W latach 60. Jacek Gmoch rozegrał w kadrze 29 meczów. Jako trener natomiast był asystentem Kazimierza Górskiego, zaś w latach 1976-1978 prowadził zespół narodowy samodzielnie, w tym na MŚ 1978. Później pracował m. in. w Panathinaikosie Ateny, AEK Ateny, Olympiakosie Pireus i APOEL Nikozja.
Szymon Mierzyński, WP SportoweFakty: Siedem punktów w trzech meczach, w tym remis z Anglią. Można powiedzieć, że reprezentacja Polski osiągnęła ostatnio wyniki nawet ponad oczekiwania.
Jacek Gmoch: Zwłaszcza po spotkaniu z Anglią możemy mieć nadzieję, że sztab ma już rozeznanie, które jest mu potrzebne do skutecznego zbudowania drużyny. Adam Nawałka mocno ruszył od zwycięskiego starcia z Niemcami, a podobnych historii w przeszłości było bardzo wiele. Pierwszą połowę z Anglikami zagraliśmy świetnie, w drugiej było trochę słabiej, ale i tak nagle się przekonaliśmy, że mamy zespół zdolny do zatrzymania bardzo silnego przeciwnika. To jest największa wartość zgrupowania, które za nami.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramka-marzenie! Można oglądać do znudzenia
Ten remis z Anglią daje nadzieję na przyszłość?
Jeśli tak będzie dalej, możemy liczyć, że zacznie się w końcu dobry okres w kadrze. Zawsze potrzebny jest mecz założycielski. Jak już mówiłem, drużynę Nawałki zbudowała wygrana z Niemcami, a drużynę Sousy może zbudować jeden punkt z Anglią. Oczywiście to nie oznacza, że zwyciężymy w grupie eliminacyjnej, bo na to szans wielkich nie widzę. Ważniejsze jest jednak, że widzimy wreszcie spójną, walczącą i dobrze grającą grupę ludzi na boisku.
Problemów było sporo - kadrowych, sportowych, pewnie również mentalnych. To już za nami?
Paulo Sousa musiał budować kadrę na nowo. Chciałbym, żeby to wszystko się wreszcie ustabilizowało. Nie za wszystkie kłopoty odpowiadał selekcjoner. Wielu piłkarzy wypadło mu z powodu kontuzji. To, nad czym mógł sam popracować, to wypracowanie zaufania wśród kadrowiczów i udało mu się. To podstawa, by myśleć o jakichkolwiek sukcesach. Reprezentacji zaczynają też ufać kibice, a ich energia jest niesamowicie ważna. Niczego jeszcze nie wygraliśmy, jednak widać światełko w tunelu. To daje nadzieję, że zaczniemy wykorzystywać niemały potencjał, który od dawna posiadamy.
Jednym z ważniejszych dokonań Paulo Sousy jest wyeliminowanie strachu w grze kadry.
To wszystko dlatego, że drużyna mu uwierzyła. Kupiła jego koncepcję. Wróciliśmy do gry pressingiem, co było bardzo widocznie w pierwszej połowie meczu z Anglią. Nie wygraliśmy, więc trudno mówić o wielkiej euforii, lecz mentalnie ten remis, wyrwany w samej końcówce, jest trochę jak zwycięstwo.
Selekcjoner wyciągnął wnioski po kompletnie zawalonym Euro 2020?
On miał wcześniej ogromne doświadczenie z pracy w klubach, ale gorzej było z tym, którego potrzeba w kadrze. To zupełnie inna praca. Do tego przejął drużynę późno, co jeszcze bardziej utrudniło zadanie. Już na Euro było widać niezłe momenty i wtedy można było mieć nadzieję, że poprawa prędzej czy później nadejdzie. Pamiętajmy, że nie jesteśmy piłkarską potęgą. Wiele zespołów ma większy potencjał, Anglicy również. Oni po latach błędów w szkoleniu, wreszcie dorobili się reprezentacji na bardzo wysokim poziomie. Siła Premier League im w tym pomaga, my takiego atutu nie mamy.
Czego pana zdaniem nauczył się selekcjoner?
Imponuje mi jego odwaga w prowadzeniu zespołu. Podejmuje ryzyko, potrafi reagować na ławce. Jego decyzje nie zawsze dają zwycięstwa, ale z upływem czasu widać pozytywne efekty. Poza tym Paulo Sousa robi jeszcze jedną ważną rzecz - odmładza reprezentację, a to jedno z głównych zadań po kadencjach Adama Nawałki i Jerzego Brzęczka. Udaje się też wykorzystywać potencjał Roberta Lewandowskiego, dzięki czemu kadra jest oparta na liderze. Kiedyś taką rolę pełnili Gerard Cieślik, Kazimierz Deyna czy Zbigniew Boniek, a teraz "Lewy". Taki lider zawsze musi być i wokół niego buduje się zespół.
Którzy zawodnicy są największymi wygranymi wrześniowego zgrupowania?
Nie chcę w taki sposób oceniać. Najważniejsze, że wreszcie powstała drużyna, która uwierzyła w koncepcję trenera i stać ją na osiąganie pozytywnych wyników z rywalami, którzy są potencjalnie lepsi. Kamil Glik dobrze to ujął w jednym z wywiadów, mówiąc, że zagraliśmy tak jak Polacy powinni grać zawsze - z walką, konsekwencją i brakiem kompleksów. To największy plus tego zgrupowania.
Mimo to na więcej niż 2. miejsce w grupie na finiszu chyba nie mamy co liczyć.
Wszystko się jeszcze wyjaśni, ale przekonaliśmy się już, że Anglicy mają zespół, który raczej tę grupę wygra. My po prostu wspierajmy naszą kadrę, to jest jej bardzo potrzebne.
Czytaj także:
Zamieszanie wokół Dawida Kownackiego. Zagrał w klubie, choć nie pojechał na kadrę. Znamy przyczynę
Robert Lewandowski w tęczowej opasce? Kapitan reprezentacji Polski zajął jasne stanowisko