało się dostrzec po opuszczeniu MLS, była oczywiście zupełnie inna intensywność i zaawansowanie taktyczne. Frankowski trafił na szkoleniowca, który rzucał go po pozycjach, do czego ten nie był przyzwyczajony. Miał grać na prawym skrzydle, a występował na prawej obronie, prawym wahadle, lewym skrzydle, momentami w środku pola. Czy było to dobre rozwiązanie? Uwydatniało jego braki, szczególnie w defensywie (nieudane dryblingi, straty, brak asekuracji kolegów w obronie). Z drugiej strony mógł pochwalić się całkiem przyzwoitymi statystykami i potrafił zaskoczyć rywali nieszablonowym rozwiązaniem - zauważa dziennikarka.

Okres w Chicago był dla niego dość zróżnicowany. Grywał mecze lepsze i gorsze. Sporo zmieniło się po zmianie trenera. Veljko Paunovicia zastąpił Raphael Wicky, u którego zawodnik stał się jedną z kluczowych postaci. Pierwszy sezon nie był dobry dla całego zespołu i Polak specjalnie się nie wyróżniał, ale już w obecnym było dużo lepiej.

- Okazano mu spore zaufanie, został w klubie jako jedyny ściągany przez poprzednią władzę, po której "pozbywano" się wszystkiego i wszystkich. Nie powiedziałabym, że miał spektakularny start. Mam wrażenie, że tak naprawdę dopiero po Euro pokazał swoje możliwości i grał tak, jak oczekiwał od niego Raphael Wicky. Był jednym z liderów. Wcześniej brakowało tego w jego grze. Frankowski w końcu grał na swojej pozycji i po trzech latach miał realny wpływ na postawę swoich kolegów - mówi Przepiórka.

- W końcu odnalazł się w tym systemie i wykazał dojrzałością taktyczną, a przede wszystkim utrzymywał stały, dosyć wysoki poziom. W końcówce swojej przygody był stabilnym graczem, gwarantującym przyzwoity poziom. Dokładnie tego oczekiwali od niego kibice, kiedy przychodził do klubu. Teraz to zdecydowanie bardziej dojrzały piłkarz, który znacznie lepiej rozumie grę, potrafi analizować i wykorzystać ustawienie na swoją korzyść. Nie zawsze się to udaje, ale tutaj widzę największy postęp w jego grze - dodaje.

Francuzi byli zainteresowani zawodnikiem już wcześniej. Zwracali uwagę na to, że w miarę regularnie kreuje sytuacje kolegom, sam ma sytuacje. I że tak naprawdę te podstawowe statystyki mogą być znacznie lepsze, jeśli będzie miał lepszych napastników. Zresztą Mariusz Mowlik uważa, że okres spędzony u Paunovicia był bardzo dobry.

- Na pewno Przemek jest zawodnikiem bardziej wszechstronnym, odnajduje się na kilku pozycjach, we współczesnym futbolu to jest dla trenerów bardzo cenne. Cały okres w USA pod względem rozwoju był bardzo dobry. Obaj trenerzy, Paunović i Wicky, to są świetni fachowcy z międzynarodowym doświadczeniem - zaznacza agent zawodnika. Obaj szkoleniowcy, jak zaznacza, mieli spory wkład w rozwój piłkarza, który dziś jest piłkarzem wielowymiarowym. Stąd też gra we Francji, w lidze top 5. A więc spełnienie marzenia.

- Florent Ghisolfi, dyrektor RC Lens przy każdym wypowiedzi zachwalał wszechstronność "Franckiego". Prawe, lewe wahadło w ustawieniu 3-5-2, oba skrzydła przy taktyce 4-3-3, to jest jego największy atut. Na ten moment Frankowski walczy o pierwszy plac na lewym wahadle z Deiverem Machado, który latem dołączył po przejściu z Tuluzy. Jest pierwszym wchodzącym z ławki i w zależności od potrzeb Franck Haise korzysta z jego wszechstronności – zauważa Michał Bojanowski z Canal Plus.

Sousa również "rzuca" zawodnikiem po pozycjach. Świetna asysta podczas Euro 2020 w meczu ze Szwecją do Roberta Lewandowskiego padła z lewej strony. W meczu z Albanią Frankowski grał na prawej stronie, ale też w środku. Nie jest piłkarzem, który zaczaruje rywala sztuczką techniczną, minie efektownym zwodem. Gra raczej prostą piłkę, ale potrafi znaleźć sobie miejsce, rozegrać szybko i efektywnie.

- Sousa widzi atuty Przemka, wie, że zawsze może na niego liczyć, wykorzystać go w różnych sytuacjach i konfiguracjach a Przemek da sobie radę - zaznacza agent piłkarza.

ZOBACZ Mielcarski: Czekają nas męczarnie z San Marino

Źródło artykułu: